31.01.2015

Rozdział 6.: Gorzej niż z dzieckiem.

    — Kitty, mówisz zbyt szybko, niczego nie zrozumiałam — przerwała mi zirytowana blondynka. — Rozumiem, że to trochę krępujące, że Louis Tomlinson widział cię w bieliźnie, ale on ma dziewczynę... albo chłopaka. Cokolwiek jest prawdziwe. Tak czy inaczej nie masz się czym przejmować.
   — Mam, Alex! — krzyknęłam naprawdę zdenerwowana tym jak tępa czasami bywa. — On widział to. — Zeszłam z łóżka, by kamera była na wysokości mojego brzucha i podwinęłam koszulkę, żeby moja mało ogarniająca przyjaciółka zrozumiała, co mam na myśli.
    — No tak! — wykrzyknęła, uderzając otwartą dłonią w czoło.
    — Hej, Devine — usłyszałam krzyk i po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się. Szybko poprawiłam ubranie, spoglądając w ich stronę.
    — Naucz się pukać, Horan!
    — Nie musisz tak krzyczeć, kochanie.
    — Mówiłam, żebyś tak do mnie nie mówił. Czego w ogóle chcesz?
    — Powiedzieć, że nie mam pojęcia, co zrobiłaś Louisowi, ale musisz to powtórzyć. Nigdy nie widziałem, żeby tak szybko biegł, był nieźle przerażony. — Śmiał się, kiedy ja jedynie patrzyłam na niego ze zmrużonymi oczami.
    — Jesteś okropną osobą, wiesz?
    — Kitty! To jest Niall Pieprzona Perfekcja Horan jak możesz tak mówić do drugiej najsłodszej osoby na świecie?! — usłyszałam blondynkę, mówiącą w naszym języku. Pewnie nie chciała, żeby ją zrozumiał. Całkowicie o niej zapomniałam.
    — Kto jest pierwszą? — zapytałam, spoglądając na ekran.
    — Harry — odpowiedziała z szerokim uśmiechem, na co przewróciłam oczami.
    — Kto to? — zapytał chłopak, wskazując na odwrócony tyłem do niego laptop.
    — Jedna z twoich wielkich fanek.
    — Ej, wypraszam sobie! Jestem Directioner nie jakąś tam fanką! — wtrąciła już po angielsku, na co prychnęłam, a ona pokazała mi język.
    Nachyliłam się, przekręcając laptop w stronę blondyna. Wiedziałam jak bardzo przyjaciółka marzy o spotkaniu swoich idoli. W tym roku tylko się to nasiliło, w dodatku tak bardzo, że przez ostatnie dwa miesiące szkoły starała się znaleźć pracę, żeby zarobić na ich koncert. Próbowała namówić mamę w zeszłym roku, żeby ją na niego zabrała, ale kiedy ciocia zebrała wystarczającą sumę - bilety były już wykupione.
    — Alex, Niall. Horan, moja przyjaciółka, Alex — powiedziałam, po czym posłałam mordercze spojrzenie chłopakowi, mówiąc bezgłośnie, że ma być miły. Mimo to i tak wiedziałam, że by był, bo jedyne, co wiedziałam o tym zespole to, to, że fanów stawiają ponad wszystko.
    — Hej, skarbie. Miło cię poznać — odezwał się jako pierwszy z szerokim uśmiechem.
    — Przyjemność po mojej stronie — odpowiedziała, a ja się zaśmiałam, widząc jak bardzo kontroluje się przed wybuchem pisku. — Chociaż i tak kiedyś byś mnie poznał. W końcu będę żoną Stylesa. — Puściła do niego oczko, a po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
    — Lubię ją — zwrócił się do mnie Niall, a ja jedynie się uśmiechnęłam, bo ani trochę mnie to nie zdziwiło.
    — Więc jeśli chcesz, możesz się przyłączyć — odpowiedziałam, siadając na łóżku i klepiąc miejsce obok siebie.
    Przygryzł dolną wargę, ukrywając uśmiech, a po chwili siedział obok mnie i razem rozmawialiśmy z blondynką. Mówiliśmy dosłownie o wszystkim. Horan opowiadał jak zazwyczaj spędzają czas z chłopakami i jak głupie rzeczy przychodzą im do głów, kiedy nudzą się, będąc w trasie. Nie sadziłam, że można z nim tak normalnie pogadać, bez jego ego, ciągłych zmian humoru i erotycznych podtekstów. Był taki... kochany i zabawny, że ciężko było mi uwierzyć, że to ta sama osoba, która rano wylała wodę na moją koszulkę.
    — Niall, chodź na chwilę! Mamy kryzys! — usłyszeliśmy krzyk Josha z dołu, na co blondyn z jękiem opadł na moje poduszki.
    — Coś nie tak? — zapytałam, marszcząc brwi.
    — "Mamy kryzys" oznacza "wszyscy jesteśmy po procentach, a trzeba gdzieś pojechać".
    — Czyli teraz masz gdzieś pojechać? Jest dwudziesta, co mogło się teraz stać? — dopytywała przyjaciółka.
    — Stawiam na pijanego Louisa w jakimś barze albo chłopaki wypili cały zapas piwa i potrzebują go więcej, więc wybaczcie, pójdę to sprawdzić i zaraz wracam.
    — W porządku — odpowiedziałam, po chwili słysząc dźwięk zamykanych drzwi.
    — Boże, Kitty, tak bardzo cię kocham! Nie wiem jak Ci dziękować. To... to spełnienie moich marzeń. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie — mówiła z najładniejszym uśmiechem jaki u niej widziałam.
    — To nic takiego. Mogłam poprawić ci humor to po prostu złapałam się okazji. Jeszcze poznasz pozostałą czwórkę, tylko daj mi czas. — Zaśmiałam się, na co odpowiedziała mi tym samym.
    — Jest uroczy. Dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam — dodała po chwili. Nie miałam serca niszczyć jej uśmiechu, mówiąc jaki był w stosunku do mnie od rana. Chociaż gdyby się bardziej zastanowić... może po prostu sama nie chciałam niszczyć sobie wizji takiego Horana?

