tag:blogger.com,1999:blog-90866198997221221012024-03-05T23:14:37.112+01:00Wounded.Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-48226810352224991232018-02-10T20:57:00.000+01:002018-02-10T20:58:22.875+01:00PRZENOSINY I ODNOWA<br />Jeśli ktoś jeszcze jest zainteresowany tą historią to zapraszam tutaj: <a href="https://www.wattpad.com/story/138266848-wounded-n-h">https://www.wattpad.com/story/138266848-wounded-n-h</a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="280" src="https://embed.wattpad.com/story/138266848" width="500"></iframe>
<br />
<br />
Odnawiam wszystkie rozdziały, które były już dodane i przerabiam te, które mam napisane, ale nigdy nie zostały tutaj dodane, bo takie też były.<br />
Dobrnę z tą opowieścią do końca tym razem, więc zapraszam!<br />
K. xoKika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-36878846569451685332015-01-31T17:00:00.000+01:002015-01-31T17:00:05.400+01:00Rozdział 6.: Gorzej niż z dzieckiem.<div style="text-align: justify;">
— Kitty, mówisz zbyt szybko, niczego nie zrozumiałam — przerwała mi zirytowana blondynka. — Rozumiem, że to trochę krępujące, że Louis Tomlinson widział cię w bieliźnie, ale on ma dziewczynę... albo chłopaka. Cokolwiek jest prawdziwe. Tak czy inaczej nie masz się czym przejmować.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mam, Alex! — krzyknęłam naprawdę zdenerwowana tym jak tępa czasami bywa. — On widział to. — Zeszłam z łóżka, by kamera była na wysokości mojego brzucha i podwinęłam koszulkę, żeby moja mało ogarniająca przyjaciółka zrozumiała, co mam na myśli.</div>
<div style="text-align: justify;">
— No tak! — wykrzyknęła, uderzając otwartą dłonią w czoło.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, Devine — usłyszałam krzyk i po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się. Szybko poprawiłam ubranie, spoglądając w ich stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Naucz się pukać, Horan!</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie musisz tak krzyczeć, kochanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mówiłam, żebyś tak do mnie nie mówił. Czego w ogóle chcesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Powiedzieć, że nie mam pojęcia, co zrobiłaś Louisowi, ale musisz to powtórzyć. Nigdy nie widziałem, żeby tak szybko biegł, był nieźle przerażony. — Śmiał się, kiedy ja jedynie patrzyłam na niego ze zmrużonymi oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jesteś okropną osobą, wiesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kitty! To jest Niall Pieprzona Perfekcja Horan jak możesz tak mówić do drugiej najsłodszej osoby na świecie?! — usłyszałam blondynkę, mówiącą w naszym języku. <i>Pewnie nie chciała, żeby ją zrozumiał.</i> Całkowicie o niej zapomniałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kto jest pierwszą? — zapytałam, spoglądając na ekran.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Harry — odpowiedziała z szerokim uśmiechem, na co przewróciłam oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kto to? — zapytał chłopak, wskazując na odwrócony tyłem do niego laptop.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jedna z twoich wielkich fanek.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ej, wypraszam sobie! Jestem Directioner nie jakąś tam fanką! — wtrąciła już po angielsku, na co prychnęłam, a ona pokazała mi język.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nachyliłam się, przekręcając laptop w stronę blondyna. Wiedziałam jak bardzo przyjaciółka marzy o spotkaniu swoich idoli. W tym roku tylko się to nasiliło, w dodatku tak bardzo, że przez ostatnie dwa miesiące szkoły starała się znaleźć pracę, żeby zarobić na ich koncert. Próbowała namówić mamę w zeszłym roku, żeby ją na niego zabrała, ale kiedy ciocia zebrała wystarczającą sumę - bilety były już wykupione.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Alex, Niall. Horan, moja przyjaciółka, Alex — powiedziałam, po czym posłałam mordercze spojrzenie chłopakowi, mówiąc bezgłośnie, że ma być miły. Mimo to i tak wiedziałam, że by był, bo jedyne, co wiedziałam o tym zespole to, to, że fanów stawiają ponad wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, skarbie. Miło cię poznać — odezwał się jako pierwszy z szerokim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Przyjemność po mojej stronie — odpowiedziała, a ja się zaśmiałam, widząc jak bardzo kontroluje się przed wybuchem pisku. — Chociaż i tak kiedyś byś mnie poznał. W końcu będę żoną Stylesa. — Puściła do niego oczko, a po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Lubię ją — zwrócił się do mnie Niall, a ja jedynie się uśmiechnęłam, bo ani trochę mnie to nie zdziwiło.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Więc jeśli chcesz, możesz się przyłączyć — odpowiedziałam, siadając na łóżku i klepiąc miejsce obok siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przygryzł dolną wargę, ukrywając uśmiech, a po chwili siedział obok mnie i razem rozmawialiśmy z blondynką. Mówiliśmy dosłownie o wszystkim. Horan opowiadał jak zazwyczaj spędzają czas z chłopakami i jak głupie rzeczy przychodzą im do głów, kiedy nudzą się, będąc w trasie. Nie sadziłam, że można z nim tak normalnie pogadać, bez jego ego, ciągłych zmian humoru i erotycznych podtekstów. Był taki... kochany i zabawny, że ciężko było mi uwierzyć, że to ta sama osoba, która rano wylała wodę na moją koszulkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Niall, chodź na chwilę! Mamy kryzys! — usłyszeliśmy krzyk Josha z dołu, na co blondyn z jękiem opadł na moje poduszki.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Coś nie tak? — zapytałam, marszcząc brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
— "Mamy kryzys" oznacza "wszyscy jesteśmy po procentach, a trzeba gdzieś pojechać".</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czyli teraz masz gdzieś pojechać? Jest dwudziesta, co mogło się teraz stać? — dopytywała przyjaciółka.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Stawiam na pijanego Louisa w jakimś barze albo chłopaki wypili cały zapas piwa i potrzebują go więcej, więc wybaczcie, pójdę to sprawdzić i zaraz wracam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— W porządku — odpowiedziałam, po chwili słysząc dźwięk zamykanych drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Boże, Kitty, tak bardzo cię kocham! Nie wiem jak Ci dziękować. To... to spełnienie moich marzeń. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie — mówiła z najładniejszym uśmiechem jaki u niej widziałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— To nic takiego. Mogłam poprawić ci humor to po prostu złapałam się okazji. Jeszcze poznasz pozostałą czwórkę, tylko daj mi czas. — Zaśmiałam się, na co odpowiedziała mi tym samym.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jest uroczy. Dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam — dodała po chwili. Nie miałam serca niszczyć jej uśmiechu, mówiąc jaki był w stosunku do mnie od rana. Chociaż gdyby się bardziej zastanowić... <i>może po prostu sama nie chciałam niszczyć sobie wizji takiego Horana?</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-NIALL-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zszedłem na dół i zmarszczyłem brwi, widząc w salonie jedynie Josha i Harry'ego. Na stole leżało parę pustych butelek po piwie, a w telewizji leciał jakiś badziewny talk show. Kiedy ta dwójka zbiera się przed telewizorem - nie można obejrzeć niczego normalnego. <i>Są jak dwie babcie, które siedzą i obrabiają tyłek każdemu dookoła.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Gdzie wszystkich wywiało? — zapytałem, podnosząc paczkę po chipsach z podłogi, po czym rzuciłem ją na stół.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Musisz jechać po Louisa. Jason do mnie dzwonił i podobno dał nieźle do pieca. Nie utrzymuje się na własnych nogach, więc jest ciężko — powiedział Harry, upijając spory łyk alkoholu ze swojej butelki.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czyli chcecie mi powiedzieć, że w magiczny sposób mam go sam przytaszczyć do domu? Poza tym, dlaczego ja?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Dasz przecież radę — odpowiedział z uśmiechem Josh. -— Sam bym go odebrał, ale piłem. Zayn pojechał do Hayley i nie odbiera, a Liam złapał kontakt z Dani, więc nie dasz rady go namówić żeby się ruszył.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przewróciłem oczami, ruszając z powrotem w stronę schodów. Musiałem wziąć z pokoju bluzę, bo na dworze zrobiło się już chłodno. Jednocześnie zastanawiałem się, dlaczego Malik znowu pojechał do brunetki. Spędzał z nią ostatnio bardzo dużo czasu, kiedy Perrie wyjeżdżała. Nie żebym się wtrącał. Po prostu obawiałem się, że zrobi coś, czego będzie żałował.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, Niall — usłyszałem za sobą głos kumpla, więc odwróciłem się w jego stronę. — Co tak długo robiłeś z moją sis? — Uniósł jedną brew, na co podniosłem obie ręce w geście obrony.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tylko poznawałem przyszłą żonę Harry'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Sugerujesz, że Kat... — zaczął Styles, jednak uciął pod morderczym spojrzeniem perkusisty. — Kogo?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Blondynkę. Ma na imię Alex — odparłem z uśmiechem, na co on jedynie zmarszczył brwi. Nie miałem ochoty mu tłumaczyć, ale stwierdziłem, że jedno mogę powiedzieć. — Ma co do ciebie ambitne plany, więc pamiętaj, jeśli ktokolwiek podejdzie do ciebie z chusteczką i zapyta, czy pachnie ona chloroformem... po prostu jej nie wąchaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Cala Alex — powiedział Devine, wybuchając śmiechem, kiedy drugi jedynie patrzył na mnie szeroko otworzonymi oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaśmiałem się, wchodząc po chodach, jednak szybko zatrzymałem się w miejscu, kiedy do głowy wpadł mi pewien pomysł. Miałem jedynie nadzieję, że przyjaciel nie będzie miał nic przeciwko, bo raczej z dziewczyną nie byłoby trudno.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, Josh — powiedziałem, kiedy ponownie zbiegłem na dół. Odwrócił się w moją stronę i uniósł jedną brew. — Zabieram ze sobą, Kat. Nie masz nic przeciwko, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Przecież może sama o sobie decydować. Jeśli chce to niech jedzie. — Wzruszył ramionami, a ja uśmiechnąłem się, po czym odwróciłem i już miałem ruszyć z powrotem na schody. — Niall — usłyszałem za sobą. — Ale jeśli dowiem się, że zrobiłeś cokolwiek... wierz mi, że urwę ci jaja.</div>
<div style="text-align: justify;">
— No weź — zrobiłem minę niewiniątka. — Czy ja kiedykolwiek zrobiłem coś głupiego?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mam wymieniać? — wtrącił z rozbawieniem Harry, na co przewróciłem oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyłem w stronę swojego pokoju, żeby zabrać kluczyki od samochodu z dokumentami, po drodze otwierając aplikacje Twittera w telefonie. Miałem nadzieję, że dziewczyna będzie chciała mi towarzyszyć. Nie chodziło o to, że zależało mi na jej obecności, czy czymś w tym stylu. Po prostu nienawidziłem jeździć samotnie, a że nie było akurat nikogo, kto mógłby ze mną pojechać - pomyślałem o niej. W sumie byłaby naprawdę niezłą przygodą... gdyby nie tylko zasady, które łączyły mnie z chłopakami na pewno wziąłbym ją pod uwagę. Jednak nie było takiej możliwości, a jakiekolwiek próbowanie równało się z samodzielnym wejściem pod pędzący pociąg. Obydwie sytuacje kończyły się tym samym.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
— Wiem, że z przyjemnością weszłabyś w taki układ. — Śmiałam się z marzeń przyjaciółki i jej pomyśle o całym One Direction tulącym ją przed snem. Czasami była wręcz niemożliwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Dobra, dobra. Zobaczysz, że to się kiedyś spełni — odpowiedziała z szerokim uśmiechem i spojrzała na telefon, kiedy usłyszała dźwięk nowej wiadomości. — Eryk będzie za dwadzieścia minut, uciekł mu autobus — dodała po odczytaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Farciarz — prychnęłam rozbawiona. Cieszyłam się, że przyjaciel mimo oczywistego zmęczenia po meczu znalazł czas, żeby ze mną pogadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tak swoją drogą — zaczęła blondynka i po prostu wiedziałam, że zaraz powie coś głupiego. - Fajnie tak wyglądacie z Niallerem — dodała, a ja wybuchłam histerycznym śmiechem. Z jej wszystkich pomysłów ten był zdecydowanie najgorszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Poryczałam się przez Ciebie — powiedziałam po chwili, ocierając kąciki oczu.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mówiłam poważnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nieważne - ucięłam, przewracając oczami. — Więc jakie plany na jutro? Szykuje się gdzieś szalona impreza w stylu Alex Johnson? — zapytałam, poruszając znacząco brwiami, na co wybuchła śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Coś się szykuje, ale nie wiem, czy tam pójdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co? - zapytałam, otwierając szerzej oczy. — Wszystko dobrze? Jesteś chora?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie, głupku. — Śmiała się, kręcąc głową, po czym skupiła się przez chwilę na swoim telefonie. Z uśmiechem wystukała jakąś odpowiedź na wiadomość, którą dostała, a następnie z powrotem podniosła głowę, żeby spojrzeć na swój komputer. — Jest w porządku, naprawdę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Adam tak cię katuje? — dopytuję, kiedy ponownie słyszę dźwięk jej telefonu. Przygryza wargę w reakcji na moje słowa. — To Will, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna kiwa głową, spuszczając wzrok. Przeczesuję włosy dłonią, wzdychając, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że nie wiem czy powinnam przypomnieć jej, że ma chłopaka, czy raczej zacząć jakąś gadkę na pocieszenie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że zależy jej na obecnym chłopaku, ale poza tym wiedziałam, że żywi głębsze uczucie do chłopaka, który może w ogóle nie istnieć. Mimo, że sama się do tego nie przyznawała to wszystko już dawno wymknęło jej się spod kontroli.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ej, Kat. Muszę zgarnąć pijanego Louisa i zrobić zapas alkoholu. Masz ochotę na przejażdżkę? — Chwilę ciszy między mną, a przyjaciółką przerwał blondyn, który oczywiście bez pukania wpadł do mojego pokoju. Patrzyłam na niego otępiała, zatrzymując się na pierwszej części jego wypowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Lou jest pijany? Czemu?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tego dowiesz się w samochodzie, o ile będzie w stanie powiedzieć coś sensownego przez swój bełkot. W takim przypadku - będziesz musiała zaczekać z tym pytaniem do jutra. — Wyszczerzył zęby w uśmiechu, jak gdyby pijany na długo przed północą kumpel był najnormalniejszą sprawą na świecie. — To jak?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jedzie! — krzyknęła Alex, a ja zmarszczyłam brwi, spoglądając na nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ale ma przyjść Eryk i...</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jest okay. Powiem mu, że zadzwonisz do niego jutro. Baw się dobrze z pijanym Tomlinsonem. — Zaśmiała się, puszczając mi oczko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przewróciłam oczami, wiedząc, że chodzi jej bardziej o to, że będę sam na sam z blondynem, ale wolałam tego nie komentować. Jeszcze chłopak pomyślałby, że naprawdę mi się podoba, czy coś, a to skończyłoby się źle. <i>Jego ego i tak było już zbyt wysokie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Czyli jedziesz, super. Bądź na dole za dziesięć minut — powiedział i szybko ruszył do drzwi, ale zatrzymał się nagle i z powrotem odwrówcił w moją stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Właściwie to macie może Twittera? — zapytał, machając swoim telefonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— BOŻE, NIE WIERZĘ, TAK, MAM — wrzasnęła Alex i przysięgam, że moje uszy bardzo cierpiały w tamtej chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niall przygryzł dolną wargę, powstrzymując się od śmiechu i wygląda z tym tak uroczo. <i>Zdecydowanie powinien robić to częściej.</i> Dziewczyna szybko podała swój user, zapewne w obawie, że jej idol się rozmyśli, a on wpisał go w swój telefon prawdopodobnie od razu dając jej follow. Następnie zerknął na mnie, więc również podałam swoją nazwę, a on wystukał ją w urządzeniu, nieco nabijając się z niej, mówiąc, iż jest "nieco dziecinna".</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie śledzisz mnie? — zapytał z wyrzutem, po czym spojrzał na mnie i wydął dolną wargę. Tym razem to ja przygryzłam swoją, bo... <i>Jezu, jak można być tak słodkim?!</i> Pewnie mi się wydawało, ale miałam wrażenie, że kiedy to robiłam jego wzrok zatrzymał się dłużej na moich ustach.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jeśli zaczniesz może pomyślimy nad naprawieniem tego. — Mrugnęłam do niego, na co tylko pokiwał głową w rozbawieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pożegnał się z moją przyjaciółką, oznajmiając, że gdyby czegokolwiek potrzebowała ma do niego napisać, a następnie wyszedł z pokoju, przypominając, że mam tylko dziesięć minut. Przewróciłam oczami, wiedząc, że sam nie będzie gotowy w tak krótkim czasie, po czym popatrzyłam na szczerzącą zęby Alex. Przyglądała mi się z szerokim uśmiechem i mimo, że nie byłam pewna, o co jej chodzi to nie potrafiłam tego nie odwzajemnić.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Masz ochotę zacząć piszczeć? — Przechyliła głowę na bok, nie spuszczając ze mnie wzroku.</div>
<div style="text-align: justify;">
— To też, ale wytrzymam — odpowiedziała. — Po prostu nie widziałam cię dawno takiej... prawdziwej.</div>
<div style="text-align: justify;">
— To źle, że taka jestem?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Źle? — Wybuchła śmiechem, kręcąc głową. — Wręcz przeciwnie. To niesamowite, że znowu mogę cię taką zobaczyć, ale do tego jeszcze wrócimy. Teraz musisz się przebrać. Niall James Horan nie może czekać!</div>
<div style="text-align: justify;">
— James?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Yup. Jego drugie imię, Kitty.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Miałam cichą nadzieję, że jego drugie imię będzie jakieś obciachowe i będę mogła się z niego ponabijać — oznajmiłam zgodnie z prawdą, robiąc smutną minkę. Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zeskoczyłam z łóżka i zamknęłam drzwi, żeby nikt więcej nie wepchnął się bez pukania. Następnie odwróciłam laptop tak, żebym widziała przyjaciółkę i otworzyłam szafę, w której jeszcze był porządek. Po tym jak blondynka skrytykowała każdą wyjętą przeze mnie bluzę miałam ochotę "przez przypadek" zrzucić swój laptop z łóżka, ale to oznaczałoby zero internetu, więc wolałam nie ryzykować. W końcu zaakceptowała jedną z moich ulubiony koszul z długim rękawem w zielono-czarną kratkę i miałam ochotę dziękować za to niebiosom. Dobrałam do tego zwykłe, czarne jeansy i tego samego koloru conversy <b>z</b>a kostkę i klasyczny full cap z białym napisem "SWAG", co Alex skomentowała przewróceniem oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakończyłam rozmowę chwilę później, prosząc by przeprosiła ode mnie Eryka i przebrałam się w wybrane ubrania. Schowałam telefon do kieszeni i wyłączyłam komputer. Kiedy zeszłam na dół Nialla jeszcze nie było, ale zostałam powitana przez szerokie uśmiechy Josha i Harry'ego, a ten drugi nawet powiedział, że ładnie wyglądam. Podziękowałam za komplement i poszłam do kuchni, gdzie usiadłam na blacie i napiłam się soku, czekając na blondyna. Przeglądałam Twittera w telefonie i wybuchłam śmiechem natykając się na tweet przyjaciółki.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyHY3CaPpJzjl4BWrA-sj62vsa9GiqzwA17p34gmYZoyChmZMdBARczDo8pgMTKb62b0nozm7XiGeDFdoUrD5U1XrPXcFQCEcsuLfLDDsjyZ6bDCTFJpefXL603885mtCykZjloJ1w7TY/s1600/alex.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyHY3CaPpJzjl4BWrA-sj62vsa9GiqzwA17p34gmYZoyChmZMdBARczDo8pgMTKb62b0nozm7XiGeDFdoUrD5U1XrPXcFQCEcsuLfLDDsjyZ6bDCTFJpefXL603885mtCykZjloJ1w7TY/s1600/alex.png" height="205" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-NIALL-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Schodziłem po schodach, upychając portfel w kieszeni ciasnych jeansów, kiedy usłyszałem śmiech Katrin. Zatrzymałem się na chwilę, wsłuchując się w niego. <i>Polubiłem ten dźwięk.</i> Uśmiechnąłem się od razu, kierując się do kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Gotowa? — zapytałem, na co nieco podskoczyła w miejscu i zgromiła mnie spojrzeniem. Nie chciałem jej przestraszyć. Kiwnęła głową, zeskakując z blatu. Była taka niska, że to nawet było nieco zabawne. — Co cię tak rozbawiło?</div>
<div style="text-align: justify;">
W odpowiedzi pokazała mi telefon. Zaśmiałem się, czytając wpis szalonej blondynki. Postanowiłem, że podam to dalej, kiedy już wrócę do domu. Skinąłem głową do dziewczyny, żeby wyszła pierwsza i ruszyłem tuż za nią, krzycząc po drodze, że wychodzimy, gdy ona otwierała drzwi do garażu. Kiedy w odpowiedzi dostałem "i co mnie to obchodzi" Harry'ego i "obserwuję cię, Horan" od Josha wyszedłem za nastolatką. Otworzyłem swój czarny samochód i przytrzymałem drzwi dla Kat, żeby weszła do środka, po czym okrążyłem auto i sam wślizgnąłem się na miejsce kierowcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co jak co, ale wychowanie pełna klasa — powiedziała, kiedy odpalałem silnik.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nabijasz się ze mnie? — zapytałem wyzywająco.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Może trochę — odparła, przygryzając dolną wargę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręciłem się w fotelu, widząc to. <i>Ktoś powinien ją uświadomić, że nie robi się tego typu rzeczy w mojej obecności<b>.</b></i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-ZAYN-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Chłodny wiatr sprawił, że zapiąłem swoją bluzę pod samą szyję. Niby było lato, ale pogoda zawsze potrafi zaskoczyć. Sięgnąłem do kieszeni spodni i zakląłem pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, iż zapomniałem z domu portfela. <i>Oczywiście to wszystko wina Hayley.</i> Gdyby mnie nie poganiała nic takiego nie miałoby miejsca. Wyciągnąłem telefon i wybrałem odpowiedni numer, modląc się w duchu, by przyjaciel był trzeźwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co jest? — Odebrał po dwóch sygnałach, dzięki czemu odetchnąłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, stary, mógłbyś mnie odebrać? — zapytałem, a w odpowiedzi zostałem obdarzony przeciągłym jękiem</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co ja dzisiaj jestem? Wasz taksówkarz? — mruknął. — Gdzie jesteś?</div>
<div style="text-align: justify;">
— U Hayley.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Niaaaaall, weź sam to zdejmij! — usłyszałem dziewczęcy głos, na co zmarszczyłem brwi. <i>Co on ma, do cholery, ściągnąć?!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Proszę powiedz mi, że w niczym ci nie przeszkodziłem — odezwałem się, czując zażenowanie. Od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed paru tygodni, kiedy dodzwoniłem się do niego w naprwdę nieodpowiednim czasie... Czułem, że czerwienie się na samo wspomnienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co? Nie! Jezu. Czekaj chwilę — powiedział, po czym nastąpił jakiś szmer. — Kat, daj to, bo zaraz coś zrzucisz.</div>
<div style="text-align: justify;">
W sensie Katrin?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ale prawie dosięgnęłam. — Usiłowała się bronić, ale śmiech blondyna raczej uświadomił jej, że nie do końca jej się udało.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Taa, prawie robi dużą różnicę — odpowiedział, a następnie zwrócił się do mnie: — Masz szczęście, że muszę tamtędy jechać. Będę za jakieś dziesięć minut i...</div>
<div style="text-align: justify;">
— A pójdziemy jeszcze na słodycze? — usłyszałem wtrącenie dziewczyny i wyobrażałem sobie jak przyjaciel przewraca oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Gorzej niż z dzieckiem — jęknął. — Właśnie to miałem na myśli! — dodał po chwili, na co miałem ochotę się roześmiać.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co zrobiła? — zapytałem zaciekawiony sytuacją, która jak się domyśliłem - rozgrywała się w sklepie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Pokazała mi język i zapewne poszła na słodycze — odparł. Zaśmiałem się na jego słowa, wyobrażając sobie taką Katrin. O ile to z nią tam był. — Kończę. Bądź przed blokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo Horan się rozłączył. Schowałem urządzenie z powrotem do kieszeni i wszedłem do mieszkania, zamykając za sobą drzwi balkonowe. Małe, futrzaste zwierzę rzuciło się na moją nogę, kiedy przechodziłem obok szklanego stolika. Uśmiechnąłem się, głaszcząc psa za uchem i podszedłem do łóżka, po czym przykryłem śpiącą w nim brunetkę kołdrą. Zgarnąłem z małego stolika pojedynczy klucz od jej mieszkania i paczkę swoich papierosów. Dosypałem jeszcze Hachiemu trochę jedzenia i wyszedłem z mieszkania dziewczyny. Zamknąłem drzwi i klucz wsunąłem pod nimi przez małą szczelinę, dzięki czemu nie musiałem budzić przyjaciółki. Następnie zszedłem na dół i czekając na Nialla, zapaliłem papierosa, rozmyślając o tym, co teraz robi Perrie i czy tęskni za mną tak bardzo jak ja za nią.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
— Mogę przywitać się z tą panią? — Po raz kolejny w ciągu krótkiej przejażdżki odezwał się Louis, kiedy stanęliśmy na światłach przy jednym ze sklepów z odzieżą. Jęknęłam na jego kolejne durne pytanie. Pijany Tomlinson, to najgorszy Tomlinson. — Wygląda na sympatyczną — wyjaśnił, kiedy Zayn spojrzał na niego jak na idiotę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Lou, proszę. To jest manekin — powiedziałam błagalnie, wywołując parsknięcie ze strony siedzącego obok blondyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jakby to miało do niego dotrzeć. — Mrugnął do mnie, na co lekko się uśmiechnęłam. Miał całkowitą rację.</div>
<div style="text-align: justify;">
Byliśmy w drodze do mieszkania chłopaków. Po tym jak wystaliśmy się w długiej kolejce z litrami piw i różnymi słodyczami w sklepie i odebraliśmy Malika od jakiejś jego koleżanki pojechaliśmy po szatyna. Przy okazji poznałam niejakiego Jasona, który przepraszał za telefon i wytłumaczył, że przenocowałby kumpla, ale jego rodzice mają go dzisiaj odwiedzić, więc wolałby nie witać ich z zalanym w trupa kumplem. Chłopaki zapewnili go, że nie mają żadnego problemu z tym, że zadzwonił, a później zmagali się, żeby pomóc przyjacielowi wstać z kanapy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z jednej strony wszystko było zabawne, ale z drugiej strony czułam się okropnie. Nie potrafiłam patrzeć na takiego Louisa, wiedząc, że to przeze mnie się upił. Miałam wyrzuty sumienia, więc kiedy zebrało mu się na wymioty i potykając się o wszystko po drodze ruszył do łazienki próbowałam jakoś pomóc. Kiedy skończył już swoje, podałam mu butelkę wody, żeby mógł przepłukać sobie usta. Czuł się po tym nieco lepiej, ale wciąż nie potrafił utrzymać równowagi, jego głos był nienaturalnie wysoki, a do tego gadał straszne głupoty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po potężnych zmaganiach z gadającym niczym katarynka Tomlinsonem w końcu chłopakom udało się wsadzić go do samochodu i ruszyliśmy do domu. Jednak nawet kawałek drogi z szatynem, zachowującym się niczym czteroletnie dziecko które zadaje milion pytań na minutę był nie do zniesienia. Oparłam skroń o zimną szybę, modląc się, żeby niczego nie palnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kaaaaaat — usłyszałam nagle, za co mentalnie się spoliczkowałam. Oczywiście musiałam coś wykrakać. — A porozmawiasz ze mną?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jasne, Loueh. Jutro na spokojnie porozmawiamy i wszystko sobie wyjaśnimy. — Uśmiechnęłam się nieco zakłopotana, patrząc w lusterko, żeby spojrzeń na swojego rozmówcę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ale wszystko mi wyjaśnisz? — dopytywał ziewając.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tak, wszystko wyjaśnię.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Obiecujesz? — mruknął sennie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przełknęłam głośno ślinę. Nie mogłam. Nie chciałam. Dlaczego w ogóle go to obchodziło? Rozumiem, że mógł się przestraszyć, ale nie mógł odpuścić i zostawić mnie z tym samą?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kat? — odezwał się, kiedy niczego nie powiedziałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nadchodził mój koniec.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Obiecuję — odpowiedziałam, po czym chłopak oparł się o ramię Mulata i zasnął porządnie śliniąc jego czarną bluzę, kiedy on i Niall wymieniali zdezorientowane spojrzenia.</div>
<br />
<br />
<br />
<b>Od autorki: </b>Wiele wam dziś nie powiem, bo trochę mi się śpieszy. Ogólnie rozdziały będą raz w miesiącu - nie podaję dokładnej daty, bo może być różnie, więc na następny zapraszam w lutym. Zachęcam do wyrażania swoich opinii w komentarzach, bo to dla mnie wielka motywacja. Możecie również podzielić się ze mną swoimi ulubionymi cytatami pod hashtagiem #WoundedFF na Twitterze. A teraz uciekam i mam nadzieję, że wszyscy spędzacie cudowną sobotę.<br />
Do napisania!<br />
K. xKika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-46184128571317592522014-12-17T14:13:00.001+01:002015-07-12T21:33:50.553+02:00Rozdział 5.: Kat, masz ochote na kino? Oparłam skroń o zimną szybę, przymykając oczy. Nigdy nie pomyślałabym, że sesja zdjęciowa może być tak nudna i tak długa jak ta, na której znajdowali się właśnie chłopcy. Oczywiście jedyną atrakcją dla nich była tutaj naprawdę ładna dziewczyna, która robiła im zdjęcia. Niall nie próżnował cały czas mówiąc coś, co ją rozbawiało, a przy tym wszędzie wczepiając podtekst erotyczny. Miałam ochotę zwymiotować wszystkie tandetne teksty, na których za każdym razem ona chichotała niczym idiotka. Przewróciłam oczami na myśl, że jeżeli nie wyjdziemy stąd w trakcie nadchodzącej godziny to on "weźmie" ją na najbliższej kanapie. Skrzywiłam się, potrząsając głową. Boże, dlaczego w ogolę o tym myślę?!<br />
Otworzyłam oczy, patrząc na przechodniów. Z budynku, w którym byliśmy miałam naprawdę dobry widok na dość ruchliwą ulicę, więc postanowiłam zabić czas, obserwując jak większość osób spędza wolny dzień w Londynie. To zdecydowanie nie było to samo, co wiecznie pędząca Warszawa.<br />
Wpatrywałam się w ludzi wychodzących z parku z dziećmi, każdy z nich miał szeroki uśmiech na twarzy i byli pogrążeni w rozmowie między sobą. Nigdzie się nie śpieszyli, po prostu starali się cieszyć dniem. Westchnęłam, wspominając lata, kiedy Josh zabierał mnie na plac zabaw do Kołobrzegu. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, po czym spojrzałam na duży ruch przy budce z lodami i zamarłam. Kruczoczarne włosy były w całkowitym nieładzie, a lewy profil chłopaka był idealnie taki, jak pamiętałam. Lekki zarost okalał jasną skórę, a na twarzy brakowało uśmiechu, ale to na pewno był on. Wciągnęłam ze świstem powietrze, kiedy odwrócił się tak, że widziałam jego cała twarz, ponieważ, kurwa, wiedziałam, że to on.<br />
Otworzyłam szeroko oczy, widząc jak podaje rożek z jakimś lodem małemu chłopcu, który mógł mieć może cztery lata. Był do niego tak podobny, że przez chwilę zastanawiałam się, czy to nie jego syn. Szybko odtrąciłam od siebie tę myśl, nie dlatego, że to nie było możliwe, ale dlatego, że nie chciałam by to była prawda. Nie mogłam uwierzyć, że siedzę przy oknie i wgapiam się w miłość mojego życia, którą wszyscy oskarżali za uprowadzenie mnie. Nigdy nie sądziłam, że mogę go gdziekolwiek zobaczyć. Przepadł bez śladu, kiedy zostałam porwana. Nie chciałam po prostu patrzeć na niego z okna jednego z wieżowców. To była moja okazja, moja nadzieja i wiedziałam, że jeśli jej nie wykorzystam będę tego żałowała do końca życia. Nie chciałam zrobić niczego głupiego. Po prostu chciałam go dotknąć, przekonać się, że jest prawdziwy, że... naprawdę żyje. Poczułam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku i szybko ją wytarłam. Tak bardzo brakowało go w moim życiu.<br />
Zanim zdążyłam się drugi raz zastanowić, wybiegłam z pomieszczenia, ignorując krzyki brata. Zbiegałam po schodach, bo winda wydawała się w tamtej chwili zbyt wolna i kiedy już byłam na zewnątrz szybko podbiegłam do budki, ale jego już tam nie było. Rozglądałam się, zastanawiając dokąd mógł ruszyć, kiedy poczułam wibrację telefonu. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i wcisnęłam odpowiedni przycisk, wciąż szukając wzrokiem bruneta.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghSHyS5BL2Fe6brtLwPsLj5vB87mV3PamIKojsT9OimblPTFzgrVwdK6xkoQJSkfizsojde9oRuYxFOQmOC3qFh3q7BfuO7x8GoAo34C3AbMKniiZEPOVBa6uamXHQamLt4-JWHD79MZ0/s1600/capture-20150124-002544.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghSHyS5BL2Fe6brtLwPsLj5vB87mV3PamIKojsT9OimblPTFzgrVwdK6xkoQJSkfizsojde9oRuYxFOQmOC3qFh3q7BfuO7x8GoAo34C3AbMKniiZEPOVBa6uamXHQamLt4-JWHD79MZ0/s1600/capture-20150124-002544.png" /></a></div>
<br />
Wciągnęłam ze świstem powietrze, czytając kilka razy treść wiadomości. Poczułam zawroty głowy, a oddychanie stało się nagle niesamowicie trudną umiejętnością. Wzrokiem błądziłam po ekranie komórki, mając nadzieję, że tylko umysł płata mi figle i jedynie wyobrażam sobie tekst przede mną. Nie chciałam wierzyć własnym oczom. Znowu miał nade mną przewagę i czułam się przez to jeszcze mniejsza niż byłam w rzeczywistości. Czułam palące ukłucie w klatce piersiowej, kiedy wydałam z siebie cichy, rozpaczliwy szloch. Dłonie zaczęły mi drżeć, przez co telefon trząsł się przed moja twarzą. Żołądek zamienił się w supeł i zaczynało zbierać mi się na wymioty, a do tego wszystkiego czułam ten wstrętny smród stęchlizny, taki sam, jak ten który towarzyszył mi każdego dnia w zamknięciu. Ostrość otaczającego mnie świata powoli słabła, kiedy do oczu napływały mi łzy. Miałam ochotę uciec jak najdalej z miejsca, w którym stałam, ale gdybym to zrobiła, dałabym mu pewnego rodzaju wygraną, bo wciąż nie znam miasta i na pewno nie wiedziałabym jak wrócić do domu, a wtedy on mógłby zaatakować.<br />
Poczułam dłoń na ramieniu przez co podskoczyłam cicho piszcząc w naturalnym odruchu, który jest następstwem strachu. Odwróciłam się szybko i zauważyłam zdziwione spojrzenie Josha. Przygryzłam dolną wargę, bo te wakacje miały być oderwaniem, czymś nowym i lepszym niż dotychczasowe życie, a jak na razie udało mi się sprawić, że mój brat ma mnie za popieprzoną zbiegłą zakładu psychiatrycznego.<br />
— Jest okay, ja tylko... um, widziałam kogoś znajomego — wyjaśniłam, ale najwyraźniej nie byłam zbyt przekonująca.<br />
— Ty płaczesz?<br />
— To ze szczęścia - mówiłam szybko. Zdecydowanie za szybko. — Ja... ten... dawno nie widziałam tego kogoś.<br />
— Fajnie, ze go spotkałaś! To gdzie on jest? — zapytał z najbardziej szczerym uśmiechem, jaki świat widział. Nie cieszyłby się tak, gdyby wyszło na jaw, że chodzi o gościa, który prawie cię zabił, mruknęła moja podświadomość.<br />
— Jakby nie zdążyłam go złapać.<br />
— Och — odparł, a jego uśmiech wyraźnie zgasł. — Przykro mi, sis — dodał, przytulając mnie jednym ramieniem. Westchnęłam w jego koszulkę, kiedy usłyszałam wyraźne odkaszlnięcie i stanęłam na palcach, spoglądając na osobę, która nam przerwała. Dostrzegłam wredny uśmieszek Horana na chwilę przed tym jak zauważył go Josh, dzięki czemu blondyn zdążył puścić mi oczko.<br />
Więc teraz tak pogrywa?<br />
— Seria rodzinnego pocieszania się skończyła? — zadrwił, zbierając szturchnięcie od Liama, który posłał mi przepraszający uśmiech.<br />
— Jedziemy po jakieś jedzenie. Macie ochotę zabrać się z nami? — zapytał szybko, próbując zmienić nastrój, jakby poprzedniego pytania nie było. Mój brzuch zaburczał na wspomnienie jedzenia. Och, no tak, śniadanie.<br />
— Kat? — Josh skupił na mnie uwagę, czekając na decyzję, na co Niall przewrócił oczami.<br />
Tak, widziałam to, kutasie.<br />
— Z przyjemnością — odpowiedziałam, zostając niemal oślepiona przez idealny uśmiech Louisa.<br />
— Może po prostu jedźmy do domu i zamówmy pizze? — Głos Zayna przerwał chwilę ciszy, w której czekaliśmy, aż Harry w końcu wyjdzie z budynku. Swoją drogą zaczęłam mieć przeczucia, że to nie Niall, a Loczek postanowił jednak zaliczyć mały numerek z panią fotograf. Może jednak Alex miała rację, nazywając go Harry Pieprzący-Wszystko-Co-Się-Rusza Styles? Tylko czemu ja, do cholery, o tym myślę?!<br />
— Możemy tak zrobić? Chyba nie chcę przeżyć kolejnej napaści przez wasze fanki.<br />
— W takim razie jedziemy do domu. — Blondyn wzruszył ramionami, kierując się w stronę auta, którym przyjechaliśmy. Czy on ma zamiar odjechać bez kumpla?<br />
— Niall... jeszcze Harry — upomniał go Liam, na co blondyn zareagował przeciągłym jękiem.<br />
— Nie może wrócić taksówką?<br />
Josh spiorunował go wzrokiem. Stałam obok i kolejno patrzyłam na każdego, bo jak dla mnie cała sytuacja wydawała się naprawdę zabawna. Może zgrywa się, bo dostał kosza? Uśmiechnęłam się pod nosem, zastanawiając się jaką miał minę, kiedy usłyszał "nie". Chociaż... czy to było możliwe? Z dwojga złego to on jest seksowniejszy. Stop! Czemu ja w ogóle zaprzątam sobie nimi głowę? Boże, potrzebuję jedzenia, odwala mi.<br />
— O czym tak myślisz, Devine?<br />
Podniosłam wzrok i zmarszczyłam brwi, kiedy te słowa wyrwały mnie z zamyślenia. Świetnie, więc teraz będzie mi mówił po nazwisku? Naprawdę marzyłam o tym, żeby mu przywalić. Nienawidzę, kiedy ktoś się tak do mnie zwraca. To takie... irytujące.<br />
— Nie interesuj się, Horan.<br />
Spojrzał na Josha, po czym zacisnął usta w cienka linię. Ciekawe, co takiego chciałby powiedzieć. Może nie znałam go nie wiadomo jak dobrze, ale widziałam, że się przed czymś powstrzymuje. Przeczesałam włosy ręką, napotykając wzrok Louisa. Ledwo widocznie pokiwał przecząco głową, na co przychyliłam głowę w prawą stronę, marszcząc brwi. A temu, o co chodzi?<br />
— Przepraszam, już jestem. — Krzyk Harry'ego odwrócił uwagę ode mnie i blondyna i w sumie to byłam mu wdzięczna. Pojawił się w odpowiedniej chwili.<br />
— Po prostu wsiadaj do samochodu. — Irlandczyk parsknął, zauważając, że koszulka Loczka jest założona na zła stronę. Wpatrywałam się w widoczny po lewej stronie szew. Poważnie pieprzyli się w studiu? Wow. Odwróciłam wzrok, kiedy usłyszałam za sobą odchrząknięcie. Zauważyłam, że Zayn wsiadł już do auta, natomiast Niall stoi przy otwartych drzwiach pasażera. — Prowadzę — poinformował Louisa, odbierając od niego kluczyki, po czym spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem. — Devine — powiedział, robiąc gest ręką, że mam wsiadać.<br />
— Horan? — Uniosłam brwi ku górze, zdziwiona jego zachowaniem, a jednocześnie próbowałam rozgryźć, co on kombinuje. Przełknęłam głośno ślinę, niepewnie ruszając w stronę swojego miejsca. Zatrzymałam się przy drzwiach, zamierzając wejść do środka, kiedy on pochylił się tak, że jego usta wylądowały tuż przy moim uchu.<br />
— Wolałbym, żebyś mówiła mi po imieniu, kochanie. Przecież oboje wiemy, że w końcu będziesz je krzyczeć — zamruczał, a ja poczułam dreszcze w dole kręgosłupa.<br />
— Oboje wiemy, że o tym marzysz — odpowiedziałam z o wiele większą pewnością w głosie niż czułam naprawdę. Nie mogłam się przecież poddać i za każdym razem przewracać oczami, bądź ignorować jego gierki słowne.<br />
Przygryzł dolną wargę, ukrywając uśmiech, a ja pośpiesznie usiadłam na miejscu, unikając tego cudownego widoku. Gdybym jeszcze chwilę na niego patrzyła, możliwe, że zaczęłabym się ślinić. Jak to możliwe, by być jednocześnie odrażającym i tak pociągającym? Przecież to są przeciwieństwa, do cholery! Spojrzałam w boczne lusterko i spotkałam się ze zmartwionym wzrokiem Louisa. Uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że przestanie patrzeć na mnie w ten sposób, ale on tylko westchnął i zaczął jakiś temat z Harrym.<br />
Drzwi po mojej prawej sie otworzyły, a na miejsce wsiadł blondyn, posyłając mi jeden z piękniejszych uśmiechów jaki w życiu widziałam. Przygryzłam wargę, żeby mieć pewność, że nie mówię tego na głos, a on przewrócił oczami, wkładając kluczyki do stacyjki. Gdzie się podziało jego rozbawienie? Zrobiłam coś nie tak? Westchnęłam, zapinając swój pas. Jest taki zmienny, ze można się zgubić.<br />
— Kat, masz ochotę na kino? — zapytał nagle Harry, kiedy byliśmy w drodze do mieszkania chłopaków. Wszyscy ucichli, wbijając w niego wzrok, a Horan gwałtownie zahamował, mrucząc pod nosem coś typu "pieprzone światła", co zaskoczyło mnie nawet bardziej niż pytanie Harry'ego, bo gdyby tylko chciał to spokojnie zdążyłby jeszcze na zielone.<br />
— Harry. — Liam brzmiał jakby upominał chłopaka. Jezu, są tacy dziwni!<br />
— Miałem na myśli, żebyśmy razem jutro wyszli. — Uniósł ręce w geście obrony, jednak jego uśmiech zdradzał, że jest nieco zdenerwowany. — Zapytałem ją pierwszą, bo jest kobietą. No wiecie... kultura i te sprawy.<br />
— W sumie to fajny pomysł — powiedziałam, ratując Loczka z niezręcznej sytuacji, na co Niall prychnął pod nosem. O co ci znowu chodzi, człowieku?!<br />
— Tak, słyszałem, że ma wejść do kin nowy film "Zabiłem swojego kumpla". Ciekawy tytuł nie sądzicie? — odezwał się nagle Josh, zerkając ukradkiem w stron<b>ę</b> Stylesa.<br />
Boże, co? Posłałam bratu zdezorientowane spojrzenie, jednak on odpowiedział mi uśmiechem. Gdyby nie wybijające rytm na jego kolanie palce, oznaczające zdenerwowanie może i bym się nabrała. Czy on naprawdę zapomniał, ze znam wszystkie jego nawyki? Horan uśmiechnął się, słysząc słowa szatyna, a ja ponownie tego dnia poczułam się kompletnie zdezorientowana, ale jednego byłam pewna. Musiałam jakoś poznać tę ich pozawerbalną komunikację.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-ALEX-</b></div>
<br />
Siedziałam przy stoliku w McDonalds'ie, czekając na zamówione McFlurry i jak zawsze spóźnionego Eryka. Kiedy wreszcie zauważyłam na dużej tablicy swój numerek z uśmiechem odebrałam dwa pudełeczka z lodami i wróciłam na poprzednie miejsce. Położyłam telefon na stoliku, co chwilę zerkając na niego z nadzieją, że Will w końcu mi odpisze i kiedy ekran w końcu się zaświecił, wręcz rzuciłam się na telefon.<br />
— Na czyją wiadomość się tak cieszysz? — usłyszałam znajomy głos i zauważyłam chłopaka, schylającego się, by dać mi buziaka w policzek na przywitanie.<br />
— Domyśl się — przewróciłam oczami. — Tak poza tym to znowu jesteś spóźniony.<br />
— Tak, tak wiem, ale hej, taki wygląd wymaga czasu. — Puścił mi oczko, zabierając swój kubek. — Ciągle ten cały Will? Alex jak możesz siedzieć praktycznie całe dnie z telefonem i pisać z kolesiem, którego nie znasz. Dobry Boże, on nawet nie podał ci prawdziwego imienia!<br />
— Jaki wygląd, idioto? — Zaśmiałam się. Nie mogłam się powstrzymać przed skomentowaniem pierwszej części jego wypowiedzi, na co on jedynie pokiwał głową. — Hej, chce, żebym pisała z nim ze względu na niego, a nie ze względu na to, że jest sławny, więc podał mi drugie imię. To nie zmienia faktu, że go lubię. Poza tym, przecież też nie podałam pierwszego imienia. W końcu dowiem się kim jest, chociaż to i tak niczego nie zmieni.<br />
— Tylko się nie zakochaj — powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. To niemożliwe. Mam chłopaka, a Will po prostu szuka kogoś do pogadania. Poza tym nie moglibyśmy być razem. On nie zna polskiego i jeździ po świecie koncertując, a ja... cóż, ja jestem w Warszawie bez żadnych dobrych planów na przyszłość. Gdybym się w nim zakochała, to źle by się skończyło, bo on nie mógłby zakochać się w takim zerze jak ja. - No dalej, odpisz mu, bo twój telefon zaraz się przegrzeje z nadmiaru wiadomości.<br />
Uśmiechnęłam się, odblokowując ekran i czytając parę wiadomości, które zdążył przysłać, kiedy rozmawiałam z Erykiem.<br />
<br />
<b>W:</b> Hej. Przepraszam, że nie odpisywałem. Mieliśmy przymiarkę ubrań do sesji.<br />
<b>W:</b> Mam nadzieję, że się nie gniewasz.<br />
<b>W:</b> Eeeeej, CeCe, no odpisz mi. :(<br />
<b>W:</b> Gdzie się podziewasz?<br />
<b>W:</b> Zrobiłem coś nie tak, C?<br />
<b>W:</b> Prooooszę, odpisz. Martwię się. x<br />
<br />
Przygryzłam dolną wargę, by nie szczerzyć się do ekranu. Nie moja wina, że jest taki uroczy. Eryk przewrócił oczami na mój widok, po czym wrócił do jedzenia swoich lodów, a ja zabrałam się za odpisywanie. Pisałam z Williamem już trochę ponad rok, a mimo to nie dowiedziałam się, kim naprawdę jest. Kiedy pierwszy raz z nim pisałam jego zespół dopiero zdobywał sławę, a teraz byli znani. Nie miałam pojęcia, jaki to zespół. Czasami zastanawiałam się nad tym, że może słucham codziennie jego głosu i nie mam pojęcia, że to on. Próbowałam na własną rękę dowiedzieć się z kim piszę, ale William to naprawdę popularne drugie imię wśród gwiazd. Równie dobrze mogłabym pisać z Louisem Tomlinsonem i nie zdawałabym sobie z tego sprawy.<br />
<br />
<b>A:</b> Przepraszam! Zagadałam się z przyjacielem. :)<br />
<b>A: </b>Jakie plany na dziś? x<br />
<b>W:</b> Poza wywiadem, który zaczyna się za pół godziny mam wolny dzień. Zanudzę się na śmierć. :(<br />
<b>A:</b> Chyba nie sądzisz, że pozwolę Ci nudzić się w samotności. ;)<br />
<b>W:</b> Liczyłem na taką odpowiedź, ale nie chcę rujnować Ci planów.<br />
<b>A:</b> Akurat dziś niczego szczególnego nie robię.<br />
<b>W:</b> Nie powinnaś spędzać wieczoru z chłopakiem?<br />
<b>A:</b> Um, może powinnam, ale rano mówił, że dziś nie da rady się ze mną spotkać...<br />
<b>W:</b> Och. Więc bardzo chętnie dotrzymam Ci towarzystwa. :))<br />
<b>A:</b> Będę zaszczycona. :)<br />
<b>W:</b> Hej, CeCe, muszę kończyć. Odezwę się za jakieś półtorej godzinki, okay? xo<br />
<b>A:</b> Jasne. xo<br />
<br />
— Za bardzo się do niego przywiązujesz, Alex — odezwał się nagle Eryk.<br />
— Co? — odpowiedziałam zaskoczona.<br />
— Will. Stał się dla ciebie zbyt ważny. Ta znajomość wymknęła ci się spod kontroli.<br />
— Wcale nie. — Spuściłam wzrok na kubek z lodami, nabierając kolejną łyżkę.<br />
— Dobrze wiesz, że tak. — Przewrócił oczami. Nienawidzę, gdy to robi. — Czemu jesteś tak uparta i nie możesz przyznać mi racji?<br />
— Nie jestem uparta, a ty jesteś kretynem i jak zawsze się mylisz.<br />
— Jak uważasz. Po prostu nie chcę, żebyś się rozczarowała. Ten koleś może nawet naprawdę nie istnieć. — Przygryzłam wargę na jego słowa, a kiedy to zauważył, szybko zmienił temat. — No, ale nieważne. Mówiłaś, że masz ważną sprawę.<br />
— Och, no tak! Wyleciało mi z głowy. Cóż, Josh dał mi follow! — Wyszczerzyłam się, klaszcząc w dłonie, na co chłopak uniósł wysoko brwi.<br />
— Dał follow tobie, a mi nie?! Gdzie się podziała ta solidarność jajników, o której tyle mówił?! — mówił z przejęciem, łapiąc się za serce. Wgapiałam się w niego, zaskoczona zdolnościami teatralnymi, jakie wykazywał w tamtej chwili. — Zranił moje uczucia — dodał pełen udawanego oburzenia, wyjmując z kieszeni telefon. — Zaspamuję go za to.<br />
Wybuchłam śmiechem, widząc jego "złowrogą" minę. Nie mogłam uwierzyć, że znowu wraca do tych... jajników. Josh zawsze wmawiał Erykowi, że musi być po jego stronie, bo chłopaki trzymają się razem. W ten sposób nigdy nie mogliśmy się dogadać, bo ich było dwóch, a przeciwne głosy należały do mnie i Kitty. Cokolwiek chcieliśmy robić - musieliśmy się najpierw o to pokłócić, dopóki słabsi (chłopcy) się nie poddawali. Chyba, że chodziło o deskę... wtedy byłam jedyną osobą przeciwną.<br />
— Też mam follow! — Wyszczerzył zęby tak mocno, że aż zabolały mnie policzki na ten widok. — Jednak o mnie nie zapomniał — powiedział, wystawiając mi język.<br />
— Dobra, a teraz powa...<br />
— Ty jesteś Eryk? — przerwał mi niewysoki szatyn, podchodzac do naszego stolika. Wyglądał na lekko przerażonego i młodszego od nas. <br />
— Taa, a ty too? — zapytał, unosząc jedną brew ku górze.<br />
— Um, Igor. Nie pamiętasz? Byłem na ostatnim treningu, dostałem się do drużyny i...<br />
— Okay, słuchaj, trochę mi przerwałeś, a mamy mało czasu, więc możesz po prostu powiedzieć, po co tu jesteś? — wtrąciłam, na co chłopak odwrócił się w moim kierunku. Jego oczy natychmiast szerzej się otworzyły, a policzki lekko się zaczerwieniły, kiedy mnie zauważył.<br />
— A-Alex? Przepraszam, tylko, ja... już idę — wyjąkał, kiedy ja tylko patrzyłam na niego zdziwiona. Skąd on w ogóle zna moje imię? Miałam go o to zapytać, ale nie zdążyłam, gdyż szybko odwrócił się w stronę mojego przyjaciela. — Trener mówił, żeby przypomnieć ci o liście wyjazdowej. Masz ją przynieść na dzisiejszy mecz.<br />
Jak tylko skończył mówić, prawie biegiem opuścił pomieszczenie. Spojrzałam na Eryka, ale on tylko się zaśmiał, dokańczając swoje lody, po czym szybko zadzwonił do mamy, prosząc, by wzięła ową listę ze sobą. Pokiwałam jedynie głową, nabierając resztki swojego deseru na łyżkę.<br />
— Dziwny koleś — odezwałam się, po chwili.<br />
— Podobasz mu się i nawet nie zaprzeczaj. Wyglądał jakby zobaczył ducha, a później był cały czerwony. To oczywiste.<br />
— Nieważne, widzę go pierwszy raz w życiu. Wracając, Kitty ma być dziś na skype. Wpadniesz do mnie po meczu?<br />
— Gadałaś z nią? Jasne, że wpadnę.<br />
— Um, tak. Ma mały nawrót lęku. Miała koszmar, a poza tym panikuje, bo jej zdjęcia są w necie.<br />
— Czemu nic nie mówiłaś od razu, Alex?! Dlaczego tam są? Chyba nie myślisz, że on wróci?<br />
— Spóźniłeś się, a mi trochę wyleciało to z głowy. Ciesz się, że w ogóle ci powiedziałam. Cóż, Josh jest sławny, a poza tym Kitty mieszka teraz z całym One Direction. To normalne, że fandom się nią zainteresował. Chcą wiedzieć, czy nie jest żadnym z nich. Kto wróci? Dylan? Ten pajac nawet niech tego nie próbuje, bo...<br />