-NIALL-

    Zszedłem na dół i zmarszczyłem brwi, widząc w salonie jedynie Josha i Harry'ego. Na stole leżało parę pustych butelek po piwie, a w telewizji leciał jakiś badziewny talk show. Kiedy ta dwójka zbiera się przed telewizorem - nie można obejrzeć niczego normalnego. Są jak dwie babcie, które siedzą i obrabiają tyłek każdemu dookoła.
    — Gdzie wszystkich wywiało? — zapytałem, podnosząc paczkę po chipsach z podłogi, po czym rzuciłem ją na stół.
    — Musisz jechać po Louisa. Jason do mnie dzwonił i podobno dał nieźle do pieca. Nie utrzymuje się na własnych nogach, więc jest ciężko — powiedział Harry, upijając spory łyk alkoholu ze swojej butelki.
    — Czyli chcecie mi powiedzieć, że w magiczny sposób mam go sam przytaszczyć do domu? Poza tym, dlaczego ja?
    — Dasz przecież radę — odpowiedział z uśmiechem Josh. -— Sam bym go odebrał, ale piłem. Zayn pojechał do Hayley i nie odbiera, a Liam złapał kontakt z Dani, więc nie dasz rady go namówić żeby się ruszył.
    Przewróciłem oczami, ruszając z powrotem w stronę schodów. Musiałem wziąć z pokoju bluzę, bo na dworze zrobiło się już chłodno. Jednocześnie zastanawiałem się, dlaczego Malik znowu pojechał do brunetki. Spędzał z nią ostatnio bardzo dużo czasu, kiedy Perrie wyjeżdżała. Nie żebym się wtrącał. Po prostu obawiałem się, że zrobi coś, czego będzie żałował.
    — Hej, Niall — usłyszałem za sobą głos kumpla, więc odwróciłem się w jego stronę. — Co tak długo robiłeś z moją sis? — Uniósł jedną brew, na co podniosłem obie ręce w geście obrony.
    — Tylko poznawałem przyszłą żonę Harry'ego.
    — Sugerujesz, że Kat... — zaczął Styles, jednak uciął pod morderczym spojrzeniem perkusisty. — Kogo?
    — Blondynkę. Ma na imię Alex — odparłem z uśmiechem, na co on jedynie zmarszczył brwi. Nie miałem ochoty mu tłumaczyć, ale stwierdziłem, że jedno mogę powiedzieć. — Ma co do ciebie ambitne plany, więc pamiętaj, jeśli ktokolwiek podejdzie do ciebie z chusteczką i zapyta, czy pachnie ona chloroformem... po prostu jej nie wąchaj.
    — Cala Alex — powiedział Devine, wybuchając śmiechem, kiedy drugi jedynie patrzył na mnie szeroko otworzonymi oczami.
    Zaśmiałem się, wchodząc po chodach, jednak szybko zatrzymałem się w miejscu, kiedy do głowy wpadł mi pewien pomysł. Miałem jedynie nadzieję, że przyjaciel nie będzie miał nic przeciwko, bo raczej z dziewczyną nie byłoby trudno.
    — Hej, Josh — powiedziałem, kiedy ponownie zbiegłem na dół. Odwrócił się w moją stronę i uniósł jedną brew. — Zabieram ze sobą, Kat. Nie masz nic przeciwko, prawda?
    — Przecież może sama o sobie decydować. Jeśli chce to niech jedzie. — Wzruszył ramionami, a ja uśmiechnąłem się, po czym odwróciłem i już miałem ruszyć z powrotem na schody. — Niall — usłyszałem za sobą. — Ale jeśli dowiem się, że zrobiłeś cokolwiek... wierz mi, że urwę ci jaja.
    — No weź — zrobiłem minę niewiniątka. — Czy ja kiedykolwiek zrobiłem coś głupiego?
    — Mam wymieniać? — wtrącił z rozbawieniem Harry, na co przewróciłem oczami.
   Ruszyłem w stronę swojego pokoju, żeby zabrać kluczyki od samochodu z dokumentami, po drodze otwierając aplikacje Twittera w telefonie. Miałem nadzieję, że dziewczyna będzie chciała mi towarzyszyć. Nie chodziło o to, że zależało mi na jej obecności, czy czymś w tym stylu. Po prostu nienawidziłem jeździć samotnie, a że nie było akurat nikogo, kto mógłby ze mną pojechać - pomyślałem o niej. W sumie byłaby naprawdę niezłą przygodą... gdyby nie tylko zasady, które łączyły mnie z chłopakami na pewno wziąłbym ją pod uwagę. Jednak nie było takiej możliwości, a jakiekolwiek próbowanie równało się z samodzielnym wejściem pod pędzący pociąg. Obydwie sytuacje kończyły się tym samym.