— Na litość boską nie masz pewności, że on jej to zrobił! Skończ z tym i nie wypowiadaj przy niej jego imienia. Może tego nie pokazuje, ale wciąż jest jej ciężko. Muszę iść. Dochodzi siedemnasta, a ja muszę ogarnąć i zmotywować całą drużynę. Wpadnę jak tylko będę wolny i...<br />
— Nie jesteś zły, że mnie tam nie będzie, prawda? — zapytałam, kiedy wstał z miejsca, biorąc swoją torbę sportową. Uniósł wysoko brew, zdziwiony moim pytaniem.<br />
— Jasne, że nie. To tylko mecz towarzyski, a przecież na wszystkich innych jesteś. Skoro was nie powołali to znaczy, że to nic ważnego, więc nie musisz siedzieć na trybunach tylko ze względu na mnie. Wiem, że nie potrafisz usiedzieć tak długo w miejscu. — Uśmiechnął się, udowadniając, że mówi prawdę. W sumie miał rację. Jeśli byłby to ważny mecz, Morris pewnie zadzwoniłaby i kazałaby sprowadzić wszystkie cheerleaderki, żeby dopingować naszych, ale nie zrobiła tego. — Naprawdę muszę uciekać. Trzymaj się — powiedział szybko, wsuwając swoje krzesło, po czym pocałował mnie w policzek i ruszył do drzwi.<br />
— Hej, Eryk! — krzyknęłam zanim zdążył wyjść. Odwrócił się, marszcząc brwi. — Skop im tyłki, kołku! — dodałam z szerokim uśmiechem, na co odpowiedział mi tym samym i skinął lekko głową, wychodząc z budynku.<br />
Po chwili, kiedy ludzie powoli zaczęli zapełniać lokal, zebrałam pusty kubek ze stolika i wyrzuciłam go do śmieci, kierując się do drzwi. Mój telefon zadzwonił, sygnalizując przyjście nowej wiadomości. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i odczytałam ją. Uśmiechnęłam się, widząc zaproszenie na kolejną imprezę. Cóż, może nigdzie nie wyjadę w te wakacje, ale przynajmniej nie będę nudziła się w domu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<br />
Podałam Zaynowi ostatni talerz, zakręcając wodę w kranie, po czym wytarłam mokre ręce o spodnie - taki głupi nawyk. Razem z Mulatem zostaliśmy przydzieleni do zmywania po jedzeniu, a wszystko dlatego, że przegraliśmy w głupią grę planszową. Przynajmniej dowiedziałam się, jak w tym domu dzielą się obowiązkami i miałam okazję pogadać chwilę z zazwyczaj małomównym brunetem.<br />
Dowiedziałam się, że ma dziewczynę, którą na pewno jeszcze poznam, bo niedługo będzie w Londynie. Poza tym, co wiedziałam już wcześniej, powiedział, że jego pasją są tatuaże. Zdradził mi również, że w jednym ze studiów tatuażu pracuje jego dobry kolega, który czasami pozwala mu pomóc przy projektowaniu różnych wzorów. Do tego uwielbia rysować i po moich długich prośbach, obiecał, że pokaże mi jakieś swoje prace, a kiedy powiedziałam, że też czasami lubię coś nabazgrać podłapał temat, więc głównie o tym później mówiliśmy.<br />
— Więc, chcesz teraz robić coś szczególnego, czy raczej wybierasz telewizję ze wszystkimi? — zapytał, odkładając suchy talerz na odpowiednią półkę.<br />
— Właściwie to powinnam być już zalogowana na skype — odparłam z uśmiechem. — Moja przyjaciółka pewnie już tam siedzi i przeklina mnie w myślach, więc wybacz, ale biegnę na górę.<br />
— Jasne, leć — odpowiedział, zamykając półkę. — Miłej rozmowy — dodał, kiedy wychodziłam z kuchni.<br />
— Dzięki — krzyknęłam, wbiegając po schodach.<br />
Kiedy dotarłam do pokoju szybko wyciągnęłam laptopa i zostawiłam go, żeby się włączył, a sama postanowiłam się przebrać, bo odrobinę zmoczyłam koszulkę, kiedy zbyt mocno okręciłam wodę, a na spodniach było widać mokre plamy, po tym jak wytarłam o nie ręce. Odpięłam szelki, rzucając je na dół szafy, po czym zdjęłam z siebie mokre rzeczy i wrzuciłam je do kosza na pranie w swojej łazience, po czym zdjęłam z siebie wszystkie bandaże, żeby moja skóra mogła trochę od nich odpocząć. Noszenie tego wszystkie w upalne lato to naprawdę trudna sprawa. Wróciłam do szafki jedynie w bieliźnie, wyciągając z niej parę ulubionych dresów, które rzuciłam na łóżko i jedną z szerszych koszulek na krótki rękaw.<br />
— Hej, Kat, Josh pyta... — Głos Louisa zwrócił moją uwagę. Odwróciłam się do otwartych drzwi, w których stał i zauważyłam z jakim przerażeniem się we mnie wpatruje. Szybko zakryłam koszulką tak wiele jak tylko mogłam, ale było zbyt późno. On widział. — Przepraszam, nie powinienem — dodał szybko i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć wybiegł z pokoju.<br />
<br />
<br />
<b>Od autorki:</b> Jeśli ktokolwiek jeszcze tu jest i czeka na rozdziały to ładnie prosiłabym o komentarz. Chciałabym zobaczyć, czy jeszcze ktoś to czyta, czy może wszyscy odpuścili. :) A tymczasem życzę wszystkim wesołych świąt. xoxoKika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-8531153116443731472014-07-26T19:23:00.001+02:002015-01-28T02:52:09.306+01:00Rozdział 4.: Ja tu tylko stoję, kochanie.<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b> </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłam oczy z prędkością światła i ciężkim oddechem, który próbowałam opanować. Wpatrywałam się w jasnozielony sufit, wmawiając sobie, że to tylko głupie sny, kiedy tak naprawdę szukałam ich przyczyny. Od dawna już nie męczyły mnie koszmary i naprawdę mnie to cieszyło. Aż do teraz, kiedy one wróciły, a ja nie miałam pojęcia, dlaczego. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej, by nie obudzić przy tym Josha i wyswobodziłam swoją dłoń z jego uścisku. Niepokoiło mnie to, że jego obecność nie zatrzymała mojego umysłu. Zazwyczaj, gdy ktoś do mnie przychodził po nocnej pobudce, nic się już nie powtarzało, a teraz było inaczej. Przetarłam twarz dłońmi i wstałam z łóżka, spoglądając na zegarek na szafce nocnej, który wskazywał siódmą czterdzieści. Jakim cudem obudziłam się tak wcześnie w wakacje? Miałam ochotę położyć się i dalej iść spać, ale kiedy mój umysł zasugerował kolejne sny od razu się rozbudziłam. Wyjęłam telefon spod poduszki i odblokowałam go, widząc nową wiadomość.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIhdznw_KYmxsjxLB6tMo3dIO5c9VWuWlfZYarCzfpWls9MLMXk2WrZASQ8-T6qUJppV6womCju_uE28DGhhx_zGvqvRpVjG0A41Il-tnwJrkswLzF1Jje5NVo2CNu9Uquw79pQwHUdqU/s1600/fiyg.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIhdznw_KYmxsjxLB6tMo3dIO5c9VWuWlfZYarCzfpWls9MLMXk2WrZASQ8-T6qUJppV6womCju_uE28DGhhx_zGvqvRpVjG0A41Il-tnwJrkswLzF1Jje5NVo2CNu9Uquw79pQwHUdqU/s1600/fiyg.png" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Najciszej jak umiałam, kierowałam się w stronę drzwi i szybko opuściłam pokój. Zeszłam na dół i kiedy znalazłam się w kuchni, wybrałam odpowiedni numer. Z niecierpliwością słuchałam kolejnych sygnałów.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Okay, teraz żałuję, że kazałam ci dzwonić po przebudzenia — usłyszałam przeciągły jęk dziewczyny, na co zachichotałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Więc, co jest tak ważne, że aż poświęciłaś swój sen, by mi o tym powiedzieć? — zapytałam, wstawiając wodę w czajniku, ale jedyne, co usłyszałam to wciągane ze świstem powietrze. — Alex, wszystko gra?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tak, ja tylko... nie mam pojęcia jak ci o tym powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Najlepiej wprost. Zniosę wszystko — powiedziałam, przygryzając wnętrze policzka, bo przysięgam, że zaczęłam panikować, ale oczywiście nigdy bym się do tego nie przyznała.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Po prostu... Kurwa! Twoje zdjęcia są w necie, Kitty!</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamarłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczułam mocny ucisk w żołądku, a mój oddech zaczął drżeć. Wszystkie wspomnienia zawitały w mojej głowie, atakując mnie najgorszymi momentami. Głośny szloch wydobył się z moich ust, kiedy zsunęłam się na podłogę, owijając kolana jednym ramieniem, podczas, gdy w drugiej dłoni cały czas trzymałam telefon, jednak nie byłam w stanie niczego do niego powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bałam się.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie to nie jest odpowiednie określenie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Byłam, kurwa, śmiertelnie przerażona!</div>
<div style="text-align: justify;">
Opuściliśmy miasto, żeby uciec przed tym wszystkim. Ukryliśmy się w najbardziej zatłoczonej miejscowości, żeby nie mógł mnie w niej znaleźć, a teraz wszystko tak po prostu spieprzyłam. Ludzie zaczną drążyć wszystko, aż moje zdjęcie dotrze do niego i wróci, żeby dokończyć to, co zaczął kiedyś. Łzy spływały po moich policzkach, a ja nawet nie byłam w stanie ich otrzeć. Wszystko działo się zbyt szybko. Nie byłam przygotowana na takie możliwości. Nie chciałam tego, do cholery!</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kitty...</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jak to możliwe, Alex? Czemu są w internecie?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Wszyscy chcą wiedzieć, kim jesteś i dlaczego byłaś z chłopakami z One Direction. Jak na razie jest mnóstwo historii, bo fani chcą odkryć, co cię z nimi łączy — wyjaśniła, kiedy próbowałam się uspokoić, pociągając nosem. — To jeszcze nie znaczy, że on się na nie natknie. Stwierdziłam, że ci to powiem, bo nie byłam pewna, czy będziesz na Twitterze, czy gdzieś indziej, ale na razie nie panikujmy. Nie mamy pewności, gdzie jest i możemy mieć nadzieję, że nie zobaczy zdjęć. Myślmy pozytywnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Eryk już o tym wie?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Myślę, że nie. Przyjdzie do mnie za kilka godzin to mu powiem. Okay, koniec. Zmieniamy temat — powiedziała i wiem, że się uśmiechnęła. — Jakim cudem ich poznałaś, szczęściaro? — Zaśmiałam się, słysząc podekscytowanie w jej głosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Właściwie to z nimi mieszkam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co? Żartujesz! O mój Boże to cudownie. Weź dla mnie autografy, błagam — mówiła, na co przewróciłam oczami, śmiejąc się.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Wezmę, ale najpierw musisz mi powiedzieć dosłownie wszystko, co wiesz o Horanie — poprosiłam, a dziewczyna wygłosiła mi długą "litanię" o tym, jaki to on jest cudowny. <i>Skoro tak twierdzi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Więc, skąd to pytanie?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Zaczęliśmy wczoraj <i>dziesięć pytań</i> i wiesz, nie chciałam jakiegoś zmarnować, skoro tak wiele można się o nim dowiedzieć od ciebie — parknęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Informacje z pierwszej ręki. — Zaśmiała się.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Oczywiście — mruknęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, Kitty, wszystko okay?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie do końca. Koszmary wróciły, Alex. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pół godziny później pożegnałam się i usiadłam na blacie z kubkiem gorącej kawy w dłoniach. Zaczęłam zastanawiać się nad wszystkim, co powiedziała mi przyjaciółka i powoli doszłam do wniosku, że miała rację. Nie mogę pozwolić, by strach na nowo zawładnął moim życiem. Dopóki nie dostanę żadnego znaku, że wrócił, nie zamierzam się nim przejmować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przeniosłam całą swoją uwagę na okno, wpatrując się w zieloną przestrzeń za nim i zastanawiałam się, czy mimo ogrodzenia, przed którym są jakieś ogromne krzaki, można zaznać tu choć odrobinę prywatności. Patrzyłam na wschodzące słońce ze zmrużonymi oczami i właściwie to miałam wielką ochotę, żeby pobiegać.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czemu nie śpisz? — Głos Louisa sam w sobie potrafi zwalić człowieka z nóg, ale jego brzmienie z rana to o wiele lepszy dźwięk. Odwróciłam się w jego stronę, zauważając, że ma na sobie jedynie czarne spodnie, sięgające przed kolana.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czemu nie śpisz? — powtórzyłam jego pytanie, na co odpowiedział mi uśmiechem, podchodząc do lodówki.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Pierwszy zapytałem — odparł, a ja przewróciłam oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Zły sen — mruknęłam wymijająco, zatapiając usta w ciepłym, czarnym napoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
— To samo. — Uśmiechnął się słabo, unosząc pudełko z płatkami śniadaniowymi w niemym pytaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie, dzięki.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czemu? — zapytał, marszcząc brwi i wyglądał przy tym naprawdę uroczo. — Jadłaś już?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
— Więc jesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Louis, poważnie. Jeśli zjem przed bieganiem to zwymiotuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Och.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie powiedział nic więcej tylko sięgnął, by wstawić wodę, ale widziałam jak przygryza wnętrze policzka. Przyglądałam mu się uważnie jego ruchom, przykuwając główną uwagę do umięśnionych ramion i tuszu na jego skórze. Śledziłam wzrokiem każdy tatuaż zastanawiając się nad jego znaczeniem. Zawsze chciałam zrobić sobie przynajmniej jeden.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mogę iść z tobą? — zapytał, a ja szybko wróciłam wzrokiem do jego twarzy, by nie zorientował się, że się gapiłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uniosłam brwi zaskoczona jego pytaniem, jednak było w nim coś, co sprawiło, że chciałam, żeby mnie o to zapytał. Chciałam, żeby mi towarzyszył, bo chciałam go lepiej poznać. Może dlatego, że każdy zawsze mnie do niego porównywał. <i>Albo dlatego, że jestem ciekawska i chcę wiedzieć, czemu dręczą go koszmary.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Um, jasne. Jeśli tylko chcesz. — Posłałam mu uśmiech, odkładając pusty kubek do zlewu i skierowałam się do wyjścia z pomieszczenia. — Bądź gotowy za piętnaście minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy skinął głową wyszłam z kuchni i ruszyłam prosto do pokoju, pamiętając, że Josh wciąż tam śpi. Wyjęłam z szafki odpowiednie ubrania i skierowałam się do łazienki. Związałam włosy w wysokiego kucyka, darując sobie jakikolwiek makijaż, po czym założyłam długie, szare legginsy oraz białą, prześwitującą koszulkę z krótkimi rękawami pod którą znajdował się różowy stanik sportowy. Przejrzałam się w lusterku, upewniając się, że materiał nie ukazuje żadnej blizny, po czym z uśmiechem wróciłam do pokoju i wyjęłam z szufladki dwie, różowe opaski na nadgarstki, a następnie z szafki na buty wyciągnęłam parę czarno-różowych Nike i włożyłam je na białe, krótkie skarpetki. Spojrzałam ostatni raz na łóżko, by upewnić się, że nie obudziłam brata, po czym schowałam telefon do bocznej kieszonki wszytej po prawej stronie stanika, chwyciłam swoje różowe słuchawki i wyszłam z pokoju, po czym stanęłam chwilę zamykając powoli i jak najciszej potrafiłam drzwi. Odwróciłam się, by zejść na dół, jednak nie do końca mi się to udało. Pisnęłam, czując zimno na klatce piersiowej i spojrzałam w górę, dostrzegając blondyna z pustą już szklanką po wodze, po czym z jękiem przeniosłam wzrok na swoją koszulkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Czemu, do cholery, się skradasz? — warknęłam, mrużąc oczy, na co jego głowa przechyliła się w prawo, a jego usta zacisnęły się w prostą kreskę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Skradam się? — zapytał, a na jego twarz wpełzł uśmiech. — Ja tu tylko stoję, kochanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Więc następnym razem stój gdzieś indziej i nie mów do mnie "kochanie".</div>
<div style="text-align: justify;">
— Masz z tym problem? — Uniósł prawą brew ku górze, ukazując rząd białych zębów z aparatem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Cóż, więc będziesz musiała sobie sama z nim poradzić — powiedział, wzruszając ramionami, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie. Wydałam z siebie zirytowane westchnienie, ruszając w stronę schodów. — Och, i wiesz co? — Usłyszałam za sobą, na co odwróciłam się do chłopaka. — W mokrej koszulce wyglądasz o wiele lepiej, kochanie — dodał, mrugając i wszedł do pokoju, który był obok mojego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kim jesteś i co zrobiłeś z tym słodkim Niallem, z poprzedniego dnia?!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłam usta, by powiedzieć mu, że jest palantem, ale nie było go już w korytarzu, więc po prostu odpuściłam, schodząc po schodach na dół. Weszłam do kuchni z nadzieją, że znajdę w niej Louisa, jednak nie było go, więc wzięłam szklankę i wypełniłam ją wodą, którą chwilę później duszkiem wypiłam. Przypomniałam sobie słowa Alex, kiedy zapytałam ją o Horana. Jak to było? <i>Miły, uroczy, kochany... jest jak taki szczeniaczek, którego chcesz ciągle przytulać.</i> Miałam ochotę parsknąć śmiechem, tym bardziej po sytuacji, która miała miejsce chwilę temu. Spojrzałam na mokrą koszulkę, oklejając ją od piersi i nieco nią potrząsając. Normalnie pewnie wróciłabym i się przebrała, ale skoro i tak na dworze jest słonecznie to pewnie materiał szybko wyschnie. Westchnęłam wracając do przedpokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Wybacz, szukałem słuchawek — odezwał się szybko Lou, unosząc w górę fioletowy kabelek. — Co ci się stało? — zapytał, patrząc na moją koszulkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Um, miałam małe zderzenie z Niallem. — Uśmiechnęłam się i zauważyłam jak szatyn przygryza wnętrze policzka, ale nie zdążyłam zapytać, czy coś jest nie tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
— To idziemy? — Skinęłam głową, po czym wyszliśmy z domu.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-ERYK-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Siedziałem na ławce w parku, niedaleko bloku, w którym mieszka moja aktualna jeszcze przez jakieś piętnaście minut dziewczyna i czekałem, aż w końcu uraczy mnie swoim towarzystwem. Ze wszystkich moich związków, których trochę było, ten jest zdecydowanie najgorszy. Westchnąłem, sprawdzając godzinę<b> </b>i zacisnąłem zęby, kiedy zauważyłem, że dochodzi dziesiąta. <i>Miałem się z nią spotkać prawie pół godziny temu.</i> Mam zdecydowanie dość tej laski... Zacząłem zastanawiać się, co słychać u Kitty i kiedy w końcu stwierdziłem, że zadzwonię do niej wieczorem, usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i uśmiechnąłem się, widząc zdjęcie kuzynki na ekranie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Rosie? Cóż za zaszczyt — parsknąłem po odebraniu, na co odpowiedziała mi śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, Els — odezwała się, a ja byłem pewny, że była uśmiechnięta. — Masz jakieś szczególne plany na wakacje?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Właściwie to nie. Znaczy pewnie wyruszymy gdzieś z Alex, ale to nie jest pewne. Skąd to pytanie? — Przewróciłem oczami, widząc wychodzącą z klatki schodowej brunetkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Gadałam z mamą i w sumie to fajnie by było, gdybyś przyjechał do mnie na jakiś czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Naprawdę?! Ciocia nie ma nic przeciwko? — zapytałem podekscytowany, po czym podeszła do mnie Maddie. Skrzywiłem się, widząc ilość makijażu na jej twarzy, jednak ona nawet tego nie zauważyła, kiedy odciskała swoje czerwone usta na moim policzku.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Gdyby miała to bym ci przecież tego nie proponowała, kołku — mruknęła Rose, a ja uśmiechnąłem się, słysząc jej ton. — Tępy jak zawsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Złośliwa jak zawsze — odparłem z jeszcze większym uśmiechem. — Huh, stęskniłem się za tobą — powiedziałem, rozkoszując się widokiem uniesionych w górę brwi brunetki, stojącej obok mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ja za tobą też. Więc, wchodzisz w to?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Pogadam z rodzicami i się odezwę.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Tylko odezwij się jeszcze w tym roku — zadrwiła, na co przewróciłem oczami. Cóż, raz zdarzyło mi się zapomnieć, że miałem do niej zadzwonić i zrobiłem to po czterech miesiącach... wypomina mi to do tej pory.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jasne. Zadzwonię wieczorem. Miłego dnia, Rosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Okay. Wzajemnie, Els.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mi nigdy nie życzyłeś miłego dnia — odezwała się moja towarzyszka, kiedy tylko schowałem telefon do kieszeni, a jej piskliwy głos przyprawił mnie o nieprzyjemny dreszcz. <i>Cholera, jakim cudem nie przeszkadzał mi wcześniej?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Co za pech — odparłem sarkastycznie. — Musimy pogadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Och, no oczywiście, że musimy. Kim jest ta dziewczyna i co cię z nią łączy? — zapytała, zakładając ręce na wysokości brzucha, na co parsknąłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Cóż, Rosie jest naprawdę świetną dziewczyną i gdyby nie to, że jesteśmy spokrewnieni to pewnie już dawno bym się za nią zabrał. — Mrugnąłem do niej, ale odpowiedział mi jedynie ten pusty wzrok i zrozumiałem, że pewnie nie ma pojęcia, co oznacza "spokrewnieni". — Tak właściwie to twój ex jest niesamowicie seksowny, kochanie — powiedziałem, wstając z ławki, na co zmarszczyła brwi i zmrużyła oczy i... na Boga, gdyby nie ta tona makijażu wyglądałaby w tej chwili tak uroczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Mój ex? O kim ty mówisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
— O sobie — odparłem, wymijając ją.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co-Czekaj! Czy ty właśnie ze mną zrywasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hm. — Odwróciłem się, patrząc na jej zdezorientowaną minę. — Myślałem, że dłużej zajmie ci przetworzenie tego. Tak, właśnie to robię, kochanie — dodałem, po czym włożyłem ręce do kieszeni swoich dżinsów i ruszyłem przed siebie prosto do mieszkania Alex. Nie fatygowałem się, żeby sprawdzić, czy dziewczyna ruszyła z miejsca. Nie miałem zamiaru zadręczać się jeszcze jej łzami, a byłem pewny, że się rozpłacze. Była taka słaba, że robiła to ciągle i w sumie byłem zły na siebie, że z nią byłem. Musiałem znaleźć godnego przeciwnika do zabawy i liczyłem na to, że niedługo mi się to uda.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>—</b> Każdy z was ma tatuaże? — zapytałam, kiedy zrobiliśmy sobie przerwę, siadając na ławce w parku. Wyciągnęłam nogi przed siebie, krzyżując je w kostkach i wyciągnęłam telefon, przeglądając Twittera, kiedy Louis siedział po mojej lewej stronie w lekkim rozkroku obok mnie z łokciami opartymi na kolanach i najprawdopodobniej odpisywał na masę sms'ów, które dostał po drodze. <i>Przysięgam, że jeśli jeszcze raz usłyszę dźwięk jego telefonu to zwariuję.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie. — Uśmiechnął się w moją stronę, kiedy zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego. — Niall nie ma żadnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Dlaczego? — zapytałam, na co on przygryzł wnętrze policzka, patrząc z powrotem na swój ekran. — Okay, rozumiem. Nie musisz odpowiadać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Widziałam, jak z lekkim uśmiechem odpisuje na jakąś wiadomość, co oznaczało, że jednak nie odpowie na moje pytanie i mimo, że powiedziałam, że nie musi to tak strasznie chciałam znać odpowiedź. W sumie to bardziej myślałam, że to Liam nie będzie miał żadnego. W końcu wydawał się być taki spokojny na lotnisku, kiedy próbował opanować blondyna i mojego brata... <i>a może to tylko pozory?</i> Pewnie niedługo się o tym przekonam.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kat, mogę cię o coś zapytać?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Um, jasne? — odparłam niepewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Skąd... Skąd się wzięły twoje koszmary?</div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłam usta, by nawrzeszczeć na niego, że to nie jego interes i nie powinien się w to mieszać, ale jego wzrok był tak łagodny, że nie potrafiłam tego zrobić. Patrzyłam przez chwilę w jego oczy, po czym odwróciłam wzrok, zastanawiając się, co zrobić. Nie czułam się na tyle silna bym mogła nagle wyśpiewać mu wszystko, co mi się przytrafiło. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie komuś opowiedzieć dokładnie wszystko, bo... jasne, Alex i Eryk wiedzą mniej więcej, co mnie spotkało, ale tak naprawdę nie mają pojęcia, że przeżyłam tam coś, czego nie potrafię dokładnie opisać. Nie wiem nawet, czy istnieją słowa, które mogłyby to wszystko opisać, bo... kurwa. To naprawdę nie jest tak proste jak wszystkim dookoła mogłoby się wydawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ja... to... Prze-Przepraszam, ale ja nie potrafię. Nie mogę ci tego powiedzieć — mówiłam z wbitym w chodnik wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hej, w porządku. To po prostu ciekawość. W sumie nawet nie liczyłem, że mi powiesz. — Poczułam jak klepie moje udo, żeby oznajmić, że wszystko w porządku, co w sumie mnie uspokajało. Posłałam mu słaby uśmiech, wyłączając Twittera i podciągnęłam nogi na ławkę, krzyżując je, kiedy rozglądałam się po otoczeniu.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-LOUIS-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
— Louis, ja... wyjaśnienie moich koszmarów jest zbyt trudne, ale chcę, żebyś coś wiedział — zaczęła nagle Kat. Odpisałem szybko Eleanor, że odezwę się później i odwróciłem się tak, żeby patrzeć na lekki uśmiech, siedzącej obok mnie dziewczyny. — Wiesz, ja kiedyś byłam całkiem inna. Miałam wszystko, czego przeciętna nastolatka w życiu potrzebuje. Starszego brata, na którym zawsze mogłam polegać; wspaniałych i oddanych przyjaciół, jakich każdy by chciał; świetne wyniki w nauce i miejsce w szkolnej drużynie piłkarskiej, w której w końcu zostałam kapitanem; do tego wszystkiego dochodziła jeszcze, wręcz przesadna, uwaga rodziców i naprawdę cudowny chłopak, który codziennie mówił mi, że jestem idealna, żebym w końcu w to uwierzyła i po jakimś czasie mi się to udało. Pamiętam jak mówił, że jestem jego aniołem i że nie wie, co działoby się w jego życiu, gdybym się nie pojawiła. Byłam szczęśliwa, wiesz? Wszystko było tak niesamowite i... byłam otwarta na ludzi, pewna siebie, czasami cicha, ale potrafiłam rozbawić każdego i sama prawie cały czas się śmiałam. Nie drżałam na myśl o poznaniu nowych osób, sama zaczepiałam ich na ulicy, kiedy uznałam, że ktoś może być naprawdę fajny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Słuchałem z uwagą, jak opowiadała o swoich wspomnieniach i wpatrywałem się w błysk w jej oczach na wszystkie szczęśliwe momenty. Jej twarz rozświetlał niesamowity uśmiech, który na pewno mógłby zapierać dech w piersiach każdemu, kto teraz by ją widział. Nie potrafiłem uwierzyć w to ta sama dziewczyna, którą widziałem na lotnisku, czy w domu podczas oglądaniu filmu. Wtedy była taka spokojna, wręcz przygaszona. Teraz wydawała się całkiem inna. Patrzyłem na dziewczynę, o której opowiadała. Na tę szczęśliwą, żyjącą pełnią życia i uśmiechniętą. Wpatrywałem się w dziewczynę, która wydawała się nie bać się niczego i równocześnie widziałem, że to nie potrwa długo. Kiedy opowiadała o <i>chłopaku</i> z jej oczu spłynęła pierwsza łza, ale na jej twarzy mimo to był uśmiech, jednak przygasał z każdym kolejnym słowem, a jej tęczówki traciły blask i pojawiał się w nim smutek.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Ale teraz jestem inna. Czuję wewnętrzny strach, mimo, że mniej niż przedtem, to jednak on nadal jest i wiem, że nigdy mnie nie opuści, bo jest częścią mnie i pewnie do końca nie będę potrafiła się do tego przyzwyczaić. Nie potrafię już tak po prostu zaczepić nikogo na ulicy, ani tym bardziej spojrzeć w lustro, nie myśląc jak fatalnie wyglądam. Może nie straciłam wszystkiego, ale straciłam <i>jego</i> i to jest najgorsze z możliwych rzeczy, bo razem z nim zgubiłam część siebie. — Przygryzła dolną wargę, zaciskając mocno oczy, by nie pozwolić kolejnym łzom, spłynąć po delikatnie zaróżowionych policzkach.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co się takiego stało? W sensie... co cię zmieniło? — zapytałem, a ona uniosła głowę i posłał mi słaby uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Piekło — odparła, a jej słowa sprawiły, że zrobiło mi się zimno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Miałem ochotę zapytać, co dokładnie oznaczają jej słowa, ale wiedziałem, że nie odpowie, a poza tym myślę, że nie byłem gotowy na jej odpowiedź. W momencie, kiedy wypowiedziała tamto słowa byłem przerażony tym, co może ono dla niej oznaczać. Każdy postrzega piekło na swój własny sposób, ale jej musiał być naprawdę straszny, bo widziałem moment zawahania i przebłysk bólu w jej oczach, zanim się odezwała.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Kat, ty... Nienawidzisz tego, czym się stałaś?</div>
<div style="text-align: justify;">
Spuściła wzrok, wbijając go w chodnik i widziałem jak marszczy brwi, najwyraźniej zastanawiając się nad moim pytaniem.Przez dłuższą chwilę między nami była jedynie cisza i nie zanosiło się na to, żeby dziewczyna chciała ją przerwać.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale właściwie to... faktycznie tego nienawidzę. Jednak myślę, że nie jest to żadne zaskoczenie, bo... kurwa. — Zaśmiała się nerwowo, patrząc na mnie, a ja starałem się pominąć fakt, że zabluźniła i w porównaniu z jej zewnętrzną niewinnością, brzmiało to tak nienaturalnie. — Jak można by było nie nienawidzić tego, że każdego dnia rozglądam, szukając winowajcy na ulicy, chociaż nawet nie wiem jak wygląda? Tego, że trzęsę się, przebywając w towarzystwie jakiegokolwiek chłopaka poza Erykiem i Joshem? Och, albo tego, że ściągam wszystkich w swoje bagno, bo nie potrafię sobie sama z niczym poradzić? Nie potrafię nad niczym panować, nawet nad własnymi emocjami. Ewentualnie tego, że jestem ciężarem dla bliskich i... naprawdę tego nienawidzę — wyszeptała ostatnie słowa, odwracając głowę do nieba i mrużąc przy tym oczy, po czym dodała cicho, zapewne myśląc, że tego nie usłyszę: — Powinien mnie wtedy zabić. To byłoby lepsze dla każdego.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Zabić? Kat, kto miałby chcieć twojej śmierci?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyraz jej twarzy zmienił się natychmiastowo. Zauważyłem w niej strach, odbijający się mocniej od pozostałych emocji, po czym dostrzegłem przebłysk złości i nie wiedziałem, czy była ona kierowana do mnie, czy może była zła sama na siebie, że pozwoliła bym to usłyszał. Cokolwiek to było... w sensie, cokolwiek ją spotkało to musiało być najgorsze na świecie przeżycie i chociaż ona nie chciała mi o tym opowiedzieć to postanowiłem, że zrobię wszystko, by odkryć prawdę i pomóc jej się z tym uporać, bo, jak sama stwierdziła, <i>nie potrafi sama nad tym zapanować</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Powinniśmy już iść — powiedziała chłodno, wstając z ławki i wiedziałem, że na razie nie dostanę odpowiedzi na swoje pytanie. Jednak to tylko chwilowe.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Droga powrotna nie zajęła nam dużo czasu, a kiedy byliśmy przy bramie poprosiłam Louisa, żeby wcześniejsza rozmowa została tylko między nami i kiedy skinął głową, ruszyłam w stronę mieszkania, a on podążał za mną. Otworzyłam drzwi i jako pierwsza wślizgnęłam się do środka, jednak szybko tego pożałowałam. Jęknęłam, widząc zdecydowanie za nisko opuszczone bokserki Harry'ego i jego wypięty akurat w moją stronę tył. Zakryłam twarz dłonią, zbyt zażenowana, by podnieść wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Hazz, schowaj tą dupę — jęknął Tomlinson, stając obok mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Już nie udawaj, że jej nie lubisz, Lou — odpowiedział rozbawiony i szybko pożałowałam, że akurat na niego spojrzałam, ponieważ potrząsał tyłkiem w stronę mojego towarzysza (co oznaczało, że również w moją), przez co jedyne okrycie jakie miał na sobie spadło mu do kostek.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Dobry Boże, co ja ci takiego zrobiłam? — odezwałam się piskliwym głosem, zakrywając się tym razem dwiema rękami.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Katrin?! — Usłyszałam jego zaskoczony wrzask, jednak nie oderwałam dłoni od twarzy, zbyt przerażona, że zobaczę o wiele więcej Stylesa niż bym tego chciała.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Co ja wam, kurwa, mówiłem prawie godzinę temu?! — Krzyk Liama był o wiele wyraźniejszy i brzmiał tak wściekle, że jednak postanowiłam na niego spojrzeć. Szatyn zbiegał właśnie po schodach w jasnych jeansach, białych conversach i koszulce o tym samym kolorze. — Harry! Paul będzie tu za dwadzieścia minut, a ty nadal paradujesz prawie nagi?! — Zmierzył chłopaka wściekłym spojrzeniem, po czym jego wzrok padł na mnie i Louisa. — Co do... Nie! Boże, szybko idźcie się wykąpać i widzę was obydwoje gotowych za piętnaście minut. Ludzie, co z wami dziś nie tak?!</div>
<div style="text-align: justify;">
— Jezu, Liam, możesz zamknąć tą mordę. Zagłuszasz mi telewizor — warknął Niall, a ja przewróciłam oczami, słysząc jego ton.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie miałam ochoty słuchać kolejnych krzyków Payne'a i patrzeć na to jak wszyscy wokół go ignorują, więc po prostu ruszyłam na górę. Stwierdziłam, że może jako jedyna zachowam się fair w stosunku do niego i postaram się być przed przyjazdem tego całego Paula, kimkolwiek on jest. Weszłam do swojego pokoju i uśmiechnęłam się, widząc idealnie zaścielone łóżko, po czym ruszyłam w stronę szafy, wyciągnęłam z niej odpowiednie rzeczy i skierowałam się do łazienki, żeby się odświeżyć. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic, rozkoszując się chłodnym strumieniem wody. Chwilę później osuszyłam swoje ciało miękkim ręcznikiem i założyłam na siebie komplet czarnej, koronkowej bielizny. Ubrałam się w długie, białe jeansy, koszulkę na ramiączka z motywem batmana, czarne conversy i założyłam na siebie tego samego koloru sweter, po czym zabrałam telefon, który uprzednio położyłam na zlewie. Odpaliłam Twittera i postanowiłam odpowiedzieć na pytania, które odczytałam w parku.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFZ4ShWw_OCCvPOJW5muKplxwaLT_JC8Em1jP8blO7di5hB-QxQgc5VYtW4pCpHz__mc5Hd-ikMa5imjojUzJYg8n14VWZqR5VqIO2-G8GOBKQfAjH1WXAKdhAcd7oMaU34PIpZk3Fjb8/s1600/cats.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFZ4ShWw_OCCvPOJW5muKplxwaLT_JC8Em1jP8blO7di5hB-QxQgc5VYtW4pCpHz__mc5Hd-ikMa5imjojUzJYg8n14VWZqR5VqIO2-G8GOBKQfAjH1WXAKdhAcd7oMaU34PIpZk3Fjb8/s1600/cats.jpg" height="400" width="330" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
— Kaaat? — Głośne pukanie rozległo się po pomieszczeniu i kiedy powiedziałam krótkie "proszę", mój brat wpadł do pokoju. — Gdzieś ty się rano podziewała? Wiesz, jak się przestraszyłem?</div>
<div style="text-align: justify;">
— Byłam pobiegać. Louis mi towarzyszył. Przepraszam, nie pomyślałam o tym, żeby cię jakoś powiadomić. Następnym razem zostawię kartkę, czy coś, okay? — Uśmiechnęłam się, a on skinął głową, odwzajemniając mój gest.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjaśnił mi, że jedziemy na sesję zdjęciową chłopaków i dobrze by było, gdybym pojawiła się za chwilę na dole, po czym wyszedł z pokoju, mówiąc, że będzie na tyle dobroduszny i wspomoże Liama przy budzeniu Zayna. Zaśmiałam się na jego zbyt teatralne opowiadanie, jakie to on ma dobre serce, po czym podałam dalej kilka twittów z timeline'u i zamknęłam aplikację, chowając telefon do kieszeni spodni. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę schodów, jednak zatrzymałam się, słysząc dźwięk nowej wiadomości. Oparłam się ramieniem o ścianę na górze schodów i odczytałam sms'a od sieci o kolejnej durnej promocji, za którą musiałabym zapłacić. Wzdrygnęłam się, słysząc łomot po swojej lewej stronie i odwróciłam się w jego kierunku, przywierając plecami do ściany, kiedy zauważyłam lecącego na mnie Harry'ego. W ostatniej chwili oparł się o bordową tapetę tuż obok mojej głowy, co sprawiło, że jego twarz była dosłownie kilka centymetrów od mojej i gdybym ją uniosła nasze usta bez problemu by się zetknęły, więc po prostu stałam niczym sparaliżowana, czując, że drżę, ponieważ, cholera, był zdecydowanie zbyt blisko. Cierpliwie czekałam na to, aż się odsunie, wbijając sobie paznokcie w wewnętrzną skórę dłoni, by zapobiec jakiemukolwiek napadowi paniki, jednak on po prostu się we mnie wgapiał nic nie robiąc i to było tak przerażające. Odetchnęłam z ulgą, kiedy w końcu dźwignął się, będąc ode mnie o wiele wyższym.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Wybacz, potknąłem się — wyjaśnił, posyłając mi uśmiech, a w jego policzkach pojawiły się małe dołeczki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Skinęłam głową, czując jak serce łomocze mi w piersi, po czym patrzyłam jak spokojnie schodzi sobie po schodach. Patrzyłam jak wkłada ręce do kieszeni swoich czarnych spodni i kieruje się do salonu, gdy ja nie mogłam nawet normalnie oddychać. Spojrzałam na czarną wykładzinę, po której szedł Loczek i zastanawiałam się, jak można być taką kaleką, żeby potknąć się o własne nogi. Rozluźniłam swoje dłonie, przeczesując nimi włosy, po czym oparłam czubek głowy o ścianę, wstrzymując na chwilę oddech, po czym pisnęłam, kiedy z powrotem je otworzyłam, a przede mną stał Horan ze zmrużonymi oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
— Nie bądź naiwna, kochanie. Po prostu chciał to zrobić — powiedział pewnie, po czym wzruszył ramionami, wchodząc do pokoju Zayna i zostawiając mnie z totalnym chaosem w głowie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Co to wszystko ma niby znaczyć?</i></div>
<br />
<b>Od autorki: </b>Hej, kochani. Ja tylko na chwilkę oddać rozdział. :) Korekta i akapity pojawią się jutro.Pamiętajcie, że za tydzień pojawi się na moim TT sklejka z kolejnym rozdziałem. Cały czas możecie tam również komentować to FF pod hashtagiem <b>#WoundedPL</b>, pod którym również dodaję cytaty i sklejki z niego. Do następnego rozdziału, kochani. xo<br />
Liczę na wasze opinie. :)<br />
<b> </b>Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-65214200260345215322014-07-06T00:21:00.004+02:002015-01-28T02:30:02.371+01:00Rozdział 3.: Opowiesz coś o sobie?<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b> </div>
<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Dłubałam widelcem w swojej lazanii, wysłuchując długiego monologu pod tytułem <i>Ta łyżeczka chciała mnie zabić</i>, wygłaszanego (mam nadzieję, że was zaskoczę) przez Liama. Chyba mi odbiło, gdy uznałam, że on jest tym mądrym w zespole. One Direction nie miało podziałów typu <i>ten mądry</i>, <i>ten imprezowicz</i>, <i>a tamten podrywacz</i>, każdy z nich był prawie taki sam. Przynajmniej tak myślałam w tamtej chwili.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Zdajesz sobie sprawę z tego, że to nienormalne, żeby bać się łyżek? — zapytałam, gdy już skończył tę pasjonującą opowieść, którą można byłoby leczyć ludzi z bezsenności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Czemu uznajesz to za nienormalne? — W jego głosie pobrzmiewało urażenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dlatego, że łyżki to rzeczy, z którymi spotykasz się codziennie. Na przykład jeśli robisz sobie herbatę to musisz przecież czymś ją posłodzić no i później jeszcze wymieszać dokładnie cukier z dna, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Wcale nie! Równie dobrze możesz nabrać odpowiednią ilość cukru na nóż i po prostu nim osłodzić sobie, co tylko chcesz. — Uśmiechnął się najwyraźniej zadowolony ze swojego wytłumaczenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie mów. — Zmarszczyłam brwi, wyobrażając sobie, że któregoś dnia wejdę rano do kuchni i zobaczę Liama słodzącego sobie cokolwiek... nożem. — Zupę też jesz nożem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Niestety. — Zaśmiał się Louis, za co został spiorunowany wzrokiem przez kolegę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Okay, tyle na jego temat mi wystarczy. — Pokiwałam głową, wskazując na Payne'a. Zdecydowanie nie chcę znać jego innych głupich nawyków, pomyślałam. — Któryś jeszcze ma jakieś głupie lęki? — zapytałam, chcąc wiedzieć, czego się po nich spodziewać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, kiedy każdy zaczął gwizdać, udając, że nie słyszeli pytania. Spojrzałam na Josha, który wzruszył jedynie ramionami. Po dzieciństwie ze mną nie ma niczego, co go przeraża... poza małpami, ale o tym opowiem, kiedy indziej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Och, no co wy? Przecież od razu widać, że każdy z was się czegoś boi. — Przewróciłam oczami, opierając się wygodnie o krzesło, a mój wzrok padł na siedzącego z mojej lewej blondyna. — Dajesz, Niall. — Uśmiechnęłam się zachęcająco, szturchając go lekko łokciem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ja się niczego nie boję — burknął, zakładając ręce pod klatką piersiową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Niall boi się klaunów — powiedział szybko Liam, na co chłopak obok mnie zaczął się czerwienić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Cóż, zawsze to lepiej niż bać się łyżek — odparłam, kładąc mu dłoń na ramieniu, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem, poza wielce obrażonym szatynem. — To kto następny?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Louis trzęsie się ze strachu na myśl o ataku zombie — oznajmił Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Zombie? Serio? Przecie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie waż się powiedzieć, że one nie istnieją! — warknął wskazując na mnie frytką, którą akurat trzymał w dłoni, co sprawiło, że ketchup, który na niej był wylądował na moim nosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dobra, dobra. — Przewróciłam oczami, wycierając się chusteczką, a gdy tylko zjadł to, co trzymał szybko dodałam: — One nie istnieją! — wykrzyknęłam, pokazując pasiastemu język.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Harry boi się pająków. — Uśmiechnął się złośliwie Lou. — Kiedyś Zayn przyniósł jednego do domu i Hazz piszczał jak dziewczynka, bez urazy, a później wspiął się na kredens i powiedział, że nie zejdzie dopóki to "włochate paskudztwo" nie opuści naszego mieszkania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Każdy (poza Loczkiem, rzecz jasna) śmiał się na całego, po zakończeniu opowieści. Wyobraziłam sobie siedzącego na kredensie w salonie Harry'ego, który piszczy jak dziewczynka i wręcz nie mogłam się opanować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— A ty czego się boisz, Kat? — pytanie Zayna, całkowicie zbiło mnie z tropu. Chciałam poznać ich lęki, a nie dzielić się swoimi. Zauważyłam, że Josh się uśmiecha i doskonale wiedziałam, że czeka na słowa "ja się niczego nie boję", bo przed Koszmarem tak było. Jednak nie teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Boję się ciemności — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, patrząc jak brwi zarówno brata, jak niektórych z chłopaków wędrują ku górze w zaskoczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Widzisz, czyli łyżki są dla mnie taką twoją ciemnością. To całkiem normalny strach — odezwał się Liam, próbując przy okazji wybronić swoją normalność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Jednak nie miał racji. Łyżka była tylko łyżką. Niczym nadzwyczajnym, lecz czymś, co codziennie pomagało człowiekowi w życiu, ułatwiało je. Ten srebrny sztuciec nie mógł w sobie niczego ukryć. Ciemność była inna. To w niej ludzie przegrywali walki ze swoimi wewnętrznymi demonami. To właśnie wtedy działy się złe rzeczy. Mrok był wręcz uosobieniem zła, a jednocześnie czymś, z czym nie można było walczyć, bo gdy zapalało się światło wszystko, co się kryło mogło się schować, a nie zniknąć. Nawet światło nie mogło walczyć z ciemnością. Nie miał racji, ale udowadnianie tego nie było warte zachodu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Zayn — wymówiłam z uśmiechem, odwracając od siebie uwagę. — Co jest twoim lękiem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nic. — Wzruszył ramionami i najbardziej zdziwiło mnie to, że wszyscy mu uwierzyli.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Kłamał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Widziałam, jak przygryza wargę, gdy pozostali odwrócili od niego wzrok i to sprawiło, że nie wierzyłam w jego słowa. Ukrywał coś, a ja bardzo chciałam się dowiedzieć, co takiego tłumi w sobie ten tajemniczy chłopak.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<b>-ALEX-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Alexandro Cecilio Johnson w tej chwili zbieraj swój leniwy tyłek z łóżka! — usłyszałam krzyk mojej mamy, nieco zniekształcony, jakby przez megafon i zdezorientowana podniosłam głowę. <i>Przecież ona jest w pracy, nie mogłaby przyjść do domu.</i> Zmrużyłam oczy, dostrzegając Eryka z telefonem podłączonym do wielkiego głośnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dzięki, ciociu. Próbowałem ją obudzić przez prawie godzinę i nic. — Zrobił tę swoją smutną minę, odłączając telefon od głośnika, więc nie usłyszałam odpowiedzi rodzicielki. — Zapamiętam. Miłej pracy!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Chyba ci życie niemiłe, idioto.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dlaczego tak sądzisz, moja droga? — Wyszczerzył zęby w moją stroną, na co ja zmrużyłam oczy. — Pośpiesz się. Za półtorej godziny mamy być u White'ów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Alex, przecież pilnujemy Valerie i Jamesa — odpowiedział ze zmarszczonymi brwiami, jednak po chwili na jego twarz wpełzł złośliwy uśmiech. — Zapomniałaś, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Co? Ja? Zapomniałam? — mówiłam zdecydowanie zbyt wysokim głosem, żeby mógł mi uwierzyć. — Okay, okay. Może trochę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— A pamiętasz, co masz zrobić za każdym razem, kiedy coś wylatuje ci z głowy? — pytał, a uśmiech na jego twarzy ciągle się powiększał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>Powinni wręczyć mi jakiś medal za to, że mu nie przywaliłam.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Taaa, kupię ci gofra jak będziemy szli — odparłam znudzonym głosem, jednak po chwili znacznie się ożywiłam. — Ja idę się ubrać, a ty możesz zrobić mi śniadanko. Trzy tosty z podwójnym serem i szynką. Dziękuję! — krzyknęłam na zakończenie, nie dając mu szansy na protesty i szybko zamknęłam się w łazience.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Przez drzwi słyszałam jego teatralne narzekanie, jak to bardzo wykorzystuję tak dobrego chłopaka jak on. Pokiwałam z politowaniem głową zdejmując z siebie koszulkę w której spałam, po czym weszłam po prysznic. Chłodne kropelki wody spływały po moim ciele, rozluźniając wszystkie mięśnie. Odsunęłam zasłonkę i spojrzałam na wiszący naprzeciwko zegar, który wskazywał trzy minuty po dwunastej. Zgroza normalnie, są wakacje, a ja muszę wstawać tak wcześnie, żeby zajmować się tymi nieznośnymi dzieciakami, dlatego cieszę się, że Eryk zgodził się, aby mi pomagać... oczywiście nigdy mu tego nie powiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Kiedy już skończyłam pielęgnacje swojego ciała, założyłam na siebie różową spódnicę z wysokim stanem, sięgającą do połowy uda i białą koszulkę na grubych ramiączkach z czarnym napisem "Shut up and buy me pizza". Sięgnęłam po czarną kredkę i tusz do rzęs, gdy usłyszałam z pokoju dźwięk telefonu. Szybko pobiegłam do urządzenia i zmarszczyłam brwi, widząc nieznany numer. Przygryzłam wnętrze policzka przypominając sobie wszystkie telefony, z którymi policja nie mogła sobie poradzić. Wszystkie słowa, jakie szeptał człowiek, który porwał Kitty i jedna z jego obietnic, których wolałabym, żeby nie dotrzymał, odbijała się echem w mojej głowie.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<div style="text-indent: 0px;">
<i>"Tak naprawdę nigdy nie będzie końca. Znajdę was obie i dokończę to, co zacząłem. Obiecuję ci to, skarbie."</i></div>
</div>
</blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zakryłam usta dłońmi, tłumiąc szloch. Przecież nie mógł nas tak po prostu znaleźć. Uciekliśmy z tamtego miasta i to niemożliwe, żeby przejechał za nami tyle kilometrów. Jednak jeśli to zrobił... to na pewno jest o wiele gorszym psychopatą niż wtedy i na pewno jest bardziej zdeterminowany, żeby nas dorwać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Telefon przestał dzwonić, a ja nadal stałam w jednym miejscu, starając się uspokoić. Ostatecznie wyłączyłam dźwięki i rzuciłam go na łóżko, wracając do łazienki. Szybko namalowałam cienkie kreski na powiekach i wytuszowałam rzęsy, dzięki czemu znacznie się uspokoiłam. Wróciłam do pokoju, wzięłam urządzenie z pościeli i schodząc na dół, sprawdzałam połączenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>2 nieodebrane od: Nieznany</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>3 nieodebrane od: Kiciuś. x</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Świetnie — mruknęłam pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Zostaw ten telefon i jedz, bo zaraz musimy wychodzić — odezwał się Eryk, odwracając się w moją stronę ze śniadaniem i zaśmiał się, spoglądając na moją koszulkę. — Cóż, pizzy nie mam, ale później możemy na nią pójść.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dobry pomysł — odparłam, biorąc kęs tosta i wybrałam drugi z nieodebranych numerów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Hej, kochanie — usłyszałam jego głos po dwóch sygnałach. — Czemu nie odbierałaś? Dzwoniłem do ciebie od Filipa i...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— To ty dzwoniłeś? — <i>Bogu dzięki,</i> szepnęłam w duchu. — Byłam w łazience. Wybacz, skarbie. Co chciałeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Możemy przełożyć dzisiejsze kino na jutro?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Och. Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— W weekend mamy ważny mecz i trener zarządził dodatkowy trening. Przykro mi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— W porządku, to nie twoja wina — odparłam z lekkim uśmiechem, którego niestety nie mógł zobaczyć. — Więc widzimy się jutro. Muszę kończyć, miłego dnia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Wzajemnie. Kocham cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ja ciebie też. — Uśmiechnęłam się, zjadając kolejnego tosta. — Pa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Pa — odpowiedział, po czym usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Odłożyłam telefon na blat i włożyłam talerz do zlewu, po czym szybko pobiegłam umyć zęby i chwilę później byliśmy już z Erykiem w drodze do mieszkania White'ów. Oczywiście po drodze zjedliśmy jeszcze gofry z czekoladą i bitą śmietaną, bo kretyn, idący obok cały czas mi o nich przypominał. Czułam, że to będzie cholernie długi dzień.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