-KATRIN-

    — Wiem, że z przyjemnością weszłabyś w taki układ. — Śmiałam się z marzeń przyjaciółki i jej pomyśle o całym One Direction tulącym ją przed snem. Czasami była wręcz niemożliwa.
    — Dobra, dobra. Zobaczysz, że to się kiedyś spełni — odpowiedziała z szerokim uśmiechem i spojrzała na telefon, kiedy usłyszała dźwięk nowej wiadomości. — Eryk będzie za dwadzieścia  minut, uciekł mu autobus — dodała po odczytaniu.
    — Farciarz — prychnęłam rozbawiona. Cieszyłam się, że przyjaciel mimo oczywistego zmęczenia po meczu znalazł czas, żeby ze mną pogadać.
    — Tak swoją drogą — zaczęła blondynka i po prostu wiedziałam, że zaraz powie coś głupiego. - Fajnie tak wyglądacie z Niallerem — dodała, a ja wybuchłam histerycznym śmiechem. Z jej wszystkich pomysłów ten był zdecydowanie najgorszy.
    — Poryczałam się przez Ciebie — powiedziałam po chwili, ocierając kąciki oczu.
    — Mówiłam poważnie.
    — Nieważne - ucięłam, przewracając oczami. — Więc jakie plany na jutro? Szykuje się gdzieś szalona impreza w stylu Alex Johnson? — zapytałam, poruszając znacząco brwiami, na co wybuchła śmiechem.
    — Coś się szykuje, ale nie wiem, czy tam pójdę.
    — Co? - zapytałam, otwierając szerzej oczy. — Wszystko dobrze? Jesteś chora?
    — Nie, głupku. — Śmiała się, kręcąc głową, po czym skupiła się przez chwilę na swoim telefonie. Z uśmiechem wystukała jakąś odpowiedź na wiadomość, którą dostała, a następnie z powrotem podniosła głowę, żeby spojrzeć na swój komputer. — Jest w porządku, naprawdę.
    — Adam tak cię katuje? — dopytuję, kiedy ponownie słyszę dźwięk jej telefonu. Przygryza wargę w reakcji na moje słowa. — To Will, prawda?
    Dziewczyna kiwa głową, spuszczając wzrok. Przeczesuję włosy dłonią, wzdychając, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem czy powinnam przypomnieć jej, że ma chłopaka, czy raczej zacząć jakąś gadkę na pocieszenie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że zależy jej na obecnym chłopaku, ale poza tym wiedziałam, że żywi głębsze uczucie do chłopaka, który może w ogóle nie istnieć. Mimo, że sama się do tego nie przyznawała to wszystko już dawno wymknęło jej się spod kontroli.
    — Ej, Kat. Muszę zgarnąć pijanego Louisa i zrobić zapas alkoholu. Masz ochotę na przejażdżkę? — Chwilę ciszy między mną, a przyjaciółką przerwał blondyn, który oczywiście bez pukania wpadł do mojego pokoju. Patrzyłam na niego otępiała, zatrzymując się na pierwszej części jego wypowiedzi.
    — Lou jest pijany? Czemu?
    — Tego dowiesz się w samochodzie, o ile będzie w stanie powiedzieć coś sensownego przez swój bełkot. W takim przypadku - będziesz musiała zaczekać z tym pytaniem do jutra. — Wyszczerzył zęby w uśmiechu, jak gdyby pijany na długo przed północą kumpel był najnormalniejszą sprawą na świecie. — To jak?
    — Jedzie! — krzyknęła Alex, a ja zmarszczyłam brwi, spoglądając na nią.
    — Ale ma przyjść Eryk i...
    — Jest okay. Powiem mu, że zadzwonisz do niego jutro. Baw się dobrze z pijanym Tomlinsonem. — Zaśmiała się, puszczając mi oczko.
    Przewróciłam oczami, wiedząc, że chodzi jej bardziej o to, że będę sam na sam z blondynem, ale wolałam tego nie komentować. Jeszcze chłopak pomyślałby, że naprawdę mi się podoba, czy coś, a to skończyłoby się źle. Jego ego i tak było już zbyt wysokie.
    — Czyli jedziesz, super. Bądź na dole za dziesięć minut — powiedział i szybko ruszył do drzwi, ale zatrzymał się nagle i z powrotem odwrówcił w moją stronę.