<b>-NIALL-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Może po prostu wróćmy do domu? Czuję się dziwnie — odezwała się Kat, spoglądając po kolei na wszystkich.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Czemu? — zapytał Harry, uśmiechając się w jej stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Bo nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś co chwilę robi mi zdjęcie — powiedziała, robiąc zniesmaczoną minę. — Nie wiem, jak wy sobie z tym radzicie. To chore.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Można się przyzwyczaić. — Wzruszyłem ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Niall ma rację. Taka cena sławy — dodał Liam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Myślę, że powrót do domu to świetny pomysł — odezwał się Zayn.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Katrin posłała mu wdzięczny uśmiech i chwilę później stali obok siebie, czekając na nas. Po naprawdę niesamowicie długiej rozmowie z ustaleniami, co będziemy robili do końca dnia i telefonie od menagera okazało się, że najpierw musimy pojechać w kilka miejsc, co sprawiło, że każdy z nas dostał "misję specjalną". Jako, że Paul wyraził się jasno, że ma się u niego stawić ktoś, kto zapamięta, co on ma do przekazania - wysłaliśmy na pożarcie Liama i Josha, mimo wszelkich protestów tego drugiego, ostatecznie poległ i zgodził się jechać. Wyznaczyliśmy Harry'ego, by udał się do sklepu i wzbogacił naszą kolekcję filmową, żebyśmy mogli obejrzeć coś ciekawego, jednak gdy Zayn to usłyszał szybko stwierdził, iż będzie mu towarzyszył (pewnie, dlatego, że miał dość oglądania dennych komedii, które Styles zawsze wybierał). Oczywiście z tego całego podziału wyszło, że Kat jest skazana na zacne towarzystwo moje i Louisa. Na początku nie wyglądała na ani trochę zadowoloną z tego powodu, ale kiedy dowiedziała się, że jedziemy zaopatrzyć dom w jedzenie zdecydowanie się ożywiła i wręcz poganiała nas w drodze na jednego z trzech aut, które podrzuciła nam ochrona.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Nacisnęłam łokciem klamkę i obładowana torbami weszłam jako pierwsza do mieszkania, w którym ktoś już był, bo drzwi były otwarte. Szybko skierowałam się do kuchni, wiedząc, że podąża za mną pozostała dwójka, która była wręcz gorzej załadowana niż ja. Nigdy w życiu nie byłam na tak ogromnych zakupach...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dobry Boże, czy wy wykupiliście cały sklep?! — zapytał Payne, kiedy odkładaliśmy reklamówki na blacie i podłodze obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Och, daj spokój, wcale nie mamy<i></i>, aż tak wielu rzeczy — powiedział pewnie Niall, na co razem z Louisem wybuchłam śmiechem. <i>Gdyby był tam sam pewnie kupiłby jeszcze więcej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nieważne — wtrąciłam, widząc, że szatyn zamierza to jakoś błyskotliwie skomentować. — Trzeba to wypakować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie ja!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie ja!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Dwa głosy rozległy się po pomieszczeniu, po czym uśmiechnięci Lou i Liam, opuścili kuchnię. Patrzyłam zdezorientowana na próg, nie do końca orientując się w całej sytuacji. Trochę zbyt szybko wszystko się potoczyło. Przeniosłam wzrok na blondyna, który po chwili również oderwał wzrok z futryny, za którą zniknęli i spojrzał na mnie. Wzruszyłam ramionami, zaczynając od reklamówki, leżącej na kuchennym blacie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Wychodzi na to, że jesteś zmuszony mi pomóc. — Posłałam chłopakowi uśmiech, na co odpowiedział mi tym samym.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— W porządku. Wiesz mniej więcej, co gdzie jest, czy mam najpierw cię z tym zapoznać?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Opowiadaj.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Całe pomieszczenie było niesamowicie duże, wyłożone jasnymi płytkami i urządzone w nowoczesnym stylu. Było w nim mnóstwo szafek i półek, więc naprawdę ciężko było się we wszystkim połapać. Obok szerokiego blatu, na który aktualnie wyjmowaliśmy wszystko z reklamówek, znajdował się ogromny zlew, za którym był kolejny, mniejszy blat, na którym znajdowała się mikrofalówka. Tuż obok była kuchenka, nad którą znajdowała się szafka z przyprawami i pudełkami z herbatą, kawą, itp. Obok niej była półka z owocami i warzywami, a dalej całą długością ciągnęły się kolejne większe i mniejsze szafki. Na dole natomiast były o wiele większe szafki, kryjące w sobie np. zmywarkę i wiele szufladek różnej wielkości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Więc może opowiesz coś o sobie? — zapytał Niall, chowając reklamówki do jednej z szufladek. Spojrzałam na niego zaskoczona, kiedy przesypywałam kawę do pojemnika.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Co takiego chciałbyś wiedzieć? — Uśmiechnęłam się, stając na palcach, by zamknąć szafkę. <i>Życie w tym domu ze wzrostem krasnala będzie cholernie trudne.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— To zależy, co chcesz mi powiedzieć — odparł z zadziornym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Okay, więc może zagramy w dziesięć pytań?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Okay. Ty zaczynasz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— To może najpierw coś lekkiego. — Zamyśliłam się wypakowując pomarańcze z siatki. — Ulubiony kolor? Ach, i nie ma powtarzania pytań.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— W porządku. Hm, niebieski i zielony — odparł, a ja zmrużyłam oczy, wpatrując się w niego. — No co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Do tej pory myślałam, że ulubiony kolor ma się tylko jeden — zaśmiałam się, na co on mi zawtórował.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— No dobra, w takim razie zielony. Teraz ja. Ile masz lat? — zapytał, wkładając mleko do lodówki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jeszcze siedemnaście. Jakie są twoje zainteresowania? Poza muzyką, oczywiście.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Takie główne to chyba piłka nożna i lubię sobie czasem pobiegać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Czyli raczej aktywny tryb życia, czy leniuchowanie przed telewizorem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Aktywnie. Chociaż zawsze fajnie sobie poleniuchować. — Puścił mi oczko, uśmiechając się w niesamowity sposób. — Wiesz, że zadałaś mi dwa pytania pod rząd? Czyli teraz ja też mam dwa. Hm, masz jakieś zwierzątko i czy w ogóle je lubisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie mam, ale je kocham. A zwłaszcza psy. Są takie słodkie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Tak, psy są świetne. Masz chłopaka?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Jego pytanie kompletnie zbiło mnie z tropu i nieco przygasiło mój dobry humor. Wszystkie momenty w towarzystwie Dylana odtwarzały się w mojej głowie niczym mały, prywatny seans filmowy. Teoretycznie nigdy nie zerwaliśmy, ale czy jego ucieczka i fakt, że nie próbował się ze mną skontaktować oznaczał koniec naszego związku? Tym bardziej, że wszyscy dookoła mnie sądzą, iż to właśnie on zafundował mi <i>piekło</i>. Co jeśli naprawdę jest winny?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Przepraszam, powiedziałem coś nie tak? — zapytał zmartwionym głosem, na co szybko wymusiłam uśmiech, podnosząc na niego wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie. Jest okay. Nie mam chłopaka — odpowiedziałam. Prawda jest taka, że ta sytuacja była zbyt zagmatwana, a ja nie chciałam kolejny raz się w niej utopić. Tym bardziej, że nadal nie czułam się pewnie, wiedząc, że jestem w domu sama z sześcioma facetami. — Moja kolej. Ile miałeś dziewczyn?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jedną — odpowiedział po krótkim zastanowieniu, na co zmarszczyłam brwi. — Czy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Hej ludzie! Mamy mega filmy, bierzcie jakieś żarcie i chodźcie, bo czekamy tylko na was! — Podekscytowanie Harry'ego było naprawdę zabawne. Wpadł do kuchni niczym przeciąg, chowając kilka produktów, które nam zostały, po czym chwycił kilka paczek popcornu i chipsów i pociągnął nas za sobą do salonu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dokończymy to jeszcze — usłyszałam głos Nialla i skinęłam do niego głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Kiedy już Styles puścił moją dłoń, mogłam dostrzec jak chłopaki przerobili salon, żeby było nam wygodniej. Ciemna, skórzana kanapa, stojąca zazwyczaj na środku miękkiego, ciemnobrązowego dywanu była teraz podsunięta pod kredens z lewej strony, natomiast cały środek był wyłożony większymi i mniejszymi poduszkami, na których wszyscy siedzieli. Zajęłam miejsce między Joshem i Louisem, kiedy Zayn wkładał płytę z filmem do odtwarzacza. Światło w pokoju zgasło, a ja przyległam do brata, jakby był ostatnią deską ratunku na całym świecie. Liam, widząc moją reakcję, szybko zapalił małe żarówki w kredensie, które dodatkowo z wielkim telewizorem rozjaśniły pokój. Odprężyłam się odsuwając się nieco od chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Przepraszam — szepnął Payne w moją stronę, na co posłałam mu lekki uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Chwilę później dowiedziałam się, że oglądamy horror <i>Sinister</i>. Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc tytuł. Oglądałam już ten film, więc mogłam spokojnie postraszyć trochę swoich towarzyszy. Już po kilku minutach filmu, kiedy rozległa się, jak to w horrorach, mroczna muzyka, mająca na celu zbudowanie napięcia, dźgnęłam wpatrzonego w ekran Lou w bok, na co podskoczył, krzycząc. Przygryzłam wargę tłumiąc śmiech, kiedy mordował mnie swoim spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Wiedziałam, że będzie chciał się odegrać, jednak miał marne szanse, bo doskonale znałam film. Patrzyłam w telewizor i zastanawiałam się, co dziś robiła Alex, a także jak Erykowi minął dzień. Ostatecznie stwierdziłam, że gdy skończy się film zadzwonię do nich, ale moje plany wzięły w łeb, gdyż chwilę później zasnęłam z głową na ramieniu Josha.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
<b>-JOSH-</b></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Usłyszałem głośny krzyk, przez co szybko poderwałem się z łóżka, spoglądając na zegarek. Było parę minut po trzeciej, a ja kompletnie nie orientowałem się, co się dzieje. Stałem obok łóżka, zastanawiając się czy naprawdę coś słyszałem, czy po prostu wyobraźnia po filmie płata mi figle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Odejdź! — Piskliwy, zrozpaczony głos rozległ się po mieszkaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>Katrin!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Wybiegłem z pomieszczenia, mijając po drodze zdezorientowanego Liama. Szybko wpadłem do pokoju siostry, która teraz nie przestawała krzyczeć. Próbowała dosłownie wszystkiego, nawet zwykłego pisku i dziwiłem się, jakim cudem nadal jest pogrążona we śnie. Patrzyłem niczym sparaliżowany na łzy, wypływające spod mocno zaciśniętych powiek i traciłem zmysły. <i>Co do cholery właśnie się działo?!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Rzuciłem się w stronę łóżka, potrząsając dziewczyną, aż w końcu jej oczy się otworzyły. Była przerażona i w pierwszej chwili odskoczyła ode mnie na drugi koniec materaca, jednak gdy tylko z powrotem na mnie spojrzała, przylgnęła do mnie mocno się wtulając. Objąłem ją, gładząc miarowo jej plecy i szepcząc różne uspokajające słowa. Nie miałem pojęcia, co się z nią działo, jednak doskonale wiedziałem, że nie chcę nigdy więcej zobaczyć takiego stanu. To było naprawdę straszne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Płakała. Jej łzy moczyły moją koszulkę, jednak to nie miało znaczenia. Chciałem, żeby się uspokoiła, uśmiechnęła i powiedziała, że jest okay. Ale nie robiła tego. Czułem jak drży i słyszałem jej tłumiony szloch. <i>Dlaczego?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Kątem oka zauważyłem jak Liam mówi do pozostałej czwórki, że najlepiej będzie nas zostawić samych, po czym wychodzą, a Katrin z chwili na chwilę się odpręża, po czym jej płacz całkowicie ustaje. Kiedy chciałem ją zapytać, czy już wszystko w porządku zorientowałem się, że jej uścisku jest znacznie słabszy niż na początku. Odsunąłem się nieco i zauważyłem, że zasnęła. Odetchnąłem, przykrywając ją i wstałem, żeby wrócić do siebie, jednak poczułem uścisk dziewczyny na nadgarstku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Możesz zostać? — zapytała niepewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Oczywiście — odparłem, całując ją w czoło.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
<b>-ALEX-</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Ziewnęłam po raz kolejny, wpatrując się w ekran laptopa. Powinnam pójść spać już kilka godzin temu, jednak nie mogłam tak po prostu przestać oglądać kolejnych odcinków. Po prostu one wszystkie kończą się w takich momentach, że nie można się oderwać. <i>Bo, co jeśli mega przystojny Tate straci Violet?!</i>* To byłoby straszne. Zamknęłam oczy, pocierając je dłońmi, kiedy odcinek się skończył. Nie, więcej nie oglądam, powiedziałam sobie, zamykając przeglądarkę. Chociaż... <i>okay, tylko pięć minut na sprawdzenie Twittera. </i>Szybko otworzyłam przeglądarkę, wpisując odpowiedni adres i przeglądałam stronę główną.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Co, do cholery?! — wrzasnęłam,po czym szybko zatkałam sobie usta dłońmi, przypominając sobie, że ścianę obok śpi moja mama.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w ekran. To nie mogła być prawda...<br />
<br />
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNp9GjYefw24YsDiI2U3uIZP56nVMIllO_fHy7F8l03u4Ca86tyOx8780GR58KnRO1gABoI05HKzwAMD2julvFkYF6-4yGM1IhapLlsLjZUS3MR1YbZomANXGxIq7M1YORv2La6g4iS0s/s1600/capture-20150123-233030.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNp9GjYefw24YsDiI2U3uIZP56nVMIllO_fHy7F8l03u4Ca86tyOx8780GR58KnRO1gABoI05HKzwAMD2julvFkYF6-4yGM1IhapLlsLjZUS3MR1YbZomANXGxIq7M1YORv2La6g4iS0s/s1600/capture-20150123-233030.png" height="400" width="333" /></a></div>
</div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Patrzyłam z szeroko otwartą buzią na zdjęcie. Katrin i... Liam z Harrym?! Jak?! Przecież miała jechać do Josha. Okay, wiem, że on jest ich perkusistą, ale nie sądziłam, że ona się z nimi spotka. Poza tym, przecież ich nienawidzi. Czemu jest uśmiechnięta?! Dlaczego nic mi nie powiedziała? </div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zmarszczyłam brwi, widząc pytanie ponad zdjęciem. Czyli teraz wszyscy będą węszyć, później odkryją, że jest siostrą Josha i będzie sławna i... Jasna cholera! Jej zdjęcia i dane będą w sieci, a to oznaczało, że <i>on</i> mógł wrócić. Mógł? O czym ja w ogóle myślę? To był alarm dla nas wszystkich. On na pewno wróci, żeby ją dopaść, a później dopadnie mnie. Wszystko było tylko kwestią czasu.</div>
<br />
<br />
<div style="text-indent: 30px;">
<b>*</b>Alex oglądała serial <i>American Horror Story</i>, który oczywiście polecam :)<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<b>Od autorki:</b> Witajcie! kolejny raz nieco przeciągnęłam dodanie rozdziału, wybaczcie. :c</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
Ogólnie to chyba nie jest, aż tak źle... nie jest, prawda? Czekam na wasze opinię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
Zanim skończycie czytać, chciałam wam powiedzieć, że wpadłam na pewien pomysł. Tydzień po dodaniu rozdziału na moim Twitterze (macie podanego po prawej) będzie pojawiała się sklejka ze zdjęciami, które będą ukazywały, co mniej więcej wydarzy się w nowym rozdziale. Myślę, że to ułatwi wam wyczekiwanie na niego. :)</div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div style="text-align: justify;">
Co myślicie o tym pomyśle?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
I jak wam się podoba nowy wygląd? xo</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-1403642359874183992014-05-15T22:58:00.000+02:002015-01-30T13:10:09.704+01:00Rozdział 2.: Ukradłeś moją stylówę!<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b> </div>
<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Poczułam mocny, słodki zapach, który momentalnie obudził mój żołądek. Przeciągnęłam się leniwie, po czym wsparłam swoje ciało na łokciach i przetarłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że jestem w swoim pokoju. <i>Josh musiał mnie tu przenieść tuż po tym jak zasnęłam</i>, pomyślałam i na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, gdy zauważyłam na szafce nocnej talerz z kanapkami i szklankę parującego kakaa. Chwyciłam swój posiłek i sięgnęłam po kartkę przyklejoną do naczynia i próbowałam odczytać wiadomość z niewyraźnym napisem. <i>No braciszku, kaligraf to byłby z ciebie marny.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-indent: 0px;">
Jedź śniadanko, ubieraj się i schodź na dół. Pamiętaj, że o 10:00 musimy wyjechać! x<i> </i></div>
</blockquote>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Spojrzałam na zegarek i skrzywiłam się, widząc, że wskazuje dziesięć minut po dziewiątej. Szybko dokończyłam posiłek i wstałam z łóżka, podchodząc do stojących przy szafie walizek. <i>Uch, powinnam się chyba rozpakować.</i> Westchnęłam, wiedząc, że będę to pewnie jeszcze odkładała. Ach, to moje lenistwo. Otworzyłam jeden bagaż, wyciągając swój ulubiony komplet ubrań. Ze wszystkimi rzeczami ruszyłam w stronę łazienki, która znajdowała się w moim pokoju i wskoczyłam pod prysznic. Zimny strumień wody doprowadził mnie do porządku, pobudzając zarówno ciało, jak i umysł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zakręciłam wodę, wycierając swoje ciało ręcznikiem, po czym posmarowałam się balsamem o zapachu fiołków i założyłam komplet koronkowej bielizny w kolorze pudrowej czerwieni. Odwróciłam się w stronę szafki, na której położyłam ubrania i osłupiałam, natrafiając na swoje odbicie w dużym lustrze otoczonym złotą ramą. Przełknęłam głośno gulę, która narosła w moim gardle i opuszkami palców przemknęłam po zaciemnieniach na swoich nadgarstkach. Od razu przypomniał mi się ból, który sprawiały mi mocne sznury i zrobiło mi się niedobrze, gdy poczułam jego dłonie, mocno zaciskającego się na ich delikatnej skórze. Mimo dość długiego czasu, który upłynął od tamtych dni ślady nie zniknęły. Tak samo jak te, które miałam wyryte w swojej psychice. Wiedziałam, że nigdy się ich nie pozbędę. Założyłam na lewą rękę zegarek z dość dużą tarczą oraz grubszym, białym paskiem. Dodatek skutecznie ukrył większe zaciemnienia, na co głośno odetchnęłam. Przejechałam dłonią po głębszych bliznach na udach i poczułam pojedynczą łzę, spływającą po policzku. Moje odbicie było wręcz szkaradne. Brzuch był oszpecony dość szeroką blizną, która mknęła od żebra po prawej stronie, aż do lewego biodra. Przeniosłam wzrok na swoje nogi i zacisnęłam mocno powieki, sprawiając, że z oczu szybko popłynęło kilka łez, skóra na łydkach i udach była pokryta licznymi siniakami, a także białymi szramami, po różnych rozcięciach. Przygryzłam mocno dolną wargę, tłumiąc szloch i odwróciłam się od lustra, obejmując swoje ramiona dłońmi, jakby to miało mi przynieść choć odrobinę pocieszenia. Ze świstem wypuściłam powietrze i powoli odwróciłam głowę w stronę odbicia. Dolna warga drżała niemiłosiernie, a oddychanie stało się nagle niesamowicie trudną umiejętnością. Nie potrafiłam powstrzymać łez, które spływały po twarzy, po chwili nawet nie zwracałam na nie uwagi. Skupiłam się na tym, jak wyglądają moje plecy. Tak naprawdę jeszcze nigdy (od czasu pobytu w szpitalu, gdy przez przypadek zobaczyłam je w odbiciu przeszklonej ściany) nie próbowałam ich zobaczyć. Nie powstrzymałam szlochu, gdy zauważyłam ogromne, ale także mnóstwo maleńkich blizn, liczne siniaki, a także ślady po szwach. Wszystko było tak bardzo przerażające. Przejechałam opuszkami palców, po najgłębszej bliźnie i momentalnie się wzdrygnęłam. Wspomnienia... zbyt wiele jak dla mnie. Szybko odsunęłam się od lustra i przemyłam twarz lodowatą wodą, by wyrwać się z tamtych wydarzeń. Na szczęście się udało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Sięgnęłam do górnej półki nad zlewem i wyciągnęłam z niej bandaże i starając się nie myśleć o niczym, jednym z nich owinęłam cały brzuch, zerkając, czy dobrze zakryłam rany u dołu pleców, po czym kolejnymi dwoma owinęłam całe uda, a ostatnim prawą dłoń od łokcia, aż do nadgarstka. Mimo zapewnień lekarza, że nie muszę już ich nosić, czuję się pewniej, gdy je mam. Nie chciałam, by ktokolwiek widział moje ciało, a takie opatrunki były najlepszym zabezpieczeniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Wciągnęłam na nogi czerwone jeansy, po czym założyłam na stopy białe skarpetki. Włożyłam na siebie białą bluzkę z długim rękawem w poziome czarne paski, którą wpuściłam w spodnie, opuszczając je lekko. Sięgnęłam jeszcze po czarne szelki i odpowiednie je przypięłam. Uśmiechnęłam się lekko widząc efekt końcowy. Rozczesałam wilgotne jeszcze włosy, które układały się w ładne fale i opadały lekko na moje ramiona, po czym stanęłam bliżej lustra i pociągnęłam rzęsy tuszem, sprawiając, że były o wiele bardziej widoczne. Gdy już skończyłam, sięgnęłam po szczoteczkę i szybko umyłam zęby.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Kat! Pośpiesz się! Już powinniśmy wyjeżdżać! — Krzyk brata wraz z pukaniem w drzwi rozległ się po całym pomieszczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Idę! — odparłam prędko, chowając wszystko do małej szufladki przy zlewie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Wyszłam z łazienki i po znalezieniu w walizce swoich perfum i użyciu ich, wyciągnęłam szybko swoje czarne vansy, chwyciłam jeszcze z szafki telefon i schowałam go do kieszeni, po czym zbiegając po schodach wkładałam obuwie, słysząc wybuch śmiechu Josha, gdy tylko zobaczył moje poczynania. Kiedy w końcu byłam gotowa, stanęłam w przedpokoju, posyłając chłopakowi złowrogie spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Wiesz w sumie masz bardzo interesujący strój. — Przekręcił głowę na bok, przypatrując mi się dokładnie, na co ja uniosłam jedną brew. — Gdybyś jeszcze nie miała skarpetek byłbym wręcz przerażony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Czemu? — zapytałam, nie rozumiejąc sensu jego wypowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Cóż, wyglądasz jak Louis tylko w wersji damskiej. — Skrzywiłam się, słysząc to porównanie. Alex zawsze mi potarzała, że jestem praktycznie taka sama jak ten koleś, kiedy wcale tak nie było. Mój towarzysz momentalnie wybuchł śmiechem, widząc moją reakcję, więc pokiwałam tylko głową z politowaniem, po czym wyszłam na zewnątrz, wiedząc, że pójdzie za mną. — Dlacze...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Zaraz się dowiesz. — Przerwał mi z szerokim uśmiechem, na co zareagowałam przewróceniem oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— To nie fair — powiedziałam, zajmując miejsce w dużym, czarnym vanie. Naprawdę nie rozumiałam, po co jedziemy tak wielkim samochodem i przede wszystkim: gdzie jedziemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Włączyłam radio, gdy tylko wyjechaliśmy z posesji i całe auto wypełniło się muzyką. Uśmiechnęłam się lekko, przenosząc wzrok na widoki za oknem. Przez całą drogą, którą swoją drogą miałam wrażenie, że skądś kojarzę, wpatrywałam się w piękno Londynu. Pogoda dopisywała i całe miasto skąpane było w gorących promieniach słonecznych. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam zaskoczona na brata, gdy wjechał na parking przy lotnisku. <i>Jak dowiem się, że moje walizki jakimś cudem znalazły się w bagażniku to będę przerażona</i>, pomyślałam, widząc zadziorny uśmiech na twarzy chłopaka. To tak jakby rzucał mi nieme wyzwanie. Nawet na mnie nie zerknął, gdy wysiadł z auta i kiwnął głową, żebym zrobiła to samo. <i>Super! Na pewno chce się mnie pozbyć.</i> Mruknęłam pod nosem niezrozumiałe nawet dla siebie słowa i stanęłam na asfalcie. Wstrzymałam oddech słysząc głośne piski i szybko spojrzałam w ich stronę. Główne wejście było wręcz okupowane przez zgraję nastolatek w różnym wieku. Jeśli dobrze zauważyłam to było tam nawet parę matek. <i>Jak bardzo popieprzonym trzeba być, żeby rzucać się na zamknięte drzwi?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Josh? — odezwałam się cicho. Zachowanie tak licznej grupy osób naprawdę zaczęło mnie przerażać. — Nie wprowadzisz mnie w ten tłum, prawda? — Mój głos nieco drżał, sprawiając, że brat spojrzał na mnie nieco zaniepokojony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Um, wiesz… właściwie to miałem taki zamiar — odparł zmieszany,a ja poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku. — Żartowałem! — Wybuchł śmiechem, stając obok mnie i zarzucając swoją rękę na moje ramiona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Spojrzałam na niego złowrogo, po czym dostał kuksańca w bok za tak denny żart. Naprawdę mnie przestraszył! Ale trzeba przyznać, że aktor to jest z niego niezły. Nigdy więcej nie uwierzę w jego słowa, obiecałam sobie, z powrotem zerkając w stronę głównego wejścia do budynku. Kątem oka ujrzałam trzech postawnych mężczyzn, wychodzących z lotniska. Każdy z nich miał na sobie ten sam strój, czarną koszulkę na krótki rękaw, a także w tym samym kolorze spodnie i buty, przypominające nieco te, które noszą żołnierze. Budynek najwyraźniej miał o wiele więcej wejść i wyjść niż sądziłam. Moje ciało momentalnie się spięło, gdy zauważyłam, że cała trójka zmierza w naszą stronę. Instynktownie przysunęłam się do swojego towarzysza. <i>Nie, te ich bicepsy, które wielkością przypominają moją głowę, wcale mnie nie przerażają.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— W porządku, Kat, to tylko ochrona — wyjaśnił, gładząc uspokajająco moje przedramię. Pokiwałam głową, oddychając głęboko. — Chodź, jak wyjdziemy im naprzeciw to szybciej znajdziemy się w środku. — Odepchnęliśmy się od samochodu, ruszając w stronę ochrony. Jednak oczywisty był fakt, że byłoby zbyt łatwo, gdybyśmy po prostu w spokoju weszli do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Patrzcie to Josh! — Krzyk jednej z dziewczyn przebił się przez pozostałe dźwięki, zaskakując tym wszystkich wokół. Wszyscy nagle ucichli tylko po to, by po chwili z głośniejszym piskiem rzucić się w naszą stronę. Wstrzymałam oddech, przerażona wielką zgrają, która gnała prosto na nas.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Kat! Biegnij! — Chłopak złapał moje ramię, ciągnąc mnie za sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
W samą porę dotarliśmy do ochroniarzy, chowając się wręcz za ich muskularnymi ciałami. Dwóch z nich zaczęło uspokajać tłum, nie przepuszczając nikogo z nich, a w tym samym czasie trzeci, dość młody mężczyzna o jasnorudych włosach i ciemnych, praktycznie czarnych tęczówkach dyskretnie doprowadzał nas do bocznego wejścia. Był wysoki, przystojny i niesamowicie umięśniony. Odetchnęłam z ulgą, kiedy w końcu znaleźliśmy się w środku, a hałas nieco ucichł. Peter, bo z plakietki wynikało, że tak właśnie miał na imię rudy ochroniarz, wskazał nam odpowiednią drogę, po czym ruszyliśmy przed siebie, a on podążał za nami, upewniając się, że przez żadne drzwi nikt nie wbiegnie do środka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Josh szedł tuż obok mnie z szerokim uśmiechem i co chwila marudził, że "wolniej to już chyba nie potrafię". Śmiałam się z jego dogadywania i mimo tego, że byłam naprawdę ciekawa całej niespodzianki to ani trochę nie chciało mi się iść szybciej. Nadal byłam nieco zdenerwowana po nieudanym zamachu nastolatek. Przewróciłam oczami słysząc jego dalsze marudzenie. <i>Boże, jest gorszy niż Alex.</i> Uśmiechnęłam się na wspomnienie o przyjaciółce, jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy. <i>Niemożliwe</i>, pomyślałam patrząc na osoby znajdujące się zaledwie kilka metrów ode mnie. Każdy z nich był zajęty sobą, ale mimo to mogłam doskonale ich rozpoznać. Nie żebym chciała! Po prostu przyjaźniąc się z kimś takim jak Alex, naoglądałam się zbyt wielu zdjęć z udziałem tych osób. <i>Przyjechałam odpocząć od słuchania o One Direction... i co dostaję? One Direction we własnej osobie! </i>Zatrzymałam się nagle, niczym wryta w ziemię, sprawiając, że Peter, o którego obecności całkowicie zapomniałam, wpadł prosto na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Przepraszam! — Odwróciłam się do niego szybko, sprawdzając, czy wszystko z nim w porządku. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że jest jedynie zdezorientowany.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Widząc moje zakłopotanie skinął głową na znak, że jest dobrze, po czym posłał mi uśmiech, na co odpowiedziałam mu tym samym, a następnie odwróciłam się w stronę brata. Jakże byłam głupia myśląc, że nadal będzie stał w tym samym miejscu. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się w jego poszukiwaniu. Przechyliłam głowę w bok, by mieć lepszy widok na całą sytuację, gdy zauważyłam jak rzuca się na stojącego tyłem i rozmawiającego przez telefon chłopaka. <i>Jeśli się nie mylę to ten chłopak ma na imię Harry.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Josh! Jesteś największym idiotą jakiego znam! — Blondyn legł na ziemię jak długi, a jego telefon wypadł mu z dłoni, ślizgając się po podłodze. Zakryłam usta dłonią, próbując nie wybuchnąć śmiechem na widok siedzącego na młodszym koledze brata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Och, nie denerwuj się, Niallerku — nabijał się, targając jego jasne włosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>Chwila... Niallerku? To on nie miał na imię Harry? W ogóle był ktoś w tym zespole o imieniu Niallerek? Jak można było skrzywdzić biednego chłopaka takim imieniem?!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Przy tej dwójce szybko zmaterializował się szatyn, który próbował przekonać mojego brata, żeby zszedł z wierzgającego przyjaciela. Przewróciłam oczami na ten widok, próbując sobie przypomnieć imię 'nowego', jednak nie wychodziło mi to zbyt dobrze, więc po prostu odpuściłam. <i>Może to jest ten cały Harry? Cholera wie.</i> Zerknęłam na pozostałych, ale to siedzący, a właściwie śpiący pod ścianą brunet przykuł moją uwagę. Jego głowa była odchylona do tyłu tak, że czubkiem głowy dotykał błękitnej ściany. Miał ciemniejszą karnację niż pozostali. <i>Zayn!</i> Przypomniałam sobie i w ostatniej chwili powstrzymałam się przed klaskaniem w ramach gratulacji samej sobie. Wolałam na razie nie zwracać na siebie uwagi. Rozejrzałam się po całym budynku i dostrzegłam miejsce, gdzie stało kilka okrągłych stolików. Przy jednym z nich był chłopak z lokami. Jedna z jego rąk była wyprostowana na całej długości, a tuż obok niej spoczywała jego głowa tak, że policzek chłopaka był przyciśnięty do szklanej powłoki eleganckiego mebla. O tym, że spał najlepiej świadczyło to, że nieco się oślinił. Zaśmiałam się cicho, odwracając szybko wzrok i już miałam się odezwać, gdy usłyszałam głośne ziewnięcie z prawej strony. Spojrzałam w tamtą stronę i natrafiłam na wychodzącego akurat zza rogu szatyna z włosami w nieładzie. Zmarszczyłam brwi, a moje usta lekko się rozchyliły, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Był tak samo zaskoczony jak ja. W tym samym czasie zlustrowaliśmy się wzajemnie wzrokiem. Jego strój... był dokładną kopią mojego! Wszystko, co miał na sobie to tak jakby po prostu przerobić moje aktualne ubrania w wersję męską. Staliśmy zaledwie kilka kroków od siebie. Oczywiście był ode mnie wyższy. O wiele, wiele wyższy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ukradłeś moją stylówę!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ukradłaś moją stylówę!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Nasz równy krzyk rozniósł się w tym samym czasie po całym pomieszczeniu, przez co wszyscy zwrócili się w naszą stronę. Nawet śpiące przed chwilą osoby podniosły wzrok i wpatrywali się w nas zaskoczeni. <i>Pięknie! Nienawidzę, gdy wszyscy się na mnie gapią.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ja?! Nie! To ty!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ja?! Nie! To ty!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>Ktoś mi powie jakim cudem mówimy równocześnie te same słowa?!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zmrużyłam oczy, piorunując szatyna wzrokiem, kiedy on zdawał się robić dokładnie to samo. To tak jakby mieć jakiegoś natrętnego bliźniaka, który chcąc nie chcąc zrobi to, co ty w tym samym czasie. Okropne uczucie. Naszą "walkę na spojrzenia" przerwał wielki wybuch śmiechu. Zdezorientowani zerwaliśmy kontakt wzrokowy, spoglądając na zwijającą się ze śmiechu piątkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Widzisz? Śmieją się z ciebie — powiedziałam do najprawdopodobniej starszego chłopaka, na co posłał mi rozbawiony uśmiech, kiwając głową z niedowierzaniem. <i>Może to właśnie jest ten słynny Louis, do którego każdy mnie porównuje?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Tak właściwie to jestem Louis. — <i>Ha! Wiedziałam! </i>Podszedł do mnie, ignorując nadal rechoczących towarzyszy, po czym wyciągnął dłoń w moją stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Katrin — odparłam, ściskając lekko jego rękę z lekkim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Czekaj... To ty jesteś siostrą Josha, tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Właśnie! — <i>O wilku mowa</i>, zaśmiałam się w duchu. — Chłopaki! Poznajcie moją siostrę — dodał z szerokim uśmiechem, jakby dopiero przypomniał sobie o mojej obecności. <i>Milutko.</i> — Kat poznaj... chłopaków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Spojrzałam na niego z politowaniem, zastanawiając się jak bardzo niemądry jest. Czy to w ogóle możliwe, że nie zrozumiał niczego z mojego długiego monologu o tym, jak bardzo mam dość tego zespołu i że nawet nie rozpoznałabym żadnego z nich, gdyby mnie minęli na ulicy? Przecież mówiłam mu o tym poprzedniego dnia!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Już otwierałam usta, by powiedzieć bratu jak wielkim kretynem jest, jednak nie było mi to dane. Nagle, dosłownie kilka centymetrów ode mnie, wyłonił się Loczek z szerokim uśmiechem. Przez chwilę miałam wrażenie, że wręcz wyskoczył z jakichś podziemi, bo to było nienormalne, że tak szybko znalazł się przede mną. Zmarszczyłam brwi zaskoczona tym, jak blisko był. Jego klatka piersiowa prawie dotykała mojego nosa. To nienormalne, żeby być tak wielkim. Podniosłam głowię, żeby na niego spojrzeć. <i>Halo, dziwaku! Daj mi trochę przestrzeni osobistej!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Fajnie cię w końcu poznać, Katrin! — krzyknął tak głośno, że przez chwilę piszczało mi w uszach. <i>Wspominałam już, że jest dziwny?</i> Zamiast w cywilizowany sposób (jak to zrobił jego poprzednik) podać mi rękę to dosłownie próbował zmiażdżyć mnie na powitanie. Przysięgam, że nikt kogo znam nie ma tak mocnego uścisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dusisz mnie — pisnęłam, nie mogąc wyswobodzić się z jego uścisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Harry, chcesz mi zabić siostrę? — Jęk Josha był tak przeciągły i pełen znudzenia, że miałam ochotę się roześmiać i pewnie bym to zrobiła, gdyby nie fakt, że powoli brakowało mi tlenu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Chwila... on powiedział Harry? <i>Muszę koniecznie pogadać z Alex i zapytać, czym ją przekupili, by uznała go za swojego ulubieńca. </i>Usłyszałam chichot Loczka tuż przy uchu i przez chwilę bałam się, że powiedziałam głośno to o czym myślałam. Jego uścisk powoli stawał się coraz lżejszy. Gdy w końcu całkowicie mnie wypuścił nabrałam szybko powietrza, przeczesując nerwowo włosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Josh — powiedziałam cicho, przygryzając dolną wargę. Doskonale wiedziałam, że czekał, aż go o to poproszę. <i>Podstępny zdrajca.</i> — Mógłbyś? Proszę? — Zrobiłam smutną minkę, na co zaśmiał się cicho, po czym stanął obok, obejmując mnie ramieniem. Uniosłam jedną brew, zastanawiając się, co on zamierza, jednak nie otrzymałam odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Okay, poznałaś już Louisa, więc pewnie wiesz, o co mi chodziło z tym komentarzem rano. — Dźgnął mnie w bok, poruszając zabawnie brwiami, na co jedynie wywróciłam oczami. — Harry'ego też już znasz. Ten, który nadal całuje podłogę to Niall. — <i>Niall? Więc czemu mówił do niego Niallerek? </i>Wskazał na nadal leżącego chłopaka, który szeroko się do mnie uśmiechał. Był tak uroczy, że nie potrafiłam nie odpowiedzieć mu tym samym. — Obok niego Liam — mówił, a ja przeniosłam wzrok na szatyna, który wcześniej próbował zdjąć mojego brata z blondyna. — A tam siedzi...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Zayn — dokończyłam za niego, na co zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem. Z resztą nie tylko on mi je posyłał. — No co? Jest najbardziej charakterystyczny z was wszystkich — wyjaśniłam najbardziej niewinnie jak potrafiłam, na co niektórzy tylko zmrużyli oczy. <i>Tylko sobie nie myślcie, że mam jego zdjęcia na telefonie... Wcale nie w folderze, który jest zablokowany hasłem!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>— </i>Czekaj... To ty nas nie znasz? — zapytał zaskoczony Loczek, marszcząc brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Można tak powiedzieć. — Uśmiechnęłam się, a na ich twarzach również pojawiły się uśmiechy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>Okay... Ci goście mnie nieco przerażają.</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-indent: 0px;">
~*~<br />
<br /></div>
<i> </i><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i> </i>— Co?! Jak to oni mieszkają z tobą?! Czemu nie powiedziałeś tego od razu?! — pytałam, stojąc z Joshem tuż przy łazienkach. Powoli dochodziłam, że krzyk szeptem nie jest tak efektowny jak normalny krzyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jak bym powiedział to rodzice by się nie zgodzili, żeby cię puścić. Ty pewnie też byś miała jakieś zawahania, a ja serio się za tobą stęskniłem i nie uwierzę ci, że ty za mną nie. — Na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech, gdy zakładał ręce w okolicach brzucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jasne, że się stęskniłam. Tylko wolałabym wiedzieć, że mam zamieszkać z sześcioma facetami pod jednym dachem. — Wyrzuciłam ręce w powietrze, żeby jak najlepiej wyrazić swoje oburzenie zaistniała sytuacją. Byłam wręcz przerażona samym myśleniem o tym, że z nimi zamieszkam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Daj spokój, Kat. Będzie fajnie, zobaczysz!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Już miałam powiedzieć mu, że wcale nie podoba mi się ten pomysł, ale niestety nie zdążyłam tego zrobić, ponieważ zza rogu wyjrzał Liam, mówiąc, że musimy się zbierać. Brat kiwnął do niego głową, po czym posłał mi przepraszający uśmiech i wskazał bym ruszyła pierwsza. Przewróciłam teatralnie oczami, po czym wróciliśmy do reszty. Zauważyłam Petera w towarzystwie trzech starszych i większych od niego ochroniarzy. Wzdrygnęłam się na myśl, że wokół nie ma żadnej kobiety i strach w końcu zaczął dawać o sobie znaki. Co jeśli nie poradzę sobie wśród nich? Jak po tym wszystkim, co się kiedyś wydarzyło zniosę ich obecność? Obawy. Ponownie do mnie wróciły, zabijając mnie od środka, napełniając całe moje ciało przerażeniem. Drżałam, czułam to. Wspomnienia powoli zalewały moją głowę, a w oczach zbierały się łzy. Pokręciłam głową, odrzucając od siebie wszystko. <i>Zero emocji, tylko rozum.</i> Powtórzyłam sobie w myślach po raz kolejny. Tylko dzięki tej zasadzie przetrwałam to, co mnie spotkało... i doskonale wiedziałam, że teraz muszę przestrzegać jej bardziej niż kiedykolwiek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zmarszczyłam brwi, gdy zorientowałam się, że siedzę na swoim miejscu w czarnym busie, a Josh spogląda na mnie nieco zdezorientowany z miejsca kierowcy. Nienawidzę takich chwil, w których całkowicie się odcinam. Zerknęłam do tyłu, by zobaczyć szczerzącą się piątkę i po raz kolejny przeszło mi przez myśl najważniejsze z wielu pytań, które miałam ochotę zająć.<i> Czy ta piątka oby na pewno jest normalna? </i>Odpowiedź nadeszła w niewyobrażalnie szybkim tempie, ponieważ gdy tylko dostałam srebrną łyżeczką w głowę, doskonale wiedziałam jak ona brzmiała. Podniosłam sztuciec ze swoich kolan, gdzie wylądował tuż po odbiciu się od mojej czaszki, po czym odwróciłam się, spoglądając pytająco do tyłu, gdzie cztery dłonie wskazywały na siedzącego w środku Liama.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Przepraszam. Zaatakowali mnie — wytłumaczył, wzruszając ramionami, na co tylko pokiwałam z politowaniem głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<i>Nie. W tym zespole z pewnością nie było nikogo, kto należał do normalnych.</i></div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-indent: 0px;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfSJNMn_PMIosbWkyb8tIRs-Crutp0QYDlG9YcG2DqbiePciWdtoiGh5P8E-C944v5qXoo8InqB2RKGgPny4FeeYTX4K-e5OxcqTt3G5c4Oa8ivm0mR-8-JAAICmBBdxM4Gu4xjLj-MaI/s1600/capture-20150123-232434.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfSJNMn_PMIosbWkyb8tIRs-Crutp0QYDlG9YcG2DqbiePciWdtoiGh5P8E-C944v5qXoo8InqB2RKGgPny4FeeYTX4K-e5OxcqTt3G5c4Oa8ivm0mR-8-JAAICmBBdxM4Gu4xjLj-MaI/s1600/capture-20150123-232434.png" height="162" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<b>Od autorki: </b>Przepraszam! Jejku, nie wierzę, że ponad trzy miesiące niczego tutaj nie dodałam. :c</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
Tak wiele spraw zajęło mi głowę, że nawet nie myślałam o napisaniu rozdziału. Za to mogę wam obiecać, że nigdy więcej nie będziecie musieli tak długo na niego czekać. Taa, tego możecie być pewni. <3</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też zostawicie po sobie ślad, bo nie wiem, czy mam jeszcze dla kogo pisać to opowiadanko. :c</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
Więc, mam nadzieję, że wam się podobało, zostawicie chociaż jedno słówko w komentarzu i będziecie tutaj wpadali, oczekując na rozdziały. Cóż, nadzieja matką głupich. xd</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
Miłego wieczorku, kochani! x</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-10769425468783005812014-02-01T00:11:00.000+01:002015-01-28T02:27:36.355+01:00Rozdział 1.: Tęskniłem, siostrzyczko.<div style="text-indent: 0px;">
<div style="text-align: center;">
<b>-KATRIN-</b></div>
<b> </b> <br />
<div style="text-indent: 30px;">
— To już wszystko <span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— odezwała się blondynka , podając mi złożony sweter, który szybko wpakowałam do walizki, po czym powoli zasunęłam suwak.</span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Dzięki za pomoc </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— powiedziałam z uśmiechem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Nie ma sprawy. Teraz lepiej się przebieraj, bo jeszcze się spóźnisz na samolot.</span></span></div>
<div style="text-indent: 30px;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Skinęłam głową i ruszyłam do łazienki, żeby przebrać się w naszykowany wcześniej strój. Normalnie, pewnie przebrałabym się przy przyjaciółce, ale wolałabym, żeby nie patrzyła na stan mojego ciała. Zawsze powstrzymywała łzy, gdy zobaczyła więcej, niż powinna. Wiedziałam, że to okropny widok. Dlatego wolałam jej tego oszczędzić, wystarczy, że sama muszę z tym żyć.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Położyłam wszystkie ubrania na pralce i szybko rozebrałam się z aktualnych, zakrywając odkryte miejsca nowymi rzeczami. Nawet nie zerknęłam w stronę lustra, które wisiało za moimi plecami. Nie chciałam dołować się przed wyjazdem. Gdy byłam już ubrana, pochyliłam się i zaczesałam wszystkie włosy, sprawnie wiążąc je w wysokiego kucyka, po czym opuściłam łazienkę i okręciłam się, spoglądając pytająco na przyjaciółkę, która wstała z miejsca i szybko poprawiła wszystkie detale w moim stroju.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Nie wierzę w to, że założyłaś ten sweter </span></span>—<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> jęknęła, krzywiąc się. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Na dworze jest prawie dwadzieścia stopni, a ty idziesz w swetrze z długim rękawem. W dodatku te spodnie...</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Nawet o tym nie myśl. Nie zmienię niczego. Nie chcę, by ktokolwiek widział to, co się pod tym wszystkim kryje.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Kitty... jesteś taka głupia.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Dzięki! Tak, też cię kocham, Alex </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— zaśmiałam się, stawiając obie walizki przy drzwiach, po czym z powrotem odwróciłam się do dziewczyny.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— No i powiedz mi, kto mnie teraz będzie pilnował, żebym nie zrobiła czegoś głupiego?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Jest jeszcze Eryk </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— mrugnęłam, na co ona się roześmiała. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Obiecasz, że nie wpakujesz się w kłopoty.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Hm... Czekaj. Daj mi się zastanowić </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— zaczęła, gładząc się po brodzie i udając zamyślenie, a po chwili dodała z uśmiechem: </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Nie. </span></span>—<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Pokiwałam przecząco głową, starając się ukryć rozbawienie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Będę tęsknić </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— powiedziałam cicho, na co blondynka rozłożyła ręce, wiedząc, że za chwilę się do niej przytulę i dokładnie to zrobiłam.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Ja też </span></span>—<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> szepnęła, mocniej mnie ściskając.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Przez ostatnie dni starałam się każdą minutę spędzać w towarzystwie przyjaciół. Wiedziałam, że to właśnie ich będzie mi najbardziej brakowało. Ogólnie patrząc w przeszłość to moje zniknięcie bardzo nas do siebie zbliżyło. Staliśmy się bardziej nierozłączni niż kiedyś. W sumie to po chwili zastanowienia mogę z czystym sumieniem wyznać, że tylko dzięki nim wróciłam do normalności. Oczywiście nie do końca, bo wątpię, żebym kiedykolwiek potrafiła żyć tak jak przed pobytem w <i>piekle</i>. Jednak, gdyby nie Alex i Eryk to pewnie nadal bałabym się wszystkiego, co mnie otacza. Mimo ucieczki... strach pozostał. Nie jest tak silny jak na początku, ale jednak nadal jest. Wciąż boję się, że Koszmar w</span></span><span style="font-family: inherit;">róci.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;">Skrzyp drzwi wyrwał mnie zarówno z rozmyślań, jak i z objęć blondynki. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc w progu zdyszanego chłopaka. Alex momentalnie podążyła za moim wzrokiem i wybuchła niepohamowanym śmiechem, gdy tylko zauważyła przyjaciela. Starałam się panować nad narastającym rozbawieniem, ale mina Eryka wcale mi tego nie ułatwiła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;">— Tak, bardzo śmieszne </span>— wywrócił teatralnie oczami. — Przebiegłem pół miasta! Mam prawo być zmęczony — mówił z udawanym oburzeniem. — Ale jeszcze zdążyłem. Chodź tu, Kitty — uśmiechnął się szeroko, zamykając mnie w swoim uścisku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Za tobą też będę tęskniła — powiedziałam, stając na palcach i wtulając się bardziej w chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ja to wiem. Też będę tęsknił, mała — szepnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Wcale nie jestem taka mała — oburzyłam się, podchodząc do przyjaciółki i stając obok niej na palcach. — Widzisz? Jestem prawie taka jak Alex.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Prawie robi wielką różnicę — skomentował, na co obydwoje wybuchli śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jesteście okropni — stwierdziłam, po czym wydęłam dolną wargę. — Ja jestem normalnego wzrostu. Po prostu wy jesteście wybrykami natury.