    — Właściwie to macie może Twittera? — zapytał, machając swoim telefonem.
    — BOŻE, NIE WIERZĘ, TAK, MAM — wrzasnęła Alex i przysięgam, że moje uszy bardzo cierpiały w tamtej chwili.
    Niall przygryzł dolną wargę, powstrzymując się od śmiechu i wygląda z tym tak uroczo. Zdecydowanie powinien robić to częściej. Dziewczyna szybko podała swój user, zapewne w obawie, że jej idol się rozmyśli, a on wpisał go w swój telefon prawdopodobnie od razu dając jej follow. Następnie zerknął na mnie, więc również podałam swoją nazwę, a on wystukał ją w urządzeniu, nieco nabijając się z niej, mówiąc, iż jest "nieco dziecinna".
    — Nie śledzisz mnie? — zapytał z wyrzutem, po czym spojrzał na mnie i wydął dolną wargę. Tym razem to ja przygryzłam swoją, bo... Jezu, jak można być tak słodkim?! Pewnie mi się wydawało, ale miałam wrażenie, że kiedy to robiłam jego wzrok zatrzymał się dłużej na moich ustach.
    — Jeśli zaczniesz może pomyślimy nad naprawieniem tego. — Mrugnęłam do niego, na co tylko pokiwał głową w rozbawieniu.
    Pożegnał się z moją przyjaciółką, oznajmiając, że gdyby czegokolwiek potrzebowała ma do niego napisać, a następnie wyszedł z pokoju, przypominając, że mam tylko dziesięć minut. Przewróciłam oczami, wiedząc, że sam nie będzie gotowy w tak krótkim czasie, po czym popatrzyłam na szczerzącą zęby Alex. Przyglądała mi się z szerokim uśmiechem i mimo, że nie byłam pewna, o co jej chodzi to nie potrafiłam tego nie odwzajemnić.
    — Masz ochotę zacząć piszczeć? — Przechyliła głowę na bok, nie spuszczając ze mnie wzroku.
    — To też, ale wytrzymam — odpowiedziała. — Po prostu nie widziałam cię dawno takiej... prawdziwej.
    — To źle, że taka jestem?
    — Źle? — Wybuchła śmiechem, kręcąc głową. — Wręcz przeciwnie. To niesamowite, że znowu mogę cię taką zobaczyć, ale do tego jeszcze wrócimy. Teraz musisz się przebrać. Niall James Horan nie może czekać!
    — James?
    — Yup. Jego drugie imię, Kitty.
    — Miałam cichą nadzieję, że jego drugie imię będzie jakieś obciachowe i będę mogła się z niego ponabijać — oznajmiłam zgodnie z prawdą, robiąc smutną minkę. Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi.
    Zeskoczyłam z łóżka i zamknęłam drzwi, żeby nikt więcej nie wepchnął się bez pukania. Następnie odwróciłam laptop tak, żebym widziała przyjaciółkę i otworzyłam szafę, w której jeszcze był porządek. Po tym jak blondynka skrytykowała każdą wyjętą przeze mnie bluzę miałam ochotę "przez przypadek" zrzucić swój laptop z łóżka, ale to oznaczałoby zero internetu, więc wolałam nie ryzykować. W końcu zaakceptowała jedną z moich ulubiony koszul z długim rękawem w zielono-czarną kratkę i miałam ochotę dziękować za to niebiosom. Dobrałam do tego zwykłe, czarne jeansy i tego samego koloru conversy za kostkę i klasyczny full cap z białym napisem "SWAG", co Alex skomentowała przewróceniem oczami.
    Zakończyłam rozmowę chwilę później, prosząc by przeprosiła ode mnie Eryka i przebrałam się w wybrane ubrania. Schowałam telefon do kieszeni i wyłączyłam komputer. Kiedy zeszłam na dół Nialla jeszcze nie było, ale zostałam powitana przez szerokie uśmiechy Josha i Harry'ego, a ten drugi nawet powiedział, że ładnie wyglądam. Podziękowałam za komplement i poszłam do kuchni, gdzie usiadłam na blacie i napiłam się soku, czekając na blondyna. Przeglądałam Twittera w telefonie i wybuchłam śmiechem natykając się na tweet przyjaciółki.