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jasne, Kitty, tak sobie wmawiaj — zachichotała blondynka, posyłając mi buziaka w powietrzu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Wywróciłam oczami, widząc jak stara się złagodzić moją "złość", a następnie zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy do jeansowego plecaka ze skórzanymi ramiączkami w kolorze jasnego brązu. Cały czas przy tym rozmawiałam z przyjaciółmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Aleeeeeeex. A ty wiesz, że dziś mijają równe dwa miesiące? — odezwał się nagle Eryk, szczerząc się z uniesioną brwią w stronę dziewczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Co? — zapytałam zaskoczona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ugh. No, bo jak on zerwał z Holly to stwierdził, że nie chce mieć dziewczyny, no to ja powiedziałam, że gada głupoty i pewnie w ciągu dwóch miesięcy znajdzie sobie inną, a on na to "założysz się?", a ja, że pewnie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dalej pewnie było jak zawsze — przerwałam jej, wywracając oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dokładnie — uśmiechnął się brunet, wyciągając rękę w stronę blondynki, która liczyła pieniądze, znajdujące się w futrzanym, różowym portfelu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Jak ja cię nienawidzę — jęknęła, podając chłopakowi wyliczoną należność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Kitty! Samolot! — usłyszałam krzyk taty z dołu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Już idę! – odparłam, chwytając bagaże.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Daj, ja to wezmę — odezwał się chłopak, zabierając ode mnie walizki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu, po czym założyłam swój plecak i ruszyłam na dół za przyjaciółmi. Chwilę później stałam w przedpokoju, żegnając się z nimi i równocześnie, czekając na rodziców. Właściwie to na początku myślałam, że są już w aucie. Jednak skreśliłam tę myśl, gdy usłyszałam pierwsze przekleństwo, dochodzące z salonu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Są! — usłyszałam zwycięski głos rodzicielki, która już po chwili znalazła się w przedpokoju. — Dobry boże! Dziecko, mamy lato, a nie... jesień.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ciociu, jesteś moim mistrzem — zaśmiała się Alex.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Mamo — jęknęłam, piorunując jednocześnie blondynkę swoim spojrzeniem. — Nie chcę, by wszyscy widzieli blizny. Poza tym zgodziłam się na koszulę. Nie zdejmę swetra.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Mamy prawie dwadzieścia stopni — ciągnęła dalej — przecież kilka blizn to nic takiego, a koszula zakrywa plecy, skoro nie chcesz ich pokazywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ale nie zakrywa rąk, a w szczególności nadgarstków. Nie ściągnę swetra — powiedziałam stanowczo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Kochanie, daj jej spokój i chodź do auta, bo się spóźnimy — wtrącił tata, odbierając moje bagaże, po czym sam udał się do auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę i wyszłam na zewnątrz. Ciepłe powietrze od razu owinęło moje zakryte ciało. Naprawdę było gorąco. Pokiwałam głową, odsuwając od siebie myśli o zdjęciu swetra i podeszłam bliżej auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Kocham was — szepnęłam, ponownie wtulając się w przyjaciół.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— My ciebie też, Kitty — odparli razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Pozdrów od nas Josha — dodał Eryk, gdy odsunęliśmy się od siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Możesz też powiedzieć, że spuszczę mu łomot, jak go spotkam — mówiła poważnym głosem Alex.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Za co? — zapytałam równo z brunetem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Za nieodpisywanie na moje tweety — wyszczerzyła się, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Przekażę — odparłam. — Piszcie, dzwońcie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— I odzywajcie się jak tylko będziecie mogli — dokończyli za mnie, wybuchając śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Dobra, już sobie idę — pokiwałam głową nadal się śmiejąc, a następnie wsiadłam do auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Już tęsknimy! — usłyszałam krzyk, gdy samochód wyjechał z podjazdu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zaśmiałam się i spuściłam wzrok na splecione dłonie, spoczywające na udach. Co jeśli Josh nie do końca przemyślał swój pomysł? Ponownie obudziły się wątpliwości. Nie chciałam być dla niego ciężarem. Nigdy nie chciałam być nim dla nikogo, ale wiem, że byłam... dla rodziców.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Mimo, że teraz koszmary ustały, to nadal pamiętam jak przerażeni budzili mnie w środku nocy, tłumacząc przedziwne krzyki. Nie da się zapomnieć ich wzroku i zmęczonych twarzy, gdy rano wstawali do pracy. Tak bardzo chciałabym wybronić się stwierdzeniem "to przecież nie moja wina", ale sama bym w nie nie uwierzyła. Westchnęłam po raz kolejny, uświadamiając sobie jak słaba jestem. Naiwnie staram się wyprzeć z umysłu te nieszczęsne, trzy miesiące spędzone w <i>piekle</i>. Szkoda tylko, że nie da się tak po prostu usunąć wspomnień. Westchnęłam głośno, odczuwając poczucie winy i strach przed tym, że brat jednak nie do końca się nad wszystkim zastanowił.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Gdy tylko tata zaparkował niedaleko głównego wejścia na lotnisko, szybko wyskoczyłam z auta i z szerokim uśmiechem wypakowałam z bagażnika swoje walizki, a plecak zarzuciłam na jedno ramie. Prędko ruszyłam w stronę budynku, odczuwając coraz większą ekscytację. Odrzuciłam wszystkie obawy "na później" i po prostu cieszyłam się z tego, że spotkam się z Joshem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Chwilę później stałam w mocnym uścisku rodzicielki i wysłuchiwałam jej kazań, po czym szybko pożegnałam się z tatą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Lot 281 z Warszawy do Londynu nastąpi za piętnaście minut. Prosimy pasażerów o zajmowanie swoich miejsc. Dziękujemy — po całym lotnisku rozległ się echem komunikat, który tylko powiększył mój uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Ostatni raz uściskałam rodziców, po czym ruszyłam w odpowiednią stronę. Kilka minut później siedziałam już w samolocie, niecierpliwie czekając na odlot. Nie bałam się latania, zawsze raczej mnie ono fascynowało, jednak najgorsze było lądowanie. To coś, czego z całego serca nienawidzę. Wyjęłam z plecaka telefon, żeby chwilę jeszcze odetchnąć i włączyłam twittera, by napisać do brata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Uwaga, samolot za chwilę przystąpi do startu. Prosimy o wyłączenie wszystkich urządzeń elektrycznych i zapięcie pasów — usłyszałam głos stewardesy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Szybko wysłałam tweeta i wyłączyłam telefon, po czym zapięłam pas i wpatrywałam się w malutką szybę obok mnie.<br />
<br /></div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPGc5YQq-ZQx04v-CkqI7nq26XQ0cM8BsCndnmCdpyz4RXExTvtpiTfjSyA0FcenHub0Q1eKylwHl19xckM1vQ0u1A1-dXlcxPA8iCkfrXTEFV6sKsIE516uP0Sjo0rsvxYQVBSKyx5AU/s1600/capture-20150123-232125.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPGc5YQq-ZQx04v-CkqI7nq26XQ0cM8BsCndnmCdpyz4RXExTvtpiTfjSyA0FcenHub0Q1eKylwHl19xckM1vQ0u1A1-dXlcxPA8iCkfrXTEFV6sKsIE516uP0Sjo0rsvxYQVBSKyx5AU/s1600/capture-20150123-232125.png" height="187" width="400" /></a></div>
<div style="text-indent: 0px;">
<br />
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Rozglądałam się na wszystkie strony w poszukiwaniu brata, ale nigdzie go nie było. Westchnęłam głośno i ruszyłam w stronę wyjścia z lotniska, z nadzieją, że znajdę go w okolicach parkingu. Na szczęście się nie pomyliłam. Stał przy srebrnym aucie, a obok niego kilka nastolatek, podających mu... notesy? No dobra, nie mam pytań. Sława jest dziwna. Stałam kilka metrów od samochodu z walizkami postawionymi po obu stronach ciała. Zastanawiałam się, jak szybko mnie zauważy. Nie czekałam długo, bo po chwili Josh przeprosił wszystkie dziewczyny i szybkim krokiem przemierzył odległość między nami, zamykając mnie w szczelnym uścisku. Zaśmiałam się głośno, słysząc zderzenie jednej z walizek z ziemią, jednak mój śmiech ucichł, gdy zobaczyłam, że dziewczęta stojące chwilę temu z Joshem, robią nam zdjęcia. Skrzywiłam się, chowając twarz w koszulce brata i mocniej się w niego wtulając.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Tęskniłem, siostrzyczko — szepnął mocniej mnie przytulając. Jeszcze chwila i połamiesz mi żebra, braciszku, pomyślałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Ja też, J — odparłam zgodnie z prawdą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Po kilku minutach odkleiliśmy się od siebie, po czym chłopak zabrał moje walizki i ruszyliśmy w stronę auta. Dziewczyny zrobiły nam jeszcze kilka zdjęć, a gdy wpakowałam się do samochodu, po prostu uciekły. Zaskoczona całą sytuacją, po prostu czekałam na brata. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie było tak źle — zaśmiał się, wchodząc do auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Żartujesz? Zrobiły nam z tysiąc zdjęć!</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— I wcale się nie zdziwię, jak za pięć minut wszystkie będą w sieci. To naprawdę nic takiego. Chłopaki mają o wiele gorzej, Kat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Cicho! Nic o nich nie mów. Chociaż te dwa miesiące chcę odpocząć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Od czego? — zapytał wyraźnie zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Od słuchania o One Direction.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie lubisz ich?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie to, że nie lubię, bo kilka fajnych piosenek mają. Po prostu to nie mój typ muzyki. Poza tym reagowałbyś na nich tak samo jak ja, gdybyś cały czas wysłuchiwał Alex. Ma strasznego bzika na... Właśnie! Masz pozdrowienia od niej i od Eryka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Aww. Jak miło. Też ich pozdrów jak będziesz z nimi rozmawiała.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Miałam też przekazać, że Alex spuści ci łomot.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Co? Jak to? Za co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Za nieodpowiadanie na jej tweety — powiedziałam, wzruszając ramionami, a po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Pozostała część trasy minęła nam raczej wesoło. Josh opowiedział kilka zabawnych historii, a następnie słuchaliśmy piosenek z radia, śpiewając wszystkie po kolei. Chociaż nie wiem, czy nasze wycie można nazwać śpiewem. Myślę, że każdy, kogo bym o to zapytała bez wahania by mnie wyśmiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Chcesz się rozpakować teraz, czy wieczorem? — zapytał chłopak, parkując przed ogromną willą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Mogę to zrobić później, a co?</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— To dobrze, bo zabieram cię na wycieczkę po mieście — powiedział z szerokim uśmiechem, a mój brzuch dał o sobie znać. — Ale najpierw pójdziemy coś zjeść. — Zaśmiał się, wysiadając z samochodu.</div>
<br />
<div style="text-align: center; text-indent: 0px;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Cały dzień minął przede wszystkim śmiesznie. Josh pokazywał mi wszystkie atrakcje Londynu, opowiadając przy każdej jakąś historię, którą przeżył. Naprawdę nie spodziewałabym się po nim wielu wybryków. Mój brat może i wydoroślał na zewnątrz, ale dzisiaj doskonale zdałam sobie sprawę z tego, że w środku jest jeszcze większym dzieckiem niż dotychczas. Kilka razy przyłapałam się na rozmyślaniu, że może to ta piątka z One Direction tak na niego wpłynęła, ale szybko odsuwałam od siebie wszystkie myśli na ich temat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Jednak nie wszystko w tym dniu było takie kolorowe. Gorszą chwilą był mój napad paniki, gdy fanki wręcz nas zaatakowały. Zasypywały chłopaka zarówno pytaniami o mnie, jak i o cały zespół. Wierzcie mi na słowo, te dziewczyny były szalone. Poza tym Josh stwierdził, że musimy dziś wcześniej położyć się spać, bo ma jakąś niespodziankę na drugi dzień. Jednak, ile razy bym o nią nie zapytała, za każdym razem słyszałam "dowiesz się jutro".</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Oglądamy jakiś film? — usłyszałam nagle, na co ochoczo pokiwałam głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Zajęłam miejsce na wygodnej kanapie i trzymając w dłoniach kubek z gorącą czekoladą, oparłam głowę na ramieniu brata. Starałam się skupić na filmie, który został włączony, ale zmęczenie powoli zwyciężało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— J, co jest tą niespodzianką? — wymruczałam jeszcze, wzbudzając chichot w chłopaku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Sama zobaczysz, Kat — odparł, po czym całkowicie odpłynęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<b>Od autorki:</b> Woah, w końcu go przepisałam. Miał być dłuższy, ale z bólem przyznaję, że wewnętrzny leń zwyciężył i urwałam tak, jak widać. Tak, no ja wiem, że na razie nie jest ciekawie, ale wprowadzenia zawsze takie są. Niestety. Jak widać ponad miesiąc zbierałam się na rozdział. Właściwie to na przepisanie go, bo napisenego to ja go dawno miałam. Mam nadzieję, że na kolejny nie będziecie musieli czekać tak długo. Ach, i od razu informuję, że mogą być błedy, bo już mi się nie chce ich sprawdzać. Później się tym zajmę. :)</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-9086619899722122101.post-70084208713333037482013-12-29T00:18:00.000+01:002014-12-14T22:13:26.672+01:00Prolog.<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Katrin's POV:</b></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><b> </b> </span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;">— Naprawdę nie chcę
mi się iść — jęknęłam po raz kolejny, słysząc dalsze błagania ze strony przyjaciółki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Prooooooooszę. Pójdziemy tam tylko na
godzinę. Muszę się tam pojawić, a bez was będę sama </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— mówiła Alex, spoglądając
raz na mnie, a raz na stojącego przy oknie bruneta. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Nie zrobicie tego dla
mnie? </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— zapytała, robiąc minę zbitego psiaka.</span></span></div>
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Och, no dobra – odparłam, przewracając
oczami, na co chłopak parsknął śmiechem.</span><span style="font-family: inherit;"> </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> No, co?</span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Wiedziałem, że ulegniesz, gdy zrobi tę
minę </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— odpowiedział dumnie, wyciągając rękę w stronę blondynki, która wręczyła
mu kilka banknotów.</span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Poważnie? Zakładacie się o takie
głupoty?</span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Jakoś trzeba zyskać parę groszy </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—
mówił brunet, licząc pieniądze, po czym wyszczerzył się w stronę stojącej obok
dziewczyny. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Interesy z tobą to czysta przyjemność.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
—<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"> Och, zamknij się </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— odparła, wywracając
teatralnie oczami. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— To nie zmienia faktu, że jesteś idiotą.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Normalnie, pewnie słysząc taką rozmowę, już dawno śmiałabym się jak głupia, ale
akurat do pogawędek tej dwójki byłam przyzwyczajona. Alex i Eryk to moi
najlepsi przyjaciele. Zawsze trzymaliśmy się razem i mam nadzieję, że to się
nigdy nie zmieni. Gdy obydwoje zakończyli swoją wymianę zdań, rozpoczęły się
przygotowania. Blondynka zakopywała mnie stertą ubrań i kazała przymierzać
wszystkie po kolei. Wspomniałam już, że nienawidzę czegoś takiego? Och, chyba
nie. Więc nienawidzę przymierzania ubrań, prawie tak bardzo jak zakupów.
Doprowadza mnie to do szału.</span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Gdy już każdy był gotowy, wyszliśmy z
domu. Przy długim marudzeniu Alex nawet zgodziłam się na założenie sukienki,
co, wierzcie mi, jest wielkim wyczynem. Trzeba przyznać, że była ładna, ale
mimo wszystko nie lubię ubierać się w takie rzeczy.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Kitty, już jesteśmy </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— usłyszałam głos
przyjaciela i posłałam mu uśmiech, po czym wyszłam z samochodu. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Dzięki, za
podwiezienie, tato </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— dodał chłopak, po chwili stając obok mnie i blondynki.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Boże, nie wiedziałam, że tu będzie
tyle osób! </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— odezwała się zachwycona, nie spuszczając oczu z tańczącego tłumu,
który było widać za oknem. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Ten to potrafi urządzić imprezę!</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Tylko godzinę – powiedziałam,
zamykając na chwilę oczy.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">
</span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—</span><span style="font-family: inherit;"> Jasne </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— mruknęła. </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Tylko ty potrafisz
tak szybko sprowadzić mnie na ziemię </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— przewróciła oczami, na co ja wybuchłam śmiechem,
a Eryk mi zawtórował.</span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Naprawdę, Alex. Nie mam zamiaru tu
dłużej siedzieć.</span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Skinęła głową z wyraźnym grymasem, który zignorowałam, po czym razem ruszyliśmy
w stronę domu. Tak, jak wspominał Mat, drzwi były otwarte. Weszliśmy do
mieszkania i wtopiliśmy się w tłum, by wśród wszystkich znaleźć jubilata.
Niestety, mając moje zdolności, już po kilku minutach zgubiłam przyjaciół. Przepychałam
się między nastolatkami, witając się z tymi, których znałam, jednak nie mogłam
nigdzie znaleźć ani Eryka, ani nawet Alex. A ja głupia myślałam, że ta jej
neonowo-różowa kiecka będzie się odznaczała w tłumie.</span> </span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Kitty! </span><span style="font-family: inherit;">— usłyszałam za sobą i szybko
odwróciłam się w tamtą stronę.</span> </span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Hej, Mat </span><span style="font-family: inherit;">— uśmiechnęłam się szeroko,
przytulając do siebie chłopaka. </span><span style="font-family: inherit;">— Wszystkiego najlepszego!</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Dzięki </span><span style="font-family: inherit;">— odparł z równie szerokim uśmiechem.</span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Stary się robisz </span><span style="font-family: inherit;">— zaśmiałam się. </span><span style="font-family: inherit;">— Siedemnastka już na karku.</span></span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> No wiesz, co?! </span><span style="font-family: inherit;">— udawał oburzenie,
jednak szybko się roześmiał.
</span></span></span></div>
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">— Powiem ci to samo za kilka miesięcy.</span> </span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Do mojej jeszcze prawie rok. Pewnie do tej pory zapomnisz </span><span style="font-family: inherit;">— ponownie się
zaśmiałam, na co on mi zawtórował.</span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Fajnie, że tu jesteś, Kitty. Przyszłaś
sama?</span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Nie. Alex i Eryk też są, tylko trochę
mi zginęli.</span></span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Jak ich znajdę to powiem, żeby cię
szukali </span><span style="font-family: inherit;">— powiedział mrugając, a ja posłałam mu pełen wdzięczności uśmiech. </span><span style="font-family: inherit;">—
Muszę jeszcze przywitać pozostałych, więc idę dalej. Baw się dobrze </span><span style="font-family: inherit;">— dodał, po
czym przytulił mnie lekko i zniknął w tłumie.</span></span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Westchnęłam głośno, ruszając w stronę długiego stołu. Spodziewałam się
przecież, że gdzieś mi znikną, ale nie sądziłam, że będzie to zaraz po wejściu.
Pokiwałam głową z nadzieją, że szybko mnie znajdą. Wielki tłum, w którym
większości osób nie znam, to nie moje klimaty. Sięgnęłam po plastikowy kubek,
wypełniając go napojem i pociągając sporego łyka coli, odsunęłam od siebie
wszystkie myśli. Przecież przyszłam się tu bawić, a nie zadręczać tym, że
zgubiłam przyjaciół. W końcu i tak mnie znajdą.</span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">—<span style="font-family: inherit;"> Witaj, księżniczko </span><span style="font-family: inherit;">— usłyszałam za
sobą głęboki, zachrypnięty głos.</span></span></span><br />
<div style="text-indent: 30px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie mi on towarzyszył przez długi
czas.</span></span></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">
</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
</span><span style="font-family: inherit;">
</span><br />
<div style="text-indent: 0px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;">~*~</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Z szerokim
uśmiechem wpatrywałam się w zegar wiszący nad tablicą. Tylko pięć minut
dzieliło mnie od spotkania. Słyszałam chichotanie przyjaciela, który wpatrywał
się we mnie z rozbawieniem. To przecież nie moja wina, że chciałam już koniec
tych wszystkich lekcji.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Kitty, opanuj się — usłyszałam szept
Eryka. — Moore zaraz cię zagryzie za nieuważanie na jej lekcji. — Próbował naśladować
głos nauczycielki, jednak przez szept nie wychodziło mu to zbyt dobrze.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— W minutę mnie chyba nie zagryzie. — Wyszczerzyłam zęby w stronę przyjaciela.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Od imprezy u Mateusza minęły dokładnie dwa miesiące, więc teraz mamy grudzień.
Spojrzałam na okno i z uwagą wpatrywałam się w spadający z nieba śnieg. Już
niedługo święta… Uwielbiam ten klimat. Cała rodzina siedzi przy stole. Nikt na
nikogo się nie gniewa, bo przecież nie można psuć nastroju. Jednak byłam
niesamowicie ciekawa, czy w tym roku będzie tak samo, czy może Josh znowu nie
przyjedzie. Zamknęłam oczy, spuszczając głowę. Nie mogłam uwierzyć w to, że brat
całkowicie zerwał ze mną kontakt. Rozumiem, że mocno pokłócił się z rodzicami,
ale ja przecież jestem jego siostrą. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy… a może
tylko mi się wydawało, że tak było? Dźwięk dzwonka odepchnął ode mnie wszystkie
myśli, pozostawiając tylko te o spotkaniu. Pisnęłam uradowana, podnosząc się z
miejsca tak szybko, że krzesło, na którym siedziałam runęło na ziemię,
wywołując głośny huk i karcące spojrzenie nauczycielki. Szybko spakowałam
swoje rzeczy i podniosłam krzesło, po czym wybiegłam z sali, mając wrażenie, że
pozostawiam za sobą, jakąś palącą ścieżkę. Słyszałam jeszcze głośny śmiech
Eryka, który gdzieś z tyłu wychodził z klasy, jednak absolutnie mnie to teraz
nie interesowało. Pobiegłam do szatni, wpadając po drodze na kilku innych
uczniów i przepraszając wszystkich pod nosem. W końcu dotarłam do upragnionego
miejsca, gdzie szybko zmieniłam buty i zarzuciłam na siebie kurtkę nawet jej
nie zapinając. Założyłam plecak i wybiegłam z klasy, po czym przystanęłam w
miejscu, uśmiechając się szeroko. Był tylko kilka metrów ode mnie. Równie
cudowny, co w dniu, gdy go spotkałam. Ciągle w głowie odbijało mi się echem
jego powitanie. Kto by pomyślał, że zostanę na imprezie o kilka godzin dłużej
ze względu na poznanego chłopaka? Nawet Alex była zaskoczona, gdy po godzinie w
końcu udało jej się mnie znaleźć, a ja zaczęłam marudzić, że jeszcze nie chcę
jechać. To nie moja wina, że gdy tylko spojrzałam w jego błękitne tęczówki,
zapominałam o wszystkim. Stał nonszalancko oparty o swój motor, wpatrując się
we mnie z lekkim uśmiechem. Zbiegłam ze schodów i podbiegłam do niego, na co
mocno przytulił mnie do siebie, unosząc i obracając w powietrzu. Niczego więcej
nie potrzebowałam. Zaciągnęłam się jego mocnymi perfumami, po czym z powrotem
poczułam grunt pod nogami.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Tęskniłem, księżniczko. — Uśmiechnął się
szeroko, składając na moich ustach krótki pocałunek.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Ja też tęskniłam — szepnęłam, patrząc
w jego oczy, gdy poczułam charakterystyczny dźwięk suwaka.