-NIALL-

    Schodziłem po schodach, upychając portfel w kieszeni ciasnych jeansów, kiedy usłyszałem śmiech Katrin. Zatrzymałem się na chwilę, wsłuchując się w niego. Polubiłem ten dźwięk. Uśmiechnąłem się od razu, kierując się do kuchni.
    — Gotowa? — zapytałem, na co nieco podskoczyła w miejscu i zgromiła mnie spojrzeniem. Nie chciałem jej przestraszyć. Kiwnęła głową, zeskakując z blatu. Była taka niska, że to nawet było nieco zabawne. — Co cię tak rozbawiło?
    W odpowiedzi pokazała mi telefon. Zaśmiałem się, czytając wpis szalonej blondynki. Postanowiłem, że podam to dalej, kiedy już wrócę do domu. Skinąłem głową do dziewczyny, żeby wyszła pierwsza i ruszyłem tuż za nią, krzycząc po drodze, że wychodzimy, gdy ona otwierała drzwi do garażu. Kiedy w odpowiedzi dostałem "i co mnie to obchodzi" Harry'ego i "obserwuję cię, Horan" od Josha wyszedłem za nastolatką. Otworzyłem swój czarny samochód i przytrzymałem drzwi dla Kat, żeby weszła do środka, po czym okrążyłem auto i sam wślizgnąłem się na miejsce kierowcy.
    — Co jak co, ale wychowanie pełna klasa — powiedziała, kiedy odpalałem silnik.
    — Nabijasz się ze mnie? — zapytałem wyzywająco.
    — Może trochę — odparła, przygryzając dolną wargę.
    Pokręciłem się w fotelu, widząc to. Ktoś powinien ją uświadomić, że nie robi się tego typu rzeczy w mojej obecności.

-ZAYN-

    Chłodny wiatr sprawił, że zapiąłem swoją bluzę pod samą szyję. Niby było lato, ale pogoda zawsze potrafi zaskoczyć. Sięgnąłem do kieszeni spodni i zakląłem pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, iż zapomniałem z domu portfela. Oczywiście to wszystko wina Hayley. Gdyby mnie nie poganiała nic takiego nie miałoby miejsca. Wyciągnąłem telefon i  wybrałem odpowiedni numer, modląc się w duchu, by przyjaciel był trzeźwy.
    — Co jest? — Odebrał po dwóch sygnałach, dzięki czemu odetchnąłem.
    — Hej, stary, mógłbyś mnie odebrać? — zapytałem, a w odpowiedzi zostałem obdarzony przeciągłym jękiem
    — Co ja dzisiaj jestem? Wasz taksówkarz? — mruknął. — Gdzie jesteś?
    — U Hayley.
    — Niaaaaall, weź sam to zdejmij! — usłyszałem dziewczęcy głos, na co zmarszczyłem brwi. Co on ma, do cholery, ściągnąć?!
    — Proszę powiedz mi, że w niczym ci nie przeszkodziłem — odezwałem się, czując zażenowanie. Od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed paru tygodni, kiedy dodzwoniłem się do niego w naprwdę nieodpowiednim czasie... Czułem, że czerwienie się na samo wspomnienie.
    — Co? Nie! Jezu. Czekaj chwilę — powiedział, po czym nastąpił jakiś szmer. — Kat, daj to, bo zaraz coś zrzucisz.
    W sensie Katrin?
    — Ale prawie dosięgnęłam. — Usiłowała się bronić, ale śmiech blondyna raczej uświadomił jej, że nie do końca jej się udało.
    — Taa, prawie robi dużą różnicę — odpowiedział, a następnie zwrócił się do mnie: — Masz szczęście, że muszę tamtędy jechać. Będę za jakieś dziesięć minut i...
    — A pójdziemy jeszcze na słodycze? — usłyszałem wtrącenie dziewczyny i wyobrażałem sobie jak przyjaciel przewraca oczami.
    — Gorzej niż z dzieckiem — jęknął. — Właśnie to miałem na myśli! — dodał po chwili, na co miałem ochotę się roześmiać.
    — Co zrobiła? — zapytałem zaciekawiony sytuacją, która jak się domyśliłem - rozgrywała się w sklepie.
    — Pokazała mi język i zapewne poszła na słodycze — odparł. Zaśmiałem się na jego słowa, wyobrażając sobie taką Katrin. O ile to z nią tam był. — Kończę. Bądź przed blokiem.
    Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo Horan się rozłączył. Schowałem urządzenie z powrotem do kieszeni i wszedłem do mieszkania, zamykając za sobą drzwi balkonowe. Małe, futrzaste zwierzę rzuciło się na moją nogę, kiedy przechodziłem obok szklanego stolika. Uśmiechnąłem się, głaszcząc psa za uchem i podszedłem do łóżka, po czym przykryłem śpiącą w nim brunetkę kołdrą. Zgarnąłem z małego stolika pojedynczy klucz od jej mieszkania i paczkę swoich papierosów. Dosypałem jeszcze Hachiemu trochę jedzenia i wyszedłem z mieszkania dziewczyny. Zamknąłem drzwi i klucz wsunąłem pod nimi przez małą szczelinę, dzięki czemu nie musiałem budzić przyjaciółki. Następnie zszedłem na dół i czekając na Nialla, zapaliłem papierosa, rozmyślając o tym, co teraz robi Perrie i czy tęskni za mną tak bardzo jak ja za nią.