Spojrzałam zdezorientowana na swoją zapiętą kurtkę, a następnie z powrotem na
niego.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Nie chcę, żebyś była chora —
odpowiedział na moje nieme pytanie, całując mnie w czoło.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Oczywiście — mruknęłam. — Chyba nie
wiesz, co tracisz… Wiesz, mógłbyś spędzać całe dnie w moim towarzystwie. — Mrugnęłam do niego, a w jego tęczówkach zauważyłam niemałe rozbawienie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Nie kombinuj. — Zaśmiał się, chowając
mój plecak do schowka w siedzeniu, po czym wręczył mi jeden kask, a na siebie
założył drugi.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Pisnęłam zadowolona w duchu, wsiadając na tylne miejsce. Objęłam chłopaka w
pasie i już po chwili usłyszałam warkot silnika, po czym pojazd ruszył. Gdy
wyjeżdżaliśmy ze szkolnego parkingu, zauważyłam jeszcze
przyjaciół, którzy wychodzili z budynku. Mimo wszystko zdążyłam zauważyć na
twarzy Alex, malujący się niepokój. Bała się o mnie. Od samego początku nie polubiła Dylana. Nawet nie próbowała go zaakceptować. Twierdziła, że coś jest z nim nie tak. W dodatku przerażał
ją jego wiek. Była moją przyjaciółką i martwiła się, a ja nie mogłam
nic na to poradzić. To nie moja wina, że on ma dwadzieścia lat, a ja
szesnaście. Przecież wiek to tylko liczba, a cztery lata różnicy to niewiele. </span><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Jednak
nie da się tego wytłumaczyć mojej przyjaciółce.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">— Skarbie, jesteśmy </span><span style="font-family: inherit;">— usłyszałam jego głęboki głos i z uśmiechem zeskoczyłam z motoru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Zauważyłam dość duży dom jednorodzinny w jasnym odcieniu pomarańczowego z czerwonymi dachówkami oraz tego samego koloru drzwiami. Dwa piętra, ogromne podwórko i brama ze złotymi zdobieniami. Odwróciłam się, spoglądając pytająco na bruneta. Dopiero wtedy zauważyłam, że jest zestresowany. Podeszłam bliżej i mocno przytuliłam się do jego torsu. Był o wiele wyższy ode mnie, nawet nie sięgałam mu do ramienia. W dodatku jego sylwetka była niesamowicie umięśniona i czasami miałam wrażenie, że wyglądam przy nim jak dziecko... A może faktycznie tak było?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Chodź — powiedział nagle, całując mnie w czubek głowy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Skinęłam głową i odsunęłam się od niego. Chwilę później splótł nasze palce i razem ruszyliśmy w stronę drzwi. Czułam jego mocny uścisk, ale nie zamierzałam pytać, o co chodzi. Przez te dwa miesiące znajomości i miesiąc związku zauważyłam, że ciężko mu mówić o tym, co czuje. Stara się z tym uporać sam... Ciekawiło mnie jedynie, skąd ma taki nawyk. Jednak taki właśnie był, mimo wszystko... to w takim Dylanie zaczynałam się zakochiwać. Zatrzymał się nagle kilka centymetrów od drzwi i odwrócił do mnie. Ujął moją twarz w dłonie i nasze spojrzenia się spotkały.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">— Pamiętaj tylko, że jesteś dla mnie ważna, Kitty </span><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">— jego szept i słowa, które wypowiadał, spowodowały szeroki uśmiech. </span><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">— Mimo wszystko </span><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">— dodał, całując mnie w czoło, po czym odwrócił się i otworzył drzwi, przepuszczając mnie przodem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Gdy tylko weszłam do mieszkania, usłyszałam wesołe rozmowy i cudowny zapach pieczonego kurczaka. Zdjęłam swoją kurtkę, którą brunet od razu ode mnie odebrał, po czym zdjęłam buty i spojrzałam na Dylana. Uśmiechnął się nerwowo w moją stronę po czym splótł nasze palce i ruszyliśmy w stronę kuchni. Już dochodząc do drzwi, zauważyłam cudownie zastawiony stół, a śmiech domowników stawał się głośniejszy. Zaczęłam się denerwować, bo byłam niemalże pewna, że zmierzam do poznania jego rodziców. Szkoda tylko, że mnie o tym nie powiadomił. Wtedy pewnie wyćwiczyłabym wszystko by nie dać żadnej plamy, a w tym momencie nie miałam na to czasu. Moje serce znacznie przyśpieszyło i mocniej uścisnęłam dłoń bruneta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Wszystko w porządku? — zapytał szeptem, zatrzymując się i spoglądając na mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Pokiwałam głową, posyłając mu słaby uśmiech. Wiedziałam, że mi nie uwierzył, a najlepszym dowodem na to było zmarszczenie brwi. Jednak najwyraźniej domyślił się, o co chodzi, bo delikatnie uścisnął moją dłoń i przekroczył próg kuchni, a ja byłam tuż za nim. Rozmowy i śmiechy nagle ucichły i trzy pary oczy wpatrywały się raz we mnie, a raz w Dylana, co było strasznie krępujące.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Chciałbym, żebyście poznali moją dziewczynę, Katrin — odezwał się nagle brunet, sprawiając, że wszyscy skupili swój wzrok na mnie. — Kitty, to moja mama, Anette, mój tata, Paul, a także moja siostra, Annie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Och, strasznie się cieszę, że mogę cię w końcu poznać — odezwała się starsza kobieta, podchodząc do mnie i podając mi swoją dłoń.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Ja również się cieszę — uśmiechnęłam się, po czym uścisnęłam dłoń kobiety.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Następnie przywitałam się ze starszym mężczyzną, po czym przyszedł czas na dziewczynę. Żadne z nich nie było podobne do bruneta. W sumie nawet nie starałam się szukać podobieństwa. Przecież wiedziałam, że są jego rodziną zastępczą. Annie była w moim wieku, miała długie jasnobrązowe loki opadające kaskadami na jej ramiona, a także ciemnozielone oczy. Była wyższa ode mnie, ale nie jakoś specjalnie wysoka, za to jej figury mogłaby pozazdrościć nie jedna modelka. Anette była niska i drobna z bardzo jasnym odcieniem włosów, natomiast Paul był wysokim, szczupłym szatynem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— A gdzie Filip? — zapytał brunet oplatając moja talię.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Za pół godziny kończy zajęcia, więc niedługo będzie — odpowiedziała z uśmiechem kobieta.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— To my na razie pójdziemy do mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Oczywiście. Zawołam was na obiad.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Skinął głową, po czym razem ruszyliśmy na górę. Po wejściu na piętro poprowadził mnie do odpowiedniego pokoju i przepuścił w drzwiach. Niepewnie weszłam do środka i... rozejrzałam się zaskoczona wyglądem pomieszczenia. Pokój był w jasnym odcieniu brązu, a wszystkie szafki były w ciemnym odcieniu tego koloru. Może to głupie, ale spodziewałam się czegoś ciemniejszego. Odwróciłam się w stronę bruneta i zauważyłam, że przygląda mi się z lekkim uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Coś się stało? — zapytałam cicho, na co on podszedł i mocno mnie przytulił.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Nie, nic się nie stało. Po prostu jesteś pierwszą osobą, która weszła do mojego pokoju — powiedział cicho.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Na dźwięk jego słów uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam w jego tors. Uwielbiałam to robić. Wtedy przypominałam sobie opowieści mojej mamy o ludzkiej duszy. Otóż jej zdaniem, gdy rodzi się człowiek dusza spada z nieba i uderzając o podłoże świata rozpada się na dwie części, więc ludzkie życie polega na odnalezieniu tego drugiego kawałka. A ja całym swoim sercem wierzyłam, że to właśnie Dylan ma połowę mojej duszy. Nawet nie próbowałam wmawiać sobie, że tylko mi się tak wydaje. Ja po prostu chciałam, żeby to okazało się prawdą.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Usiadłam przy stole, a miejsce obok mnie zajął brunet. Proponowałam nawet pomoc Anette w przyszykowaniu wszystkiego, ale grzecznie odmówiła, twierdząc, że sobie poradzi. Takim sposobem siedziałam przy stole z Dylanem, Annie oraz Paulem, prowadząc miłą rozmowę z całą trójką. Najstarszy mężczyzna cały czas posyłał w moją stronę pytania, zaczynając od tego, jak poznaliśmy się z jego "synem", kończąc na tym, co planujemy dalej. Na szczęście w porę wróciła kobieta, podając każdemu po kolei obiad, po czym postawiła ostatni talerz na jedynym wolnym miejscu przy stole, a sama usiadła obok swojego męża. Każdy zabrał się za swój posiłek, jednak przy stole nie panowała cisza. Z uwagą słuchałam różnych zabawnych opowieści kobiety, kiedy jedna z nich została przerwana głośnym trzaskiem drzwi. Wszyscy nagle ucichli.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— No cześć rodzinko, co mamy dziś... — urwał, gdy tylko stanął w progu i dostrzegł moją osobę. — Okay, kto to jest? — zapytał, wskazując na mnie palcem, na co brunet głośno westchnął.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Filip, poznaj Katrin, moją dziewczynę — powiedział dokładnie podkreślając ostatnie dwa słowa. — Kitty, to mój brat, Filip — dokończył, a ja posłałam w stronę chłopaka lekki uśmiech.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Powiedzmy, że jedno już wiem. Po co ją przyprowadziłeś? — zapytał ze zmarszczonymi brwiami.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Bo jest moją dziewczyną? — odpowiedział, jakby to było oczywiste.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Raczej kolejną dziwką na kilka dni — odezwał się aroganckim tonem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Filip — upomniała go Anette, jednak nastolatek zignorował słowa matki.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Chyba nie muszę mówić, jak bardzo uraziły mnie jego słowa, bo to raczej nieistotne. Przynajmniej nie było w tamtym momencie. Usłyszałam charakterystyczny zgrzyt zębów i gdy przeniosłam wzrok na Dylana, zauważyłam, że wszystkie jego mięśnie były wyraźnie napięte. Starał się je kontrolować, ale nie wychodziło mu to zbyt dobrze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Prawda boli? — zapytał przesłodzonym głosem, wpatrując się z chamskim uśmiechem prosto we mnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Stul twarz — warknął brunet przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Bo? — zaśmiał się, przenosząc wzrok na niego. — Nie mam zamiaru jeść w towarzystwie jakiejś taniej szmaty! — wrzasnął i właśnie w tym momencie przesadził.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Głośny huk rozniósł się po pomieszczeniu, oznajmiając zderzenie krzesła z podłogą. Ze świstem wciągnęłam powietrze, gdy zauważyłam, że Dylan kieruje się w stronę swojego przyrodniego brata. Szybko poderwałam się z miejsca i w ostatniej chwili złapałam bruneta za rękę, co na chwilę go zatrzymało, jednak gdy tylko stojący naprzeciwko blondyn parsknął śmiechem nie zdążyłam zareagować. Dwudziestolatek wyrwał rękę z mojego uścisku i z całej siły uderzył młodszego chłopaka. Gdy tylko zauważyłam, że szykuje się do kolejnego ciosu rzuciłam się w jego stronę stając mu na drodze i mocno przytulając się do jego torsu. Nie obchodziło mnie to, jak głupio musiałam wyglądać. Mimo, że blondyn nazwał mnie "dziwką", to wiedziałam, że Dylan nie powinien go bić. Byli braćmi... Nie łączyły ich więzy krwi, ale jednak byli ze sobą spowinowaceni. Poczułam, że brunet zaczął się uspokajać i odetchnęłam z ulgą, gdy objął mnie, wtulając twarz w moje włosy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
— Przepraszam — szepnął tak, bym tylko ja to usłyszała.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Skinęłam głową, na znak, że usłyszałam i mocniej wtuliłam się w jego ciało. Wiedziałam, że jest niebezpieczny... <span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 115%;">dowiedziałam się o tym kilka dni po imprezie. Na początku mnie
przerażał, jednak gdy stanął w mojej obronie wiedziałam, że nie powinnam się go
bać. Był wybuchowy i nieprzewidywalny… ale wierzyłam w to,</span><span style="line-height: 115%;"> </span><span style="line-height: 115%;">że w środku jest po prostu zagubiony.</span></span><br />
<br /></div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Kitty, zwariowałaś?! Nie możesz tak żyć! On cię krzywdzi — krzyk blondynki rozległ się po całym jej mieszkaniu i w duchu dziękowałam Bogu, za to, że jej mama wyszła.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Przestań, Alex. To nie tak... ja... to był wypadek — starałam się jakoś wytłumaczyć całe zajście.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Spojrzałam na siedzącego niedaleko mnie Eryka, posyłając mu błagające spojrzenie, jednak nie pomógł mi i nadal wysłuchiwałam kazań dziewczyny. Wiedziałam, że przyjaciel też ma mętlik w głowie. Sam nie potrafił uwierzyć w to, co odkryła blondynka. Jednak mogłam się spodziewać tego, że zwykła bandanka nie pomoże w ukryciu tak wielkiego siniaka, przynajmniej nie przy Alex.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Czemu do cholery się na to godzisz?! Spójrz na swój nadgarstek, jest praktycznie cały siny. Nie rozumiesz, że to chore? — jej głos powoli się uspokajał, jednak nie na tyle, by złość całkowicie opuściła jej ciało.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Kocham go — szepnęłam, przerywając kolejne zdanie.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Kitty — słowa chłopaka przerwały panującą ciszę. — Chcemy dla ciebie dobrze. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i... martwimy się. Ja... ja naprawdę przepraszam, za to co za chwilę powiem, ale, Kitty, ty nie możesz z nim być.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Zamarłam. Wpatrywałam się z bólem w Eryka, nie wierząc w to, co powiedział. Czułam zbierające się w oczach łzy. Spuściłam głowę, by ich nie zobaczył, choć wiedziałam, że pewnie już i tak to widział.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
To nie było tak, jak oni myśleli. On przecież mnie kochał. Nie chciał zrobić mi krzywdy, po prostu kłóciliśmy się i za mocno mnie złapał. Czasami zapominał jak wiele siły w sobie ma i to tylko przez to teraz miałam ogromny ślad na nadgarstku. To tylko jedna sytuacja, która miała nigdy więcej się nie powtórzyć.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Poczułam dłoń Alex na swoim ramieniu, przez co uniosłam głowę i spojrzałam prosto w jej niebieskie tęczówki wypełnione jedynie czystą troską.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Chcę twojego szczęścia — zaczęła, siadając obok mnie. — Wierzę też w to, że w końcu zobaczysz, że on ci go nie da. Mam tylko nadzieję, że nie dostrzeżesz tego za późno — westchnęła, ściskając moją dłoń.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Głośna muzyka rozbrzmiewała w klubie, wprawiając w drżenie wszystko dookoła. Uśmiechnęłam się szeroko, zerkając w błękitne tęczówki chłopaka. Tańczyliśmy w tłumie ludzi, ale zdawałoby się, że to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Liczyliśmy się tylko my. Często chodziliśmy do klubów, więc byłam przyzwyczajona do panującego tłoku i nauczyłam się całkowicie go ignorować. Skupiałam się na tym, co naprawdę było dla mnie ważne, a mianowicie na roześmianym brunecie, w którego objęciach aktualnie tańczyłam. Zrobiłam kolejny obrót, dokładnie tak, jak prowadził mnie Dylan i poczułam, jak mocniej przyciąga mnie do siebie. Zaśmiałam się, gdy niespodziewanie schylił się i nasze usta na krótki moment się zetknęły. Splotłam ręce na jego karku i wtuliłam się mocniej w jego ciało.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Kocham cię — usłyszałam jego głos przy uchu i odsunęłam się od niego, by spojrzeć w jego cudowne oczy.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Nie mówiliśmy sobie tego dość często. Zdarzało się to głównie w wyjątkowych momentach i pewnie było tak, dlatego, że żadne z nas nie lubiło mówić o swoich uczuciach. Wiedzieliśmy, co czujemy w środku. Jednak ciężko było nam się tym podzielić.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Od początku naszego związku minęło już dokładnie czternaście miesięcy. Do tej pory pamiętam rocznicową kolację, którą sam przyrządził. Odruchowo spojrzałam na srebrny naszyjnik, który miałam na sobie. Odkąd go dostałam, praktycznie wcale się z nim nie rozstawałam. Niby nie było to nic nadzwyczajnego. Większość mogłaby powiedzieć, że to zwykłe srebrne serce na łańcuszku, ale dla mnie było ono wyjątkowe, ponieważ dostałam go od niego na znak tego, co czuje. Przeniosłam wzrok na jego nadgarstek, który zdobił dość duży zegarek na skórzanym pasku, który ode mnie dostał. Na tarczy ze wskazówkami była pierwsza litera mojego imienia, co strasznie go ucieszyło. Mimo jego impulsywności, byłam z nim szczęśliwa. Jasne, zdarzały się sytuacje, gdy byłam wręcz przerażona tym, co może zrobić, ale bywało to sporadycznie. Chociaż nie ukrywam, że jego znajomi przyprawiali mnie o dreszcze.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Też cię kocham — powiedziałam głośno, starając się przekrzyczeć dudniącą muzykę, co najwyraźniej mi się udało, ponieważ na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech, ukazujący jego śnieżnobiałe zęby.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Dotknęłam jego policzka i uśmiechnęłam się lekko, gdy pod palcami poczułam delikatny zarost. Wspięłam się na palce i złączyłam nasze usta w pocałunku. Miałam zamiar tylko musnąć jego usta, ale przerodziło się to w coś zupełnie lepszego. Nasze języki stykały się ze sobą. Wplotłam palce w jego kruczoczarne włosy, pociągając delikatnie za ich końce, co spowodowało jego uśmiech, który mogłam poczuć przy pocałunku. Gdy moje płuca zaczęły odmawiać posłuszeństwa, oderwałam się do chłopaka. Obydwoje próbowaliśmy unormować oddechy. Brunet schylił się, sprawiając, że nasze czoła stykały się ze sobą.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Jesteś moja, księżniczko — odezwał się, patrząc w moje oczy.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Tylko twoja — odparłam i z powrotem poczułam jego usta na swoich.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Nagle muzyka w pomieszczeniu ucichła, powodując jęk wszystkich, którzy tańczyli na parkiecie. Odsunęłam się od Dylana zdezorientowana całą sytuacją i przeniosłam wzrok na konsolę, gdzie trzech mężczyzn próbowało naprawić problem. Wszyscy uważnie się w nich wpatrywali. Poczułam ucisk na swojej dłoni i dokładnie w tym samym momencie wszystkie kolorowe światła zgasły. Nastała ciemność. Słyszałam różne piski i krzyki. Panika rozniosła się po wszystkich i sama zaczynałam się bać.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Kitty, chodź! — usłyszałam głos bruneta i lekkie pociągnięcie, bym wiedziała, w którą stronę mam iść.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Posłusznie ruszyłam za nim. Szybkim krokiem przemierzaliśmy klub. Zastanawiałam się skąd on wie, w którą stronę powinniśmy iść, skoro wszędzie panował mrok. Jednak na razie postanowiłam odsunąć od siebie te pytania. Każdy się przepychał, przez co było mi dwa razy trudniej nadążyć za Dylanem. Cały czas ktoś na mnie wpadał, aż poczułam ból w żebrach spowodowany mocnym zderzeniem z czyimś łokciem. Przyśpieszyłam doganiając bruneta. Jego uścisk stawał się lżejszy... albo ja miałam omamy. Poczułam szarpnięcie w jego stronę, bardzo mocne szarpnięcie. Chyba się z czymś zderzyłam, bo poczułam niesamowity ból... później była już tylko ta przeraźliwa ciemność.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-indent: 0px;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Krzyk. To jedyne, co ostatnio słyszałam. Znowu wrzeszczał... znowu na mnie. Siedziałam skulona pod ścianą z twarzą ukrytą w kolanach. Liny na związanych nadgarstkach chyba całkowicie zdarły mi skórę. W dodatku nie mogłam niczego zobaczyć przez materiał zawiązany na oczach. Nie wiem, ile dni minęło od mojego przybycia tutaj... do <i>piekła</i>. Miałam wrażenie, że już wieczność proszę o jakikolwiek ratunek, jednak nie potrafiłam określić godzin, dni... a może nawet miesięcy, które tu przesiedziałam. Wiedziałam jedynie, że za chwilę znowu zostanę ukarana. Wpadł w furię. Słyszałam jak rozbija wszystko na swojej drodze. A ja byłam następna. Usłyszałam charakterystyczny skrzyp deski tuż obok mnie i strach sparaliżował całe moje ciało. Skuliłam się jeszcze bardziej.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Wstawaj, szmato — usłyszałam jego krzyk i mocne pociągnięcie za włosy, sprawiło, że stanęłam naprzeciwko niego, a chwilę później taśma z moich ust została zerwana, sprawiając tym samym niesamowite pieczenie i cichy pisk, wydobywający się z moich ust.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Był niesamowicie wysoki. Czasami miałam wrażenie, że jest taki jak... Dylan. Jednak szybko wyrzucałam to ze swojej głowy. To przecież nie mógł być on. Nie mógł... prawda?<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Boli — jęknęłam, gdy jego palce wbiły się w moje ciało.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Właśnie o to chodzi, księżniczko — odparł, mocniej zaciskając palce na moim przedramieniu i byłam niemalże pewna, że właśnie się uśmiechał.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Głośny pisk wydarł się z mojego gardła, gdy usłyszałam trzask łamanej kości. Poczułam piekielny ból w przedramieniu, przez który nie potrafiłam opanować swojego krzyku, powodując tym samym mocne zderzenie jego dłoni z moim policzkiem, który od razu zaczął niemiłosiernie piec. Zagryzłam dolną wargę, by powstrzymać swój pisk. Paraliżujący ból opanował zarówno moje ciało, jak i umysł. Nigdy nie byłam na niego odporna. Nawet delikatne uderzenie, sprawiało, że w oczach zbierały mi się łzy, a on tak po prostu połamał mi kość. Mimo tego, że mężczyzna już mnie nie dotykał, pozostawił po sobie ślady. Miał rację, mówiąc mi, że jest Moim Największym Koszmarem. Dokładnie to mi powiedział, gdy ocknęłam się w tym miejscu i zapytałam się "kim jest". Teraz wiem, że to pytanie zdecydowanie było zbędne. Jednak nie wyjawił swojej prawdziwej tożsamości, ani nigdy nie miałam okazji usłyszeć jak ktoś się do niego zwraca. Tylko dlatego, że zazwyczaj był tu sam. Tylko raz przyprowadził ze sobą jakiegoś kolegę, który wcale nie był dla mnie delikatniejszy niż Mój Koszmar. Czasami był niesamowicie podobny do Dylana. Jego impulsywność, słowa, jakich używał, gdy się do mnie zwracał, a czasami nawet jego głos był takiej samej barwy, jak głos bruneta. Jednak uparcie wierzyłam w to, że osoba, którą kochałam nie wyrządziłaby mi tak wielu krzywd.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Jęknęłam z bólu, gdy jego dłoń spoczęła na złamanej kości. Byłam jak marionetka, którą on się doskonale bawił. Jego dłoń z impetem uderzyła w to samo miejsce, co kilka minut temu, sprawiając tym samym, że pisnęłam zaskoczona zarówno tak gwałtownym ruchem, jak i jego siłą.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Masz być cicho — warknął, po czym jego dłoń spoczęła na moim ramieniu.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Powstrzymywałam się. Naprawdę starałam się nie reagować, nie myśleć o tym, że właśnie celowo, dla zabawy, sprawia mi ból. Nie chciałam go rozzłościć, jednak gdy jego dłoń mocniej nacisnęła, nie wytrzymałam i głośno pisnęłam, żeby przestał.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Jesteś do niczego — wrzasnął, po czym mocno odepchnął mnie od siebie.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Jego siła, a także moje ograniczone ruchy i wrodzony brak równowagi, sprawiły, że już po chwili zderzyłam się z deskami. Na moje nieszczęście upadłam akurat w jakieś szkło, które rozbił w napadzie furii. Krzyknęłam głośno, gdy odłamki zaczęły się wbijać w skrępowane dłonie oraz poranione plecy. Zaczęłam płakać z nadzieją, że to wszystko przeminie, jednak jedyne, co usłyszałam to trzask drzwi. Zostawił mnie. Materiał zawiązany na oczach zaczął przesiąkać moimi łzami, a histeryczny szloch wydobywający się z mojego gardła, przerażał nawet mnie. Błagałam o pomoc, mimo tego, że wiedziałam, iż robię to na darmo. Przecież oprócz mnie nikogo nie było w <i>piekle</i>. Sama nie wiem do kogo mówiłam. Po prostu miałam dość, powoli słabłam. Ból ustawał, tak samo jak moje słowa, które zamieniały się w coraz cichszy szept. Wszystko się rozpływało. Jakbym... odchodziła. Usłyszałam jeszcze stłumiony huk otwieranych drzwi i ich zderzenie ze ścianą. Wrócił, żeby mnie dobić?<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Policja! Nie ruszać się! — krzyki rozniosły się po całym pomieszczeniu.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Chyba się trochę spóźniliście, pomyślałam. Wszystko przemijało. Już nie czułam bólu... Nie czułam nic. Po prostu już mnie tam nie było.<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
Ciemność? Ból... Nie! Nie, nie, nie, nie. To przecież niemożliwe. Odeszłam! Więc dlaczego nadal czuję ból? Dlaczego nadal otacza mnie ta przerażająca ciemność? Boże... dlaczego mi to robisz? Za co mnie tak nienawidzisz, że nie pozwalasz mi odejść?! Ale zaraz... Czemu słyszę miarowy dźwięk, jakby jakiejś maszyny? Chyba mi odbiło.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Policja go nie odnalazła — usłyszałam dobrze znany mi szept. Tata... jak?<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Ale cokolwiek już mają? — Cichy głos rodzicielki dotarł do moich uszu.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie. Nie wiedzą, kim był porywacz, a jakikolwiek ślad po nim... zaginął.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Jak można być takim potworem? — Po sali rozległ się kolejny, dobrze znany mi głos. — Nie mogę uwierzyć w to wszystko. Wiedziałam, że był zdolny, żeby ją uderzyć... ale nie sądziłabym, że mógłby zrobić jej coś takiego.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Alex. — Udało mi się usłyszeć zrezygnowany jęk przyjaciela. — Nie mają dowodów, że to był Dylan. Dobrze wiesz, że jak ją znaleźli to była sama.<br />
— Ja wiem, że to był on — powiedziała stanowczo. — Od początku mówiłam, że coś jest z nim nie tak. Poza tym to on był z nią, gdy zniknęła.<br />
— Nie zapominaj, że on również zniknął.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Jasne, idioto. Przecież ją porwał! W dodatku teraz udało mu się uciec!<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Głosy zaczęły się powoli zniekształcać. Słabłam... nie! Nie teraz, proszę. Spróbowałam otworzyć oczy, ale nie potrafiłam. Wszystko było zbyt trudne. Wymagało ode mnie zbyt wiele siły, której nie miałam. Jednak cały czas odbijały mi się w głowie słowa przyjaciółki. To przecież nie mógł być Dylan. Przecież on mnie kochał! Kochał mnie... kochał i to nie był on. Prawda?</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 30px;">
— Potrzebuję tego, mamo. — Westchnęłam, przekonując kobietę do swojej decyzji. — Nie rozumiesz.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Staram się, ale nie potrafię zrozumieć twojego toku myślenia, Katrin.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Nie potrafię tu żyć. Naprawdę doceniam to, że przeprowadziliście się dla mnie ponad czterysta kilometrów od tamtego miejsca, ale to zbyt trudne. Tak wiele rzeczy przypomina mi o Dylanie, o Koszmarze i o tym, co przeżyłam zamknięta w tamtym śmierdzącym miejscu. Dlatego tego potrzebuję. Josh to mój ratunek, rozumiesz? To będzie nowe miejsce. Niczego tam nie będę znała i kompletnie nic nie będzie mi przypominało przeszłości. Proszę, pozwól mi — mówiłam, czując łzy spływające po moich policzkach.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Dobrze.<b> </b>— Westchnęła głośno, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Ale do wakacji jeszcze dwa miesiące. Na razie skup się na nauce, córeczko — dodał tata, upijając łyk swojej kawy.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Masz to jak w banku, tato. — Uśmiechnęłam się, wstając, po czym pobiegłam do swojego pokoju, by zadzwonić do brata.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
Dwa miesiące do wyrwania się z tego wszystkiego. Jak dobrze, że odebrałam telefon od Josha, gdy nie było rodziców. Zapaliłam światło i wbiegłam do pokoju, rzucając się na łóżko. Szybko wybrałam odpowiedni numer i z szerokim uśmiechem nacisnęłam zieloną słuchawkę.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Halo? — usłyszałam nieco zniekształcony głos brata.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Smacznego. — Zaśmiałam się.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Dzięki — odparł i byłam pewna, że szeroko się uśmiechnął.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Mam wiadomość...<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Zaskocz mnie.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
— Możesz naszykować jakiś dodatkowy materac w swoim mieszkaniu, bo będę u ciebie za dwa miesiące! — pisnęłam ucieszona, a po chwili usłyszałam okrzyki radości wydawane przez mojego brata.<br />
<div style="text-indent: 30px;">
To będą niesamowite wakacje. Z dala od wszystkich wspomnień. Dobrych, złych i tych neutralnych. Wszystko na nowo.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-indent: 0px;">
<b>Od autorki: </b>Przybyłam z prologiem. Mam nadzieję, że się spodobał.<br />
<div style="text-indent: 0px;">
Nie pytajcie, co ile będą się pojawiały rozdziały, bo nie mam pojęcia. Cały czas będę nad nimi pracowała. Jeżeli chodzi o długość, to jestem pewna, że będą gdzieś dwa razy takie jak prolog. Jakoś tak. :)</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Kika. ♥http://www.blogger.com/profile/10974793451409208276noreply@blogger.com9