-KATRIN-

    — Mogę przywitać się z tą panią? — Po raz kolejny w ciągu krótkiej przejażdżki odezwał się Louis, kiedy stanęliśmy na światłach przy jednym ze sklepów z odzieżą. Jęknęłam na jego kolejne durne pytanie. Pijany Tomlinson, to najgorszy Tomlinson. — Wygląda na sympatyczną — wyjaśnił, kiedy Zayn spojrzał na niego jak na idiotę.
    — Lou, proszę. To jest manekin — powiedziałam błagalnie, wywołując parsknięcie ze strony siedzącego obok blondyna.
    — Jakby to miało do niego dotrzeć. — Mrugnął do mnie, na co lekko się uśmiechnęłam. Miał całkowitą rację.
    Byliśmy w drodze do mieszkania chłopaków. Po tym jak wystaliśmy się w długiej kolejce z litrami piw i różnymi słodyczami w sklepie i odebraliśmy Malika od jakiejś jego koleżanki pojechaliśmy po szatyna. Przy okazji poznałam niejakiego Jasona, który przepraszał za telefon i wytłumaczył, że przenocowałby kumpla, ale jego rodzice mają go dzisiaj odwiedzić, więc wolałby nie witać ich z zalanym w trupa kumplem. Chłopaki zapewnili go, że nie mają żadnego problemu z tym, że zadzwonił, a później zmagali się, żeby pomóc przyjacielowi wstać z kanapy.
    Z jednej strony wszystko było zabawne, ale z drugiej strony czułam się okropnie. Nie potrafiłam patrzeć na takiego Louisa, wiedząc, że to przeze mnie się upił. Miałam wyrzuty sumienia, więc kiedy zebrało mu się na wymioty i potykając się o wszystko po drodze ruszył do łazienki próbowałam jakoś pomóc. Kiedy skończył już swoje, podałam mu butelkę wody, żeby mógł przepłukać sobie usta. Czuł się po tym nieco lepiej, ale wciąż nie potrafił utrzymać równowagi, jego głos był nienaturalnie wysoki, a do tego gadał straszne głupoty.
    Po potężnych zmaganiach z gadającym niczym katarynka Tomlinsonem w końcu chłopakom udało się wsadzić go do samochodu i ruszyliśmy do domu. Jednak nawet kawałek drogi z szatynem, zachowującym się niczym czteroletnie dziecko które zadaje milion pytań na minutę był nie do zniesienia. Oparłam skroń o zimną szybę, modląc się, żeby niczego nie palnął.
    — Kaaaaaat — usłyszałam nagle, za co mentalnie się spoliczkowałam. Oczywiście musiałam coś wykrakać. — A porozmawiasz ze mną?
    — Jasne, Loueh. Jutro na spokojnie porozmawiamy i wszystko sobie wyjaśnimy. — Uśmiechnęłam się nieco zakłopotana, patrząc w lusterko, żeby spojrzeń na swojego rozmówcę.
    — Ale wszystko mi wyjaśnisz? — dopytywał ziewając.
    — Tak, wszystko wyjaśnię.
    — Obiecujesz? — mruknął sennie.
    Przełknęłam głośno ślinę. Nie mogłam. Nie chciałam. Dlaczego w ogóle go to obchodziło? Rozumiem, że mógł się przestraszyć, ale nie mógł odpuścić i zostawić mnie z tym samą?
    — Kat? — odezwał się, kiedy niczego nie powiedziałam.
    Nadchodził mój koniec.
    — Obiecuję — odpowiedziałam, po czym chłopak oparł się o ramię Mulata i zasnął porządnie śliniąc jego czarną bluzę, kiedy on i Niall wymieniali zdezorientowane spojrzenia.



Od autorki: Wiele wam dziś nie powiem, bo trochę mi się śpieszy. Ogólnie rozdziały będą raz w miesiącu - nie podaję dokładnej daty, bo może być różnie, więc na następny zapraszam w lutym. Zachęcam do wyrażania swoich opinii w komentarzach, bo to dla mnie wielka motywacja. Możecie również podzielić się ze mną swoimi ulubionymi cytatami pod hashtagiem #WoundedFF na Twitterze. A teraz uciekam i mam nadzieję, że wszyscy spędzacie cudowną sobotę.
Do napisania!
K